#22 Pseudo niepokonany

22.1K 2K 672
                                    

- Zastanawia mnie w jaki sposób usprawiedliwimy tą nieobecność - mruknąłem, przerywając ciszę panującą w pokoju. Od pół godziny leżeliśmy w samych koszulkach (tak, w samych), wtuleni w siebie i czekający na jakiś znak od znajomych.

Oczywiście zanim co do czego, pomogli nam odnaleźć ukrytą kamerę i głośnik, z czego to drugie leżało teraz gdzieś na poduszce obok nas. Od tej durnej pół godziny w zupełnej ciszy.

- Jaką nieobecność? - Głos Anisa był teraz taki zachrypnięty i głęboki. Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się. Mimo tego z pozoru zmęczonego głosu jego wzrok zdradzał stuprocentowe rozbudzenie, uważnie utrzymujący kontakt z tym moim. To wszystko dodawało mi tylko pewności, że akurat z nim chciałbym móc to jeszcze powtórzyć.

Sumienie, jebnij mnie w łeb.

- No... Jest czwartek. Szkoła - przypomniałem mu i pstryknąłem go w nos. - Matematyka ci umknęła. Novec się pewnie stęsknił.

- Ja się zastanawiam kiedy ty się taki seme zrobiłeś - prychnął, obracając temat zupełnie przeciwko mnie. I dobrze o tym wiedział, cholera jedna.

- Seme...? - Spojrzałem na niego z niezrozumieniem i poczułem, że moje policzki zaczynają mnie lekko, jednak nieprzyjemnie grzać. Najchętniej schowałbym się w tamtym momencie i marudził nad tym, jak ten debil na mnie działa, jednak wbrew sobie nadal wpatrywałem się w te czarne tęczówki.

- No... Jakby ci tak prosto wyjaśnić... - Chłopak pogładził się po brodzie i przybrał zamyślony wyraz twarzy.

- Ja wiem co...

- Seme... - Przerwał mi i zbliżył się nieco. - ... To ten co pierdoli, a uke... - Uniósł moje ramię i sam się nim objął, po czym musnął wargami mój policzek i zamruczał cicho. - ... To ten, który się oddaje.

Na moment chyba przestałem kontaktować. Był tak cholernie blisko. Wręcz miałem wrażenie, że chciał, bym go miał. Chciał mi się oddać. Ale to chyba tylko wrażenie, nie? Chwila... A przytulam go też na serio?

- Oliver... - jęknął kolorowowłosy, a gdy na powrót na niego spojrzałem miał lekko rozżaloną minę. - Uciekasz mi... Znowu...

- Co... - szepnąłem, bo na nic więcej nie było mnie wtedy stać. Zupełnie nie rozumiałem co chłopak ma na myśli. Albo rozumiałem, ale odsuwałem to jak najdalej od siebie. Tak daleko, by nie musieć dochodzić do wniosku, że jestem jeszcze większym idiotą niż mi się wydawało.

A ostatnio naprawdę wiele mi się wydaje.

- To - prychnął, ale jego mina zaraz znów wyrażała lekki smutek. Wyglądał jakby bił się z własnymi myślami. Powiedzieć mi to, czy może jednak nie... Albo mi się wydaje. Tak. - Mam wrażenie, że... Eh... Nie ważne.

Anis zepchnął z siebie moje ramię i podniósł się do pozycji siedzącej. Najprawdopodobniej miał zamiar wstać, jednak nic takiego nie nastąpiło, bo już zaraz przyciągnąłem go z powrotem do siebie i nie pozwoliłem mu się odsunąć.

Tylko czemu to zrobiłem...? Nawet nie pomyślałem, że mogę. Po prostu. I dopiero, gdy ten z irytacją wpatrywał się we mnie, ewidentnie oczekując czegoś, co wyjaśni mu czemu nie chcę by się odsunął, doszło do mnie, że tak, zrobiłem. I owszem, powoli zaczynam nad nim górować. Może to dlatego, że tak cholernie go chciałem i nie mogłem pogodzić się z faktem, że to tylko wyzwanie. Że chciałem korzystać z możliwości póki miesiąc dobiegnie końca i będę musiał udawać, że jest tak samo irytującym jednak fajnym wrzodem na dupie jak wcześniej. A przecież już nie umiem, i nie będę.

30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz