16─I LOVE WOO.

277 37 33
                                    

szesnaście: i love woo.

Po tym, jak Kun ich zostawił, wchodząc przez szklane wrota do jednego z biurowców, niemal sięgających chmur, Jungwoo wraz z Yukheiem stali jak kołki, nie wiedząc co ze sobą zrobić

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po tym, jak Kun ich zostawił, wchodząc przez szklane wrota do jednego z biurowców, niemal sięgających chmur, Jungwoo wraz z Yukheiem stali jak kołki, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W czasie spaceru, ojciec chłopaka o anielskiej urodzie wyskoczył z ukrycia, przyprawiając syna o zawał. Wyglądał na nieźle wkurzonego, gdy opieprzał przerażonego Kuna za ucieczkę z konferecji, jednak kiedy mężczyzna zauważył niezręczny wyraz twarzy Yukheia, zmienił ton na nieco lżejszy, słodszy. Znał blondyna od małego i naprawdę cieszył się, że tak przypadkiem na siebie wpadli.

Jungwoo wzruszył ramionami, zerkając na Wonga, który dosłownie piorunował spojrzeniem wieżowiec przed nimi. W źrenicach niezmiennie tkwiła spokojna wibracja, a smugi piwnej barwy rozpalały lodowaty ocean ciemnego kakao. Jego zaciśnięte, różane wargi, mówiły jednak co innego. Może faktycznie tęsknił za Kunem i może był ociupinkę zawiedziony, że jego stary przyjaciel nie mógł spędzić z nim trochę czasu. Więc, kiedy Yukhei pozbawiony nadziei, zajęty był patrzeniem na szklany budynek, Jungwoo postanowił podnieść go na duchu. Podniósł rękę, mając zamiar przewiesić ją Yukheiowi przez szyję, ale zatrzymał się w połowie, czując pieczenie na policzkach. Przez głowę przeszła mu myśl, że takie zachowanie mogło być zbyt oczywiste. W zamian, ostrożnie położył dłoń na umięśnionym ramieniu blondyna i żachnął:

─ ...Zabijasz wzrokiem biurowiec, Yuk ─ Aż sam skrzywił się na ton, w jaki ubrał swoje słowa, mając nadzieję, iż Yukhei skapuje, że miało to brzmieć mniej złośliwie, niż wyszło.

Orzechowłosy natomiast, w ogóle nie poczuł się zraniony - odwrotnie - wręcz promieniował od środka. Najwyraźniej radość, jaka nim owładnęła, przebiła się na wierzch, gdyż opalona skóra na policzkach rozbłysła delikatnym różem, a język związał mu gardło. Jungwoo, miłość jego życia (nikt nie mógł temu zaprzeczyć), nazwał go najsłodszym-pieprzonym-zdrobnieniem, jakie kiedykolwiek istniało - „Yuk". Nie myślcie sobie, że Yukhei ma nasrane i przesadza. Jego relacja z Jungwoo, właśnie sięgnęła apogeum, szczytu, zenitu. Czym zasłużył na tak urocze przezwisko? Czy zrobił coś równie pięknego dla bruneta?? Nie, nie zrobił. Właśnie, nie zrobił, a to zapaliło czerwoną żaróweczkę w jego głowie.

Yukhei musiał wreszcie zrobić krok w tej grze.

─ Tylko patrzę... Zastanawiam się, czy... Znaczy, em ─ Młodszego zjadał stres, za co przeklinał siebie w myślach. Po chwili zerknął w dół na czarnowłosego, który powoli mrugał, wzrok również mając skupiony na twarzy drugiego. Co oni robili? Co on robił, nie mogąc sklecić zdania, jednocześnie stojąc pod wierzowcem i będąc szturchanym przez obcych ludzi? Musiał w końcu ruszyć dupsko i dobrze to rozegrać. Niespodziewanie, chłopak umiejscowił rękę na szyi zaskoczonego Jungwoo i nadal pozostając ślepym, na gorące rumieńce, rozlewające się na twarzy starszego, pochylił lekko głowę. ─ Chcesz się przyłączyć?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 20, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

[ X ] 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐰𝐛𝐞𝐫𝐫𝐲™Where stories live. Discover now