[ ZAWIESZONE ]
„STRAWBERRY"
[ 𝐧𝐜𝐭 ]
w.yh + k.jw
────────────
yukhei przenosi się do babci na wieś
i zakochuje się w chłopcu,
który pracuje na jej farmie truskawek
────────────
tłumaczenie fanfiction autorstwa
...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Yukhei stał przed magazynem, a kaptur naciągnięty na jego głowę, rzucał cień na pochmurną minę chłopaka. Był to ten sam dzień, w którym gra w Cards Against Humanity wymknęła się spod kontroli i ten sam dzień, w którym Chińczyk jęczał i dąsał się w swoim łóżku, kiedy babcia próbowała wywalić go na dwór.
Szczerze, to nie spodziewał się, że Jungwoo będzie siedział w tej piekielnej dziurze, zwanej magazynem. Był zimny, ciemny, obskurny i nie przypuszczał, że taka ciepła i kojąca osoba chciałaby siedzieć w takim ponurym miejscu. Yukhei prędzej wyobrażał sobie, jak jego obiekt westchnień radośnie tańczy w deszczu i śmieje się ze swoich kolegów, którzy narzekają na pogodę.
Sytuacja z babcią wyglądała mniej więcej tak:
─ Idź porozmawiać z moimi pracownikami. Nie możesz być taki aspołeczny!
─ Nie, ja chce spać.
─ Nic nie robisz przez cały dzień, Yukhei. Twoja matka nie byłaby szczęśliwa, gdyby usłyszała, że codziennie siedziałeś w domu.
─ Kurw... dobra, ała! Za co to było?
─ Zważaj na słowa!
Yukhei usłyszał, jak kilka rzeczy upada, niosąc echo po całym pomieszczeniu, a następnie zbiorowy krzyk „Taeyong!”. Przybliżył się do ściany i obserwował odgrywającą się scenę, przez wielkie wejście. Na widok wieży ze skrzynek i koszyków walącej się na ziemię, parsknął cicho śmiechem. Kilka osób podbiegło do chłopaka, na którego obaliła się budowla, głośno się śmiejąc, gdy ten, rozbawiony, pryskał ich spritem. Jedna z pozostałych grup, obserwowała ich z oddali, a druga siedziała w rogu i także rzucała w siebie różnymi rzeczami.
Dłonie Yukheia były wygodnie ułożone w kieszeni bluzy, a jeansowe spodnie luźno wisiały na jego biodrach. Zmarszczył brwi na widok dziewczyny goniącej jakiegoś chłopaka, z puszką w dłoni i drugiego, trzymającego ich całą zgrzewkę, z uśmiechem się im przypatrując. Chińczyk czuł ogromne zadowolenie z tego, że nikt nie zawracał sobie głowy, jego bierną obecnością.
I tak było, dopóki Jungwoo go nie znalazł.
Tak się złożyło, że siedział obok Tena, rozmawiając cicho o nowych pracownikach i o Jaehyunie, którego niedługo już tu nie będzie. Wyrwany z zamyślenia, musiał akurat spojrzeć na wejście. Ten również zauważył chłopaka, mamrocząc pod nosem „nigdy go nie widziałem”. Skinął do młodszego, gdy wstał i skierował się w stronę Chińczyka. Yukhei posłał Jungwoo delikatny uśmiech, na co starszy zachichotał, zasłaniając usta ręką.