can i? | kot x fettner

696 90 11
                                    

Miałem już dość tego sezonu. Niby wszystko było dobrze, ale ciągle czegoś brakowało.
Nie chciałem, żeby było dobrze. Miało być idealnie.
Zdawałem sobie sprawę, że czasami to właśnie przez tą moją ambicję nie wychodziły mi pewne rzeczy, ale po prostu taki byłem.
Dlatego właśnie cieszyłem się, że w końcu przed nami została tylko Planica. Nareszcie wymarzony odpoczynek. Pozostało mi tylko oddać ostatni skok, uśmiechać się i udawać, że świetnie się bawię na pożegnalnym party.
Mój lot był całkiem niezły i przyniósł mi trochę radości w ten ostatni dzień, ale to Kamil po raz kolejny był gwiazdą, wygrywając konkurs, Kryształową Kulę i do tego bijąc rekord świata.
Byłem dumny z niego i wyników całej drużyny, ale oczywiście sam też wolałbym odnosić takie wspaniałe zwycięstwa.
Wiedziałem, że się nie poddam i będę pracować jeszcze ciężej i lepiej.
Moje rozmyślania przerwa czyjś głos. Podnoszę głowę i wiedzę uśmiechniętego Manuela. Moje serce od razu przyspiesza.
— Mogę? — pyta, wskazując puste miejsce obok i nie czekając na odpowiedź zajmuje je. — Nie wyglądasz, jakbyś dobrze się bawił — mówi, podając mi piwo. Wiem, że to już kolejne dzisiejszego dnia, ale nie odmawiam.
— Jestem już trochę zmęczony —odpowiadam. Próbuję się też uśmiechnąć. Fettner nie wygląda na przekonanego, ale nie może nic więcej powiedzieć, bo przysiadają się do nas kolejni skoczkowie. Impreza się rozkręca. A ja w tym czasie wpatruję się w Manuela.
Mimo że minęły dwa lata, ja wciąż czuję się przy nim nieswojo. Wciąż pamiętam o tamtym pocałunku, który wydarzył się po konkursie w Zakopanem. Wciąż pamiętam o jego dłoniach, przyciskających do siebie i ustach, które były niezwykle miękkie i cudowne.
Wtedy oczywiście szybko odepchnąłem go od sobie i nigdy więcej nie poruszyłem tego tematu, ale zdawałem sobie sprawę, że mi się to podobało.
I wciąż nie mogłem o tym zapomnieć.
Bałem się zacząć z nim jakąkolwiek rozmowę, a jego obecność powodowała, że cały się spinałem.
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.

Zdaję sobie sprawę, że gapiłem się na niego zbyt długo, gdy patrzy na mnie i unosi brwi.
Oblewam się rumieńcem i wstaję, żeby jak najszybciej udać się w jakieś inne miejsce. Miejsce, w którym będę mógł zacząć oddychać.
Zatrzymuję się pomiędzy jakimiś kontenerami ze sprzętem i ukrywam twarz w dłoniach. Opieram się o ścianę.
Gdy otwieram oczy natrafiam na jego twarz. Wzdrygam się, bo zupełnie mnie zaskoczył.
Kładzie swoje ręce po obu stronach mojej twarzy, a ja myślę, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi.
— Maciej, Maciej... — szepcze, a ja uświadamiam sobie, jak cudownie moje imię brzmi w jego ustach. Patrzy mi przez chwilę w oczy, jakby zastanawiając się nad czymś.
Ja nie mogę już nad sobą panować i gdy chce coś powiedzieć, wpijam się w jego usta.

I uświadamiam sobie, że to właśnie ten pocałunek jest tym, czego mi brakowało.
Nie same pierwsze miejsca, medale i nagrody.
Przytulam się do Fettnera i czuję, jak on także oplata mnie swoimi ramionami.
Otwieram szerzej usta i pozwalam mu pogłębić pocałunek.
Mam wrażenie, jakbym w końcu odnalazł to, czego tak bardzo szukałem.
Gdy odkrywamy się od siebie, mamy przyspieszone oddechy. Opieram swoje czoło o czoło Manuela i po prostu się uśmiecham.
Odpowiada tym samym.
I jest to najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem.

ONESHOTS | skijumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz