#25 - Powinieneś był zostać z Anisem... - Zauważyłaś?

19.8K 2K 402
                                    

Szliśmy całą piątką, zmierzając w stronę przystanków tramwajowych. Co prawda czarnoskóry i Megan nie mieli najmniejszej potrzeby się tu znajdować, ale zazwyczaj po szkole nas odprowadzali.

- Dzisiejsze zadanie było nudne - stwierdziłem, łapiąc Anisa za dłoń i splatając z nim palce. - Zwyczajne. Cała szkoła już chyba wie o parce homoseksualistów ze średniej klasy, nie trzeba się przed nimi przytulać i rzucać uroczymi tekstami. To znaczy... Jak Żakilia przyjdzie to tak. Ale tylko wtedy.

- Co masz do Żakilii? - wtrącił kolorowowłosy i prychnął, po czym wyswobodził dłoń z mojego uścisku.

- A ty?

- Spokój... - jęknęła Lisa, od początku ostatniej lekcji narzekająca na ból głowy i zawroty. Wyszła naprzeciw nas i jako pierwsza dotarła na miejsce, by spocząć na ławce i starać się trochę rozmasować skronie.

- Odprowadzić cię...? - zaproponowałem, zostawiając Anisa i temat jego jakże cudownej przyjaciółki na później. Usiadłem obok blondynki i lekko przytuliłem ją do swojego boku. Zaraz po jej drugiej stronie pojawiła się i Megan, próbując podnieść ją na duchu w podobny sposób.

- Poradzę sobię.

- Czyli jednak tak - uśmiechnąłem się i dałem jej szybkiego buziaka w policzek.

- Zdrada! Dopuścił się haniebnej zdrady! Tfu! - zaczął Anis, na co jedynie wywróciłem oczami i założyłem ręce na piersi, odwracając się w jego stronę.

- A kto dzisiaj zdradza mnie z Żaki w kinie?

Już zaraz stał naprzeciwko mnie.

- Nie ja. - Posłał mi całusa w powietrzu i puścił oczko. - Ja będę grzecznym, wiernym chłopcem.

- No ja myślę - spojrzałem na niego ostrzegawczo. - Inaczej ciekawą karę ci załatwię za przegrany challenge.

- To nie tak działaaa... - oburzył się i zrobił minę smutnego dziecka. Tylko ukraść i schować przed wszystkimi... Najlepiej we własnych objęciach.

- Yhy.

Chłopak szybko usiadł mi okrakiem na kolanach i złapał za obie dłonie, po czym przycisnął je do tylnej szyby przystanku.

- Anis...?

- Ja! - uśmiechnął się szczęśliwy niewiadomo z czego.

- Tak się nie robi - zacmokałem z niesmakiem. - Materiał na uke to z ciebie słaby.

- Tfu! Tfu, tfu...! - nabrumuszył się znów i opuścił zrezygnowany moje ręce, jednak nadal trzymał dłonie w tych swoich.

-No co tfu - uśmiechnąłem się lekko i nie przestawałem patrzeć w jego oczy.

Chyba jestem jakimś masochistą. Bo kosztowało mnie to więcej, niż powinno. Za każdym razem muszę starać się najlepiej jak umiem, by samemu nie zachowywać się jak ten niższy. Tymbardziej po tym, jak Anis przestał wydurniać się dla zakładu i zaczął pilnować moich ruchów, wręcz ich oczekując. Stał się... Uległy?

Musnąłem szybko jego usta i pogłaskałem go po policzku, by znów się uśmiechnął i dalej zadowolony zszedł z moich kolan. W końcu przyjechał tramwaj a Megan i Dave chcieli się pożegnać. I tak w miarę spokojnie minęły mi pierwsze przystanki. Zostawiłem Anisa samego, dotrzymując danego słowa w sprawie Lisy, mimo iż ta zapierała się jak tylko mogła, że poradzi sobie i beze mnie.

W rezultacie i tak szedłem jedną z bardziej zabudowanych uliczek u boku blondynki.

- Powinieneś był zostać z Anisem - powiedziała cicho. Nie musiała się wysilać. Pogoda była raczej pochmurna, niemal pewny byłem, że za moment zostanę obsypany białym, świeżym puchem, a w ciemnościach, które zapadają o tej porze roku naprawdę szybko, raczej nikomu nie chciało się nigdzie wychodzić. Jedynie uczniowie co jakiś czas przecinali szybkim krokiem uliczki i chodniki, śpiesząc do domów by w końcu pomóc rodzinie w przygotowaniu do wigilii.

- Huh...? - spytałem równie cicho, wpatrując się w mrok gęstniejący przede mną. Moje serce mimowolnie nabrało szybszej akcji, i jedynie delikatny rumieniec mógłbym usprawiedliwić mrozem. A to tylko dlatego, że we wszystkim co związane ze mną i tym idiotą widzę coś więcej niż tylko przyjaźń. Lub chcę...

- Przecież wiem - spojrzała na mnie z lekko smutnym wyrazem twarzy.

- Nie boli cię głowa..?

Pokręciła głową przecząco i stanęła w miejscu. Parę kosmyków włosów umknęło jej spod czapki i lekko powiewało na chłodnym wietrze, policzki poczerwieniały a na czapkę spadło parę pierwszych płatków śniegu.

- Chciałaś...? - Zanim powiedziałem cokolwiek więcej dziewczyna delikatnie przytuliła mnie do siebie. Minęła chwila, nim się do końca zorientowałem w sytuacji. A potem sens jej czynów uderzył we mnie dobitniej, niż się spodziewałem. - Lisa...

- Pomogę ci... - wyszeptała i poklepała mnie po plecach. - Przepraszam.

Odsunąłem się, by spojrzeć jej w oczy i jednocześnie samemu pokazać, że w tych moich dawno zebrały się łzy. Bo nie wiedziałem jak mam to powiedzieć. Już od dawna straciłem umiejętność okazywania uczuć, a wręcz nie wiedziałem jak je wyjaśnić przed sobą samym. Przed własnym sumieniem.

- Dlaczego...

- Po prostu. Przepraszam. Postaram się, w końcu mogę. - Posłała mi lekki uśmiech i rozejrzała się. Ulica coraz szybciej zalewała się w ciemnościach, a śnieg padał z sekundy na sekundę coraz bardziej.

- Zauważyłaś... - stwierdziłem, nie widząc potrzeby pytania jej o cokolwiek więcej. Albo ja jestem w tym cholernie słaby, albo nie doceniłem własnej przyjaciółki. Nikt z nas tego nie zrobił.

- Obserwowałam cię dokładniej od dnia w którym wyszedłeś od Megan pod pretekstem choroby. Anis nie wracał dosyć długo, więc pozwoliłam sobie na domysły... Później przekonywałam się co do nich coraz bardziej. Ale stawiałam na Anisa, nie na ciebie.

- Co...? Czemu...

- Kiedyś przez przypadek dowiedziałam się o nim czegoś, czego sam nie chce nikomu powiedzieć. Nie wie o tym... I tobie też tego nie zdradzę. Ale wiem, że potrzebuje miłości bardziej niż którekolwiek z nas. Zwraca na siebie uwagę wyglądem nie bez powodu... I nie bez powodu jest taki nieustępliwy i tajemniczy. Nie bez powodu tak szybko przystał na challenge...

- Pseudo niepokonany... - wyszeptałem, a w mojej głowie ponownie rozbrzmiał głos tego samego chłopaka, do którego tak szybko straciłem dystans a zyskałem słabość. I dopiero teraz ich przekaz stał się dla mnie choć trochę jaśniejszy.

- Idź już... - odparła i szybko przytuliła mnie na pożegnanie. - Mam nadzieję, że wyjdzie.

Nic nie odpowiedziałem. Stałem na mrozie jeszcze jakiś czas, przed oczami mając odchodzącą blondynkę a w głowie nadal dwa słowa. I dopiero gdy zorientowałem się, że wcale nie stoję tak tylko chwilę, odwróciłem się i czym prędzej ruszyłem skrótami w stronę własnego domu.

§

Mrrr <3

Nie wiem w sumie co wam powiedzieć. Pozwalam podziwiać moje profilowe z uwielbionym Dunajewem xD. I możecie też oczekiwać ode mnie jakiegoś miłosnego yaoi shocika w najbliższym czasie.

Ogólnie zbliżamy się do końca książki. Dosyć szybko. Bo jak widać, coś się już powoli wyjaśnia. I niedługo każdy z was będzie musiał się zastanowić nad dotychczasowym osądzeniem postaci xD.

To co... Miłego wieczorku kociaki <3

30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔Where stories live. Discover now