such a boy | wellinger x kot

1.4K 116 6
                                    

Podniosłem się z łóżka. Jeszcze chwilę temu miałem uroczy sen z obiektem moich westchnień w roli głównej, ale mój współlokator postanowił wstać dzisiaj okropnie wcześnie. Jakby robił mi na złość. Z westchnieniem poszedłem do łazienki, a Stephan posłał mi jedynie rozbawione spojrzenie. Kretyn.
Zapowiadał się kolejny nudny treningowy dzień. Całe szczęście zawody w tym tygodniu odbywały się w Zakopanem, moim ulubionym miejscu. Po prostu uwielbiałem tą atmosferę, tych wspaniałych kibiców. Zazdrościłem trochę Polakom, że mają tutaj tak wspaniały doping. Zresztą nie tylko tutaj.
Cieszyłem się także na czekającą nas w niedzielę tradycyjną imprezę. Tam zawsze działo się coś ciekawego. Miałem też nadzieję, że uda mi się porozmawiać z tym brązowowłosym osobnikiem. Lehye od kilku miesięcy zrzędził mi, żebym w końcu zrobił coś z tym moim zauroczeniem. Powtarzał mi, że zachowuję się jak dziecko i że jestem takim chłopcem. A ja po prostu wariowałem za każdym razem, gdy on znalazł się w pobliżu. Zawsze panikowałem i nie wiedziałem, co mam mówić. Onieśmielał mnie.
Od dawna chciałem mu powiedzieć, ale nie mam pojęcia jak to zrobić.
Na razie skupiłem się na treningu i pracy, jaką miałem wykonać.
I zrobiłem to chyba całkiem dobrze, bo w konkursie drużynowym zajęliśmy drugie miejsce. Zaraz za Polakami. To musiało być dla nich niesamowite, wygrać w końcu przed własną publicznością. Byłem też niesamowicie dumny z niego. Powrócił do drużyny i skakał naprawdę dobrze. Mogłem bez żadnych przeszkód podejść do niego, pogratulować mu i przytulić. Uwielbiałem te momenty, mimo że wiedziałem, że on traktuje mnie zupełnie jak przyjaciela.
Tym razem zmieniliśmy ze sobą kilka słów, po czym sam byłem w szoku. Dostałem od Maćka zaproszenie na imprezę. I tak się na nią wybierałem, ale zrobiło mi się bardzo miło.
Niedzielny konkurs także zakończył się dla mnie drugim miejscem. Byłem niesamowicie szczęśliwy, bo podium w Zakopanem to zawsze coś wyjątkowego.
I byłem w świetnym nastroju do świętowania.
Kilka godzin później siedzieliśmy już w klubie. Byłem nieźle wstawiony, gdy do naszego stolika przysiedli się Polacy. Piotrek od razu zaczął pić wódkę z Richim, Kamil gadał z Markusem, a Maciek zajął ostatnie wolne miejsce obok mnie. Nie wiedziałem, czy bardziej się z tego cieszyć, czy bać.
Spojrzałem na niego. Uśmiechał się lekko, pijąc piwo.
— Gratuluję dzisiejszego podium — powiedział.
— Dzięki. Tobie też nieźle idzie — odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Maciej nie wyglądał na takiego zadowolonego.
— Miejsca w drugiej dziesiątce nie są wcale takie niezłe — westchnął.
— Daj spokój. Jeszcze pokażesz z o potrafisz. Z tego co pamiętam, w Pjongczang wygrałeś. Igrzyska będą twoje. — puściłem mu oczko. Stephan, który siedział po drugiej stronie stołu, pokazał mi uniesionego do góry kciuka. Pokręciłem głową. Maciej zaśmiał się.
— Zobaczymy, czy mój plan się powiedzie.
— A jaki masz plan? — sam byłem zaskoczony, jak dobrze mi się z nim dzisiaj rozmawiało. Maciej spojrzał na mnie i trochę się przysunął.
— Mogę Ci powiedzieć na ucho, bo to wyjątkowo tajne. — uśmiechnął się i przysunął głowę. Nachyliłem się. — Zamierzam po prostu uwieść konkurencję. — odsunąłem głowę i byłem pewien, że moja twarz robi się czerwona.
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. To zabrzmiało... Jakby mówił o mnie. Postanowiłem dłużej nie być takim dzieckiem i zdobyłem się na odwagę.
— Masz... Kogoś konkretnego na myśli? — zapytałem, przysuwając znowu głowę, tak, że patrzyłem w jego oczy.
— Być może. — Nie sądziłem, że jego oczy z tak bliska wyglądają tak pięknie. Prawie go pocałowałem. W ostatniej chwili przypomniałem sobie, że siedzimy w pełnym ludzi klubie. Zauważyłem, że wszyscy przy stoliku patrzą na nas i szybko się odsunąłem. Nie mogłem przegapić ich lekkich uśmieszków.
— Wynajmijcie sobie jakiś pokój, błagam was — powiedział Markus, a wszyscy wybuchli śmiechem. Byłem pewien, że moja twarz przypomina kolorem czerwonego buraka.
— Dzięki Markus za radę, chyba tak zrobimy — powiedział Maciek, pokazowo kładąc rękę na moim kolanie. Zrobiło mi się gorąco. Gdy wszyscy z powrotem zajęli się swoimi sprawami, myślałem, że się odsunie. A jednak dłoń Maćka wciąż znajdowała się na moim kolanie. Zaczął gładzić je delikatnie.
Myślałem, że przestanę oddychać.
— Co robisz? — zapytałem głupio i spojrzałem na niego. Maciek uśmiechnął się.
— Może naprawdę posłuchamy Markusa? Chciałbym pogadać. — z bijącm sercem kiwnąłem głową. Wyszliśmy, niezupełnie niezauważalnie. Koledzy postanowili nagrodzić nas oklaskami. Cały czerwony szedłem za Maćkiem do wyjścia z klubu.
Gdy już znaleźliśmy się w moim pokoju, myślałem, że spłonę ze wstydu. Na pewno myśleli już sobie nie wiadomo co.
— Więc, o czym chciałeś pogadać? — zacząłem, siadając na łóżku. Maciej dołączył do mnie.
— Myślę, że doskonale wiesz. — znów położył rękę na moim kolanie. Drugą dotknął mojego policzka. Byłem w szoku. W końcu spełniało się to, o czym śniłem przez ostatnie tygodnie. Uśmiechnąłem się i przesunąłem głowę bliżej. Moje serce biło tak szybko, że Kot na pewno je słyszał.
Uśmiechnął się i mnie pocałował.
Miałem wrażenie, że cały świat dookoła wiruje. Usta Maćka były tak miękkie i cudowne. Smakował piwem i gumą do żucia. Objął mnie w pasie i poczułem jego ręce pod koszulką. Sam przyciągnąłem go jeszcze bardziej do siebie. Pogłębiłem pocałunek i poczułem jego język w swoich ustach. Maciej pociągnął mnie na swoje kolana. Zaczął zdejmować moją koszulkę, ale złapałem go za ręce.
— To jest... Za szybko — wyszeptałem. Maciej pocałował mnie delikatnie. Wyjął ręce spod mojej bluzki i przytulił się do mnie.
Pocałowałem go w głowę.
Polożyliśmy się na moim łóżku. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Miałem wrażenie, że właśnie śnię. Że za chwilę znowu obudzi mnie Stephan, a to wszytko to tylko moja wyobraźnia. A jednak to działo się naprawdę. Podniosłem głowę i popatrzyłem w oczy Maćkowi. Pocałował mnie.
— Mój plan chyba zaczął działać — powiedział. Zaśmiałem się i znów go pocałowałem.
— Mam nadzieję, że nie uwiedziesz całej konkurencji.
— Tylko kilku najlepszych — zaśmiał się na moje oburzone spojrzenie. — Nie bądź takim chłopcem. Tylko ciebie kocham. — Popatrzyłem na niego, niedowierzając.
— Ja ciebie też. Do szaleństwa. — Maciej zaśmiał się i znów mnie pocałował. Tak jak wiele razy tej nocy.

ONESHOTS | skijumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz