Prolog

13.5K 540 15
                                    

Wycie wilków. To jedyne co teraz słychać. Patrzę na mój oddział czekam na sygnał. Co prawda jest on dosyć mały, bo liczy tylko 20 osób, jednak zawsze.

- Na co jeszcze czekamy, Abigail?- zapytał David przez krótkofalówkę- masz zamiar tak stać i czekać aż nas wszystkich wybiją?!

Ignoruję go. Davida znam praktycznie od zawsze. Nigdy nie należał on do osób cierpliwych. Mamy jednak rozkaz, by czekać na sygnał.

- Abigail słyszysz mnie do cholery?! - drze się David - musimy coś zrobić!

Wycie jest coraz głośniejsze. Też bym chętnie już ruszyła, jednak mamy wyraźny rozkaz, by czekać na sygnał.

- TERAZ!!! - słyszę przez krótkofalówkę krzyk naszego dowódcy

Daję mojemu odziałowi znak, by ruszać. Otaczamy pole bitwy, a właściwie polanę w głębi lasu, od północnej strony. Widzę też pięć innych oddziałów, między innymi Davida. Szybko ustawiamy się na naszych pozycjach i wyciągamy pistolety ze srebrnymi pociskami. Po chwili większość tych kundli upada na ziemię i umiera. Resztę otaczamy. Mamy przewagę liczebną, więc nie mają szans.

- I co się tak szczerzysz pchlarzu? - słyszę czyjś głos.

Istotnie parę wilków się uśmiechało... O nie. Czy to możliwe?

- To zasadzka! - słyszę głos naszego dowodcy

Jednak jest już za późno. Za nami już słychać warczenie. Jak to możliwe, że tak łatwo daliśmy się podejść?
Odwracam się i widzę te kundle. Powoli do nas podchodzą. Odwacam się i celuję do nich, z resztą nie tylko ja. Po chwili parę wilków upada na ziemię.

- Uciekać!!! - krzyczy nasz dowodca

Tak jak inni wykonuję jego polecenie. Niestety niektórzy z naszych zostali zagryzieni przez te psy. Mnie na szczęście udało się uciec.
Rany, co ja wyprawiam? Przecież nie mogę tak zostawić naszych. Pospiesznie zawracam.

- Aaaaaa!!! - słyszę czyjś znajomo brzmiący krzyk.

Szybko udaję się w miejsce, z którego pochodzi. Dostrzegam blondwłosą dziewczynę, na oko mającą 14 lat, która jest przygniatana przez zmiennokształtnego. Jedynym powodem, dla którego jej jeszcze nie zagryzł jest nóż, który trzyma tuż przy jego pysku. Szybko wyciągam mój pistolet i strzelam kilka razy do wilka. Po chwili jego ciało upada na ziemię. Podbiegam do dziewczyny.

- Nic Ci nie jest? - pytam

Jednak nie zdążyła mi odpowiedzieć. Zza drzew wyłoniły się trzy wilki.

- Uciekaj! - krzyczę do niej

Dziewczyna z wahaniem w końcu wykonuje mój rozkaz. Wyciągam broń i celuję do nich. Po chwili strzelam i dwa wilki upadają martwe na ziemię. Strzelam do trzeciego i... I... Co jest? Dlaczego on jeszcze żyje?!
Kurwa. Skończyła mi się amunicja. Wilk powoli do mnie podchodzi. Wyciągam mój nóż. Ten kundel jest niebezpiecznie blisko mnie.
Nagle słychać strzał. Wilk upada martwy na ziemię. Za nim dostrzegam Davida.

- Nic Ci nie... - niestety nie było mu dane dokończyć swoją wypowiedź.
Szary wilk wyłonił się zza jego pleców i w jednej chwili powalił go na ziemię.
Cholera ten pchlarz zaraz go zabije! Muszę coś zrobić!
Próbuje się ruszyć, jednak z marnym skutkiem. Czuję, jak ktoś mnie przytrzymuje. Próbuję się wyrwać, jednak bezskutecznie. Widzę, jak mój przyjaciel jest zagryzany przez tego kundla i nie mogę nic zrobić! Po chwili jego gardło jest już rozszarpane.

- Związać ją - słyszę czyjś głos za sobą

Mój kochany wroguWhere stories live. Discover now