Rozdział VII

341 40 6
                                    

Burza to mało powiedziane . Wali jakby stado słoni biegało po ulicach . Podusia zawsze chroniła mnie przed złem , niestety nie tym razem . Dosłownie się dusze , ale nic mnie nie zmusi do tego abym podniosła głowę . Na dodatek nowe miejsce , totalnie obce . W tych ciemnościach zapewne złamałabym sobie obie nogi i na dodatek ręce. Ostatnio jak sprawdzałam była godzina 5 . Znając moje szczęście jest 5 , 10 .. Ile bym dała żeby się w kogoś wtulić . Jake zapewne szaleje na imprezie , wolny człowiek .W pokoju obok nic nie słychać . Chris zapewne śpi jak zabity , albo sam się chowa pod łóżko . Nie wiem ile czasu minęło , ale po burzy nie ma już ani śladu . Szkoda że się nie wyspałam .. przez cały dzień będę chodzić jak zombie . Powoli zaczyna świtać . Ciekawe jak będzie wyglądać dzisiejszy dzień . 

Na paluszkach zaczynam skradać się do okna , aby otworzyć okno

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Na paluszkach zaczynam skradać się do okna , aby otworzyć okno . Pełno kałuż .. ale świeci słońce , jest nadzieja . Biorę jakąś bieliznę do ręki , zwykł t-shirt i spodnie . Powolutku otwieram drzwi , skubane skrzypią . Jak myszka biegnę na paluszkasz do łazienki , modląc się aby się nie obudził . Wykonuje poranne czynności , lekki makijaż ( jakoś muszę przecież wyglądać ) . Wychodzi na to że Chris lubi sobie pospać . Wracam do pokoju i zaczynam szukać swojej komórki . Co prawda Chris zablokował jego numer , ale dla chcącego nic trudnego . Moja skrzynka odbiorcza zasypana jest wiadomościami . O połączeniach w ogóle nie wspomnę .Muszę jak najszybciej załatwić sobie nowy numer. Z ciekawości czytam kilka smsów . 

# Wiem gdzie jesteś . Myślałaś że jesteś w stanie uciec? To jeszcze do niego .. możecie się mnie spodziewać . Twój Jake #

Zaczyna się bawić w jakiegoś psychopatę ? Powinnam takie rzeczy zgłaszać na policję ? Matko co ja mam robić ... Szybko wyciągnęłam kartę z telefonu i zaczęłam ją łamać . Dla pewności kilka razy nawet na nią skoczyłam . Drzwi otworzyły się z impetem . Wbiegł przerażony Chris . 

- Matko jedyna ! Myślałem że ktoś Cię atakuje ! - i ty mój bohaterze na pewno dałbyś komuś radę.

- Raczej na odwrót . Zabiłam kartę . - zaczęłam zbierać owe ciało z podłogi , wyrzucając od razu do kosza . 

- Wszystko ok ? Źle spałaś ? Byłem obok , czekałem na Ciebie . Miałem nadzieje że strasznie boisz się burzy . - Jego szaleńczy uśmiech niestety w tym momencie na mnie nie działa . 

- Nie było aż tak źle . -( ale ze mnie kłamczuch )- Przeczytałam kilka wiadomości od niego . - zawiesiłam wzrok . Patrzył na mnie wyczekująco . - On wie gdzie jestem . Pisał że mamy się go spodziewać . - Przez dłuższą chwilę nic nie mówił . Wiedziałam że ściągne na niego problemy .

- Drzwi otwarte . Poczęstuje go nawet winem . - spojrzałam na niego jak na debila . - Jeżeli chcesz załatwić z nim sprawy raz na zawsze , najlepiej będzie jak zrobisz to tutaj . Będziesz bezpieczna , ponieważ będę przy Tobie , jeżeli tylko zapragniesz . - podszedł do mnie i zaczął gładzić po policzku . Od razu zrobiło mi się gorąco .

C'est la vie. Chris Evans . Paulina DobrevWhere stories live. Discover now