14─HAPPY, SAD, AWKWARD.

526 121 20
                                    

czternaście: szczęśliwy, smutny, niezręczny.

Powiedzenie, że Yukhei ekscytował się wyprawą, było wielkim niedomówieniem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Powiedzenie, że Yukhei ekscytował się wyprawą, było wielkim niedomówieniem.

Ponieważ, gdy pakowali swoje plecaki do samochodu i Jungwoo sprawdzał czy zabrał portfel, siedząc na przednim siedzeniu, Yukhei nie mógł nic poradzić na niekontrolowany uśmiech, rozrywający kąciki jego ust. Boże, był tak bardzo podniecony. Może to przez myśl, że będzie mógł zbliżyć się do Jungwoo albo przez cosekundowe zerkanie w jego stronę - nie wiedział, ale kochał cały ten pomysł. Starszy musi być genialny, że na to wpadł.

Jungwoo, jednakże, bez końca się wiercił. Co miał powiedzieć? Zrobić? Miał niezręcznie włączyć radio i czekać na cud? Kiedy pani Wong wepchnęła Yukheia do środka samochodu, mamrocząc coś w stylu „idź, zrób coś ze swoim życiem, Yuk. Dlaczego się wahasz?", Jungwoo wziął ostatni, głęboki wdech, zanim obrócił się do młodszego.

Jego serce zatrzymało się, w momencie, kiedy spojrzał prosto w oczy Yukheia. Były ciepłe, prawie jak czekolada. Pewnie przyczyną były jego ciemne źrenice, przechodzące w brązowo-mleczną spiralę tęczówki, pasującą do opalonego odcienia lśniącej skóry lub brzoskwiniowy kolor ust, rozciągających się w ogromnym uśmiechu. Pewnie to wina różanych polików, błogosławiących Jungwoo przy każdym spojrzeniu. Ewentualnie mógł to być skrzekliwy śmiech, wiążący pętle w żołądku chłopaka, za każdym razem, gdy obijał się o jego uszy.

Cokolwiek było powodem, sprawiało, że uginały się pod nim kolana i zakochiwał się w tym chłopcu w zawrotnym tempie. Nie żeby narzekał.

Jungwoo mógł przysiąc, że pikawa prawie wyleciała mu z piersi, kiedy charakterystyczny, yukheiowy uśmiech, znów się pojawił, wraz z świecącymi oczkami i zachrypniętym, porannym głosem.

─ Powinniśmy jechać? Długo już na mnie patrzysz.

─ A-Ach, przepraszam! ─ Jungwoo zająknął się słodko. Poczuł, jak jego brzuch skręca się nieprzyjemnie pod spojrzeniem Yukheia, kiedy jednocześnie odpalił silnik i wyjechał z podjazdu.

Yukhei rozłożył się wygodnie na swoim fotelu, a jego spięte ramiona opadły, kiedy zasłonił oczy przed wschodzącym słońcem.

─ Jak się masz, Jungwoo?

W tamtym momencie, chłopak poczuł jak wszystkie skręty się rozluźniają, a cały ból znika, ponieważ komfort powrócił. Uwielbiał to, tak bardzo; uczucie zaufania i stabilności wystarczyły, by się zadurzył.

─ Nie będę kłamał, stresowałem się cały ranek.

─ Dlaczego? ─ Yukheia wpatrzony był horyzont, skupiając się na kamiennej drodze, na którą właśnie wjeżdżali.

─ Po prostu byłem podekscytowany, że spędzę z tobą czas ─ Czarnowłosy przyznał, następnie chrząkając, by przeczyścić gardło. ─ Z resztą nadal jestem.

[ X ] 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐰𝐛𝐞𝐫𝐫𝐲™Where stories live. Discover now