07─COMFORT AND DAFFODILS.

621 168 43
                                    

siedem: wygoda i żonkile.

Yukhei stał przed głównym magazynem farmy, obserwując, jak mężczyzna o śniadej skórze, karmi drugiego truskawkami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Yukhei stał przed głównym magazynem farmy, obserwując, jak mężczyzna o śniadej skórze, karmi drugiego truskawkami. Dokładnie tak wyobrażał sobie przebieg sytuacji z Jungwoo. Miał tylko zjeść owoce z dłoni starszego, ale plan kompletnie nie wypalił. Wstyd wyryty był na twarzy Yukheia, kiedy opierał się o wejście wielkiego pomieszczenia. Zza ściany mógł usłyszeć cichą rozmowę i śmiechy dwóch chłopaków.

─ Kook, zjedz to z moich palców.

─ Nie, fu. To akurat okropne.

─ Z której strony?

─ Zarazki! Mogę się rozchorować.

─ To fakt, ale rozchorujesz się przez całowanie moich paluszków. Czyż nie jest to idealny sposób, aby się rozchorować?

─ ...No dobra.

Są parą?

Yukhei pomyślał o tym, jak uroczy są, w zupełnie inny sposób – nie byli słodcy do porzygu. Może blondyn nie musi być aż taki flirciarski, aby zdobyć Jungwoo. Może po prostu być... sobą.

Właśnie miał do nich podejść i się przedstawić, ale zauważył znajomą czarną czuprynę zbliżającą się w jego stronę. Do czasu, kiedy jej właściciel dobiegł do Yukheia, chłopak klei się od potu i ciężko oddychał, desperacko chcąc zaczerpnąć tlenu. Chińczyk poklepał plecy Jungwoo i chwycił go za rękaw, prowadząc do jego samochodu, stojącego niedaleko magazynu.

Starszy bez słowa wszedł do środka i wsadził kluczyk do stacyjki, odpalając silnik. Yukhei usiadł na miejscu pasażera, obserwując uważnie, jak Kim próbuje złapać oddech. Gdy starszy się uspokoił, Yukhei zatrzasnął drzwi i zapiął pasy, sprawiając, że Jungwoo gwałtownie zamrugał i wytrzeszczył oczy, źrenice wbijając w sylwetkę ciemnego blondyna.

─ Dlaczego tu jesteśmy? ─ zapytał piskliwym głosem, a Yukhei podskoczył z zaskoczenia.

─ Pamiętasz? Mieliśmy spotkać się o piątej ─ Spojrzał na swój zegarek. ─ Jest piętnaście po. 

Och ─ Jungwoo uśmiechnął się pobłażliwie na swoje zapominalstwo i położył ręce na kierownicę. ─ Przepraszam za spóźnienie, mieliśmy ciężki dzień i pomagaliśmy Jaehyunowi z jego ostatnim koszykiem. To gdzie jedziemy?

─ Do sklepu ─ Blondyn zasłonił się przed słońcem, które zaczynało swoją podróż za horyzont. ─ Wiesz, tego niedaleko miasta.

Starszy mruknął w odpowiedzi, zawracając samochód i wyjeżdżając z farmy. Światło raziło jego oczy, a gęste, ciepłe powietrze łaskotało go w płuca. Panująca cisza zaczęła go drażnić – zwykle, gdy jeździł, puszczał spokojną muzykę, aby rozluźnić się po całym dniu pracy. Zerkając co jakiś czas na Yukheia, zauważył, jak chłopak przeglądał coś na swoim telefonie i dziwnie pozował do zdjęć, robiąc przy tym okropne miny, które sprawiały, że Jungwoo z trudem powstrzymywał śmiech.

[ X ] 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐰𝐛𝐞𝐫𝐫𝐲™Where stories live. Discover now