15─10PM CRICKETS. 6AM SUITS.

762 109 53
                                    

piętnaście: wieczorne świerszcze.
poranny garnitur.

Jungwoo zatrzymał samochód, kiedy noc już całkowicie okalała niebo, a śpiew wieczornych świerszczy dzwonił w jego uszach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jungwoo zatrzymał samochód, kiedy noc już całkowicie okalała niebo, a śpiew wieczornych świerszczy dzwonił w jego uszach. Wokół panowały egipskie ciemności; jedynym światłem, był ledwo widoczny, żółty blask przednich reflektorów, opadających na kamienistą drogę, która wiodła ich do nikąd. Cóż, w końcu siedzieli w aucie, zaparkowany przed parkiem, w totalnie nieznanym miejscu. Jungwoo miał nadzieję, że stróż nie miałby nic przeciwko, gdyby zostaliby tu całą noc i się zdrzemnęli. Na szczęście, czarnowłosy nie musiał przejmować się Yukheiem, gdyż chłopak już od jakiegoś czasu pogrążony był we śnie, z głową opartą na grubej, przyciemnianej szybie i włosami rozwalonymi na czole.

Delikatne i nieprzytomne oddechy uciekały z pomiędzy jego rozchylonych, pulchnych ust, gdy jednocześnie, policzek śmiesznie rozpłaszczał się na szkle. Duże, kościste dłonie blondyna, ułożone były bezwiednie na yukheiowym udzie, a Jungwoo, wyczerpany, podziwiał ich zarysowany kształt. Obraz śpiącego Yukheia był dla chłopaka wprost eteryczny. Jego włosy pofarbowane na orzech, nadal wyglądały tak samo pięknie, jak o poranku, a wargi nadal skąpane były w tym samym brzoskwiniowym odcieniu, co wcześniej. Możliwe, że w środku było dla niego za ciepło, bo policzki okryte jasną czerwienią, błyszczały nawet przy słabym oświetleniu lampki w dachu.

Podniósł rękę, by ją wyłączyć, wzrok bez przerwy mając skupiony na bursztynowej łunie światła. Jungwoo wyciągnął dłoń, zgaszając reflektory i przekręcił kluczyk w stacyjce, przez co wokół nich zapadła kompletna cisza i mrok. Uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie, jak Yukhei go karmił, jego minę, kiedy poraz pierwszy się spotkali i iskierki, które zamigotały mu w czekoladowych tęczówkach, gdy pokazał mu, jak poprawnie zbierać truskawki. Śmiejąc się pod nosem, na wspomnienie o tym, że młodszy nie potrafił oderwać owoców od łodyżki, jego wzrok przykuł zbłąkany kosmyk włosów, wpadający chłopakowi do oka.

Wychylając się w ciemności, Jungwoo zaczesał mu roztrzepaną fryzurę na czoło, trochę zbyt długo wpatrując się w jego zamknięte oczy. Przesunął spojrzeniem w dół, zatracając się w różanych wargach, które, mimo iż były ledwo dostrzegalne, nadal pozostawały magiczne. Orientując się, jak blisko większego się znajdował, przeklnął cicho, natychmiast odsuwając się do tyłu i opierając się o drzwi kierowcy. Mimowolnie czuł, jak jego poliki pieką ze wstydu.

Powoli przymykając powieki, myśli o Yukheiu zaczęły kotłować mu się w głowie. Może chciał, żeby jego usta muskane były przez te Yukheia, może właśnie to sobie wyobrażał, próbując jednocześnie zasnąć i może cholernie tego pragnął. Próbował jednak stłumić w sobie to wyniszczające uczucie, bo przecież nie może pocałować go tak z nikąd; młodszy najpewniej nie czuł tego samego, co on.

W dodatku nawet nie planował zostawać na farmie, więc jaki był sens zakochiwania się?

Ale kochanie kogoś jest takie świetne.

[ X ] 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐰𝐛𝐞𝐫𝐫𝐲™Where stories live. Discover now