what about love? | fettner x hayboeck

808 76 14
                                    

Michael usiadł przy stole w kuchni z kubkiem ulubionej kawy. Był zmęczony po kolejnym kilku godzinnym treningu. Westchnął i zaczął przeglądać instagrama, po czym odłożył telefon z powrotem na stolik. Czekał na jakąś wiadomość od swojego chłopaka, który postanowił nagle zacząć opuszczać sobie treningi.
Michael był zaniepokojony, ale podejrzewał, że Manuel pewnie po porostu znowu wpadł na jakiś według niego genialny pomysł, przez co zapomniał o swoich obowiązkach.
Czasami miał tak, że jak się czymś zajmował, zupełnie zapominał o wszystkim innym. Michael śmiał się z niego, że zachowuje się jak dzieciak, ale Fetter taki po prostu był.
Szalony, spontaniczny, roztargniony. Nie przejmował się niczym, korzystał z życia. Taka artystyczna dusza.
Ale to przecież właśnie w takiej wersji Austriaka Hayboeck się zakochał.
Mimo że zupełnie się od siebie różnili, to Manuel miał to coś, co bardzo przyciągało Michaela.
Hayboeck byl jednak jego całkowitym przeciwieństwem. Był spokojny, odpowiedzialny, wywiązywał się ze wszystkich obowiązków. Kochał romantyczne spacery i rozmowy przy świecach. Tego akurat przy Manuelu nie mógł mieć. Tamten wolał spontaniczny, namiętny seks pod prysznicem, wypady na imprezy i całowanie, zamiast rozmowy.
Mimo że podświadomie Michael wiedział, że taki związek nie miał przyszłości, to wciąż w nim trwał. Może dlatego, że kochał Fettnera całym sercem? Nie umiałby żyć bez niego. No i był niezwykle gorący.
I chociaż wiele osób mówiło mu już, że Manu go wykorzystuje, nie umiał z niego zrezygnować. Wciąż miał nadzieję, że zmieni się chociaż minimalnie. Że pomyśli o nich na poważnie.
Bo przecież w końcu był z nim najdłużej. Półtora roku to długi okres czasu. Ale zaczął mieć coraz więcej wątpliwości. Zaczął o tym wszystkim coraz więcej myśleć.
Michael usłyszał klucz przekrecany w zamku i odetchnął z ulgą.
Manuel wszedł do mieszkania i bez słowa napił się soku, stojącego na szafce.

— Może tak cześć? Gdzie byłeś przez ostanie dwa dni? — zapytał zirytowany Michael. Manuel po raz kolejny zupełnie go olewał. Nie traktował, jakby byli razem. Nie przywitał się, nie dał głupiego buziaka.
Manuel podszedł do niego i pocałował namiętnie w usta.

— Przepraszam kochanie — odpowiedział przesłodzonym głosem.

— Martwiłem się. — Michael złapał go za rękę.

— Nie musisz. Nie zachowuj się jak moja matka — warknął brunet, ale usiadł obok i uścisnął dłoń Michaela. Zaczął gładzić ją swoim kciukiem. — Byłem... Musiałem przemyśleć kilka rzeczy.

— Jakich rzeczy?

— Tych, no wiesz. — Manuel kiwnął głową na niego i ręką pokazał ich obojga. Blondyn nie wiedział, czego może się teraz spodziewać. Manuel nigdy z własnej woli nie zaczynał mówić o uczuciach, o ich związku ani innych poważnych sprawach.

— Ja też przemyślałem kilka rzeczy — powiedział. Manuel uniósł brwi.

— Ty pierwszy.

— Myślę, że powinniśmy się rozstać — odparł.
Te słowa zawisły pomiędzy nimi, a Hayboeck nie mógł zrobić już nic, żeby je cofnąć. Patrzył na powiększające się oczy swojego chłopaka. Poczuł, że zmniejsza uścisk jego ręki. Widział, że był w szoku. Właściwie sam był zaskoczony tym, jak łatwo mu było to powiedzieć.
Uśmiechnął się smutno. — To nie ma sensu. — dodał, zabierając rękę z uścisku Manuela.

Pomiędzy nimi panowała cisza. Michael czekał na jakąkolwiek reakcję Fettnera. Gdy ten wciąż siedział, wpatrując się w niego, utwierdził się w przekonaniu, że także tego chce. Westchnął i wstał z krzesła. Zaczął się ubierać.

— Co, co ty robisz? — Manuel w końcu odezwał się, jakby wybudzony z transu. — Michi. Nie. Nie zgadzam się. — wstał i objął go w talii. Przyciągnął do siebie i zamknął w ramionach. — Chyba żartujesz.

— Nie żartowałem, Manuel, puść mnie.

— Nie mogę, Michi. Ja cię kocham. Myślałem właśnie o tym i ja... Nie potrafię żyć bez ciebie. Wiem, że jestem idiotą, dbam tylko o siebie, ale obiecuję, to się zmieni. Nie możesz... Nie możesz mnie teraz zostawić...

— Manu...

— Myślałem o tym, że chciałbym Ci się oświadczyć. — Michael przestał się wyrywać z uścisku bruneta i zastygł w miejscu. Powoli przesunął rękę na szyję swojego chłopaka. Spojrzał mu w oczy.

— Co zrobić?

— Oświadczyć. Planowałem ci się oświadczyć. — Manuel miał wrażenie, że przez chwilę znów widzi te niesamowite iskierki, jakie pojawiały się w oczach, Hayboecka, gdy był szczęśliwy. Ale za chwilę znikły.

— Nie możesz. To.. Nie ma sensu. My nie umiemy ze sobą rozmawiać, Manuel. To nie jest związek, jakiego chcę — odparł Michael, mimo że jego serce się łamało. Postanowił, że to skończy. Nie brał pod uwagę tego, że Fettner aż tak go zaskoczy.
Odsunął się, a Manuel już nie protestował.
Myślał, że oszalał, gdy zobaczył w jego oczach łzy. Przecież on jeszcze nigdy przy nim nie płakał.

— Nie utrudniaj mi tego. Powinienem był dawno temu...

— A co z miłością? — zapytał brunet. — Powiedz, że mnie nie kochasz, to pozwolę ci odejść. — Pomiędzy nimi zapadła cisza, dla Manuela pełna wyczekiwania, dla Michaela łamiąca serce.
Dobrze wiedział, co powinien zrobić, nawet jeśli miał skłamać.

— Już cię nie kocham — wyszeptał, bliski płaczu.

— Nie wierzę Ci.

— Chciałeś, żebym to powiedział, to to zrobiłem. Teraz daj mi spokój i mnie puść.

Manuel odsunął się. Czuł się, jakby właśnie został spoliczkowany. Łzy płynęły po jego policzkach, gdy patrzył jak miłość jego życia ubiera się, zabiera swoje rzeczy i wychodzi, trzaskając drzwiami.

Trzy sekundy zajęło mu zdanie sobie sprawy, jakim był idiotą, po czym wybiegł z mieszkania. Zdążył złapać Michaela przed wejściem do bloku.

— Michael! — dotknął dłońmi jego policzków i pocałował go. Czuł, że blondyn płakał.

— Miałeś mnie zostawić.

— Nie potrafię, nie rozumiesz? Kocham cię całym moim sercem. Wiem, że byłem egoistą, kretynem, idiotą, ale kocham cię jak wariat. — Manuel uklęknał przed chłopakiem. — Proszę, wyjdź za mnie, Michi. Błagam cię. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś jedyną osobą, która widziała we mnie człowieka. Jedynym, który widział we mnie jakiekolwiek dobro. Jesteś tym, który sprawia, że chcę być dobry. Chcę chodzić z tobą na spacery. Siedzieć przy świecach na kanapie i rozmawiać o wszystkich głupotach, jakie nam się zamarzą. Proszę, tylko mnie nie zostawiaj. — Manuel przytulił się do nóg Hayboecka. Płakał. Wiedział, że to jego ostania nadzieja.

— Manu. — Podniósł wzrok i zobaczył jego przepiękny uśmiech. — Zgadzam się. Ja... Kłamałem. Kocham cię najbardziej na świecie. Chcę wziąć z tobą ślub. — Fettner wstał i pocałował go namiętnie. Michael przytulił go i schował głowę w zagłębieniu jego szyi.
Zrobił to, co dyktowało mu serce, ale był szczęśliwy.
Nie wiedział, jak to wszystko będzie teraz wyglądać, ale ufał Manuelowi. Kochał go. Pomimo wszystko.
Przecież na tym polega miłość, prawda?

ONESHOTS | skijumpingDonde viven las historias. Descúbrelo ahora