i'm fucked up | stoch x tande

819 95 16
                                    

Byłem kompletnie pijany i postanowiłem oczywiście do ciebie zadzwonić. Zawsze to robiłem. To był nasz pewnego rodzaju rytuał.
Na początku mnie odrzucałeś, mówiłeś, że nie będziesz więcej moją dziwką, gdy się nawalę albo naćpam. Obaj doskonale wiedzieliśmy, że i tak mi ulegniesz. Pozwolisz mi wejść do twojego mieszkania i zerwać z ciebie ubrania, całować twoje ciało, zostawiać na nim ślady moich ust i zębów.
Zawsze tak było.
Wiedziałem, że nigdy mi nie odmówisz i to wykorzystywałem. Wiedziałem, że prawdopodobnie cię ranię, ale nie potrafiłem inaczej. Nikt mi nigdy nie powiedział, nie pokazał, jak okazywać uczucia.
Potrafiłem jedynie pić, uprawiać seks i niszczyć sobie życie.
Dzisiaj po raz kolejny wchodzę do twojego mieszkania i widzę twoją twarz. Ale wyglądasz zupełnie inaczej niż zwykle.
Wyglądasz, jakbyś nie spał od kilku dni. Nie uśmiechasz się. Masz sińce pod oczami, a twoja twarz jest jakby szara.
Wpuszczasz mnie do środka ze zrezygnowaną miną.
A ja mam wrażenie, że coś mnie rwie w środku. Cały alkohol jakby momentalnie wyparował.
Normalnie, od razu wpiłbym się w twoje usta, nie zwracając nawet uwagi, czy jesteś sam w domu. Teraz stoję, patrzę na twoją smutną twarz i nie potrafię się ruszyć.
Unosisz brwi w zdziwieniu i rzucasz mi pytające spojrzenie.

— Co się stało? — pytam, a ty spoglądasz na mnie dziwnie.
— Co się raczej tobie stało? — odpowiadasz mi pytaniem i czekasz, co zrobię.
Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale podchodzę do ciebie i delikatnie dotykam twojego policzka.
— Czy wszystko... W porządku? — pytam, zadziwiając i ciebie i siebie.
Patrzysz na mnie znowu, a ja nie potrafię nic wyczytać z tego spojrzenia.
— Teraz przyszedłeś tu, żeby pytać jak się czuję? — prychasz, po czym obejmujesz mnie w pasie i przyciągasz do brutalnego pocałunku. Nie wiem, co mną kieruje, ale odsuwam się i biorę cię za ręce.
— Kamil. Kurwa, przestań. — Odpycham cię, gdy po raz kolejny próbujesz mnie pocałować.
Nigdy nie myślałem, że to właśnie ja będę tym, który to przerywa. Ale coś się zmieniło. We mnie.
Patrzę na ciebie i nie wiem dlaczego, ale czuję niewyobrażalny smutek.
Zauważam w końcu, że wyglądasz jak cień dawnego siebie.
Jakby w końcu otworzyły mi się oczy.
— Co jest z tobą dzisiaj nie tak? Jak mam ochotę na to, żebyś mnie pieprzył, to teraz ty nie chcesz? — Odsuwasz się i wybuchasz śmiechem. Wyglądasz jakbyś oszalał.
— Kamil... — łapię cię za rękę, ale wyrywasz ją.
— Wynoś się.
— Proszę cię, powiedz mi co się stało.
— Nie rozumiesz słowa wypierdalaj, czy mam Ci przeliterować?! — patrzę na ciebie i nie mogę uwierzyć w to, że to wciąż ty. I nie mogę uwierzyć, że to wciąż ja.
Nigdy nie pomyślałbym, że w tej sytuacji, zamiast wyjść jak najszybciej i mieć to wszystko w dupie, podejdę do ciebie i po prostu zamknę w ramionach.
Najpierw chcesz mnie odepchnąć, wyrywasz się, ale późnej wtulasz się w moje ciało. Zaczynasz płakać, a ja czuję, jakbym w końcu odzyskał serce. Czuję ból. W końcu czuję cokolwiek.
Tulę cię do siebie, głaszcząc po głowie.
— Przepraszam, Kamil — szepczę ci do ucha. — Tak bardzo cię przepraszam. — Głos mi się załamuje, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz płakałem.
Podnosisz głowę i ujmujesz moją twarz w swoje dłonie.
Potem całujesz mnie miękko, delikatnie. Jak jeszcze nigdy.
Nikt nigdy mnie tak nie całował, ale jest to najlepszy pocałunek w moim życiu.
— Oh, Daniel...
— Ja... Kamil, ja dopiero teraz czuję... Czuję, że... — uciszasz mnie jednym spojrzeniem. Całujesz mnie ponownie. Potem kładziemy się razem na twoim łóżku. Po prostu śpimy, wtuleni w swoje ciała. Nasz kolejny pierwszy raz.
A później mamy jeszcze mnóstwo czasu na wyjaśnienie wszystkiego. Na wyjaśnienie dlaczego taki byłem. Na naprawę mnie. Na dbanie o siebie. Na miłość.
Bo w końcu poczułem, że mogę. I pokochałem cię wszystkim, co miałem. Tak samo jak ty mnie.




Drugi dzisiaj, bo Was kocham 💓💓

ONESHOTS | skijumpingWhere stories live. Discover now