13─WARM MOCHAS AND CHOCOLATE CHIPS VOICES.

528 129 44
                                    

trzynaście: rozgrzewająca mokka

i czekoladowy głos.

Yukhei obserwował ze zmieszaniem, jak Donghyuk posyła w stronę Marka wzrok, który mógłby zabić, kiedy drugi stoi w miejscu i bawi się palcami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Yukhei obserwował ze zmieszaniem, jak Donghyuk posyła w stronę Marka wzrok, który mógłby zabić, kiedy drugi stoi w miejscu i bawi się palcami. Znał go z czatu, przez to, że Dong nie potrafił przestać o nim gadać. Od randki, po zerwania; lista rzeczy, które słyszał o niesławnym chłopaku, nigdy się nie kończyła. To było męczące, mimo, iż działo się to głównie na grupie, teraz, gdy zobaczył go na własne oczy, nie wiedział co o tym myśleć.

Oczywiście, sytuacja pogorszyła się, kiedy Jungwoo wbiegł do środka, z kosmkami włosów wpadającymi do jego (gwiezdnych) oczu i rzucił się gwałtownie na Marka, wtulając się w jego objęcia.

─ Mark!

Chłopak odwzajemnił uścisk, jego oczy rozświetliły się z radości, a usta wywinęły w uśmiechu. Położył dłonie na plecach starszego, następnie odsuwając się i klepiąc go po ramieniu.

─ Dobrze znowu cię widzieć.

Jak ta osoba może być „dwulicowym gnojkiem", który „nie jest wart dupska Donghyuka"?

Pochylając się nad uchem Donghyuka, Yukheia szepnął:

─ Hej, stary, chcesz się przewietrzyć? ─ Chłopak w odpowiedzi delikatnie skinął głową. Zwykle chodząc z beztroskim uśmiechem przyklejonym do twarzy, teraz ponuro przeszedł przez drzwi, lekko uderzając Marka barkiem i stanął sam na werandzie. Potrząsnął głową w stronę Yukheia, kiedy ten chciał do niego podejść. Potrzebował trochę czasu dla siebie, głównie, by odpocząć od Marka.

Kiedy Jungwoo puścił chłopaka, uniósł brew na zachowanie Hyuka. Zastanawiał się, dlaczego wyszedł i modlił się, by chłopiec nie rozważał przypadkiem opuszczenia farmy.




🍓



Jungwoo trzymał w dłoniach papierowy kubek, a ciepło, którym emanował, owijało opuszki jego palców i rozpływało się na języku, z każdym łykiem mokki. Kątem oka obserwował, jak Yukhei nadal czyta menu, mając zmieszaną minę. Wskazał palcem konkretną pozycję i pokazał ją czarnowłosemu. Może dawał znak, by mu pomóc, ale przecież mógł zapytać.

─ Yukhei? ─ Jungwoo odłożył swój kubek na lśniący, drewniany blat, spoglądając na kartę przed blondynem. Chłopak chyba wziął tą sprawę na poważnie, bo zaczął unikać spojrzenia starszego, nerwowo się uśmiechając (z jakiegoś powodu). ─ Co jest?

─ Nie mogę przeczytać ─ Dotknął papieru w miejscu napisu, wymuszając uśmiech, kiedy usłyszał, jak Jungwoo delikatnie chichocze.

─ To latte ─ Również wskazał na słowo, a na jego ustach pojawił się rozbawiony grymas, gdy otrzymał pomruk olśnienia od młodszego.

─ W takim razie, chciałbym latte ─ Zamknął menu i odsunął je na środek stolika, subtelnie zerkając na policzki bruneta, wczasie, kiedy ten odwrócił się, aby zawołać kelnera. Były opalone i naturalnie błyszczały, oświetlane przez lampy w kawiarni. Kiedy Jungwoo zakończył składać zamówienie, pracownik zabrał karty i chłopcy znów pozostawieni byli sami sobie.

─ No, więc ─ chrząknął, skupiając na sobie źrenice Chińczyka, co podziałało lepiej, niż się spodziewał. ─ Tak sobie myślałem... chciałbyś coś porobić? Razem?

Niemal przeklął, kiedy poczuł, jak zdenerwowanie bierze nad nim górę i jąkanie już się pojawia. Utonął w głebokim zamyśleniu, zaraz zostając sprowadzonym na ziemię, przez ćwierkanie Yukheia, owiewające jego ucho.

─ I co wymyśliłeś? ─ Yukheiowy głos - charpliwy, a jednak ciepły i gładki - było niczym ciastko rozkruszone między zębami z kawałkami jedwabistej, łagodnej czekolady wplecionej w środek. Jungwoo powrócił do żywych, spoglądając w kremowe, brązowe oczy i obserwując, jak źrenice orzechowłosego natychmiast się kurczą.

─ Um... wycieczka? Wycieczka. Co o tym...

─ Brzmi wspaniale! ─ Yukheia niemal podskoczył z ekscytacji, a dźwięk, który z siebie wydał, był podwyższony o kilka oktaw. Spojrzał rozpromieniony na drugiego i obserwował, jak się uśmiecha, a jego oczy rozbłysły gwiezdnym pyłem.

Prawdą było, że Yukhei był bardziej niż podkscytowany. Nie bywał w Korei aż tak wiele razy, więc idea wycieczki wydawała mu się przecudowna. W dodatku byliby tylko we dwójkę, dlatego mógłby patrzeć na Jungwoo bez końca i wreszcie się do niego zbliżyć.

Idealnie.

─ Pomyślałem też ─ Czarnowłosy rysował opuszkiem kółka na kartonowym kubku, czując jak wysoka temperatura lekko parzy jego skórę. Bardzo chciał, by wycieczka się odbyła i zdziwił go fakt, że to wszystko naprawdę się działo. ─ Pomyślałem też, że moglibyśmy wziąć starego vana mojej mamy, nigdy go nawet nie odpaliła. Tylko my, razem, dookoła Korei. Oczywiście, jeśli to za dużo, to możemy po prostu zwiedzić kilka miast.

Yukhei pokiwał gwałtownie głową, niemal łamiąc sobie przy tym szyję.

─ To super! Mam dwa tygodnie, wystarczy nam?

Starszy przechylił głowę na bok, pozwalając swoimi włosom opaść na czoło.

─ Jeżeli nie będziemy poruszać się zbyt wolno...

Blondwłosy uśmiechnął się szeroko, rozciągając kąciki ust tak mocno, jak tylko się da, dopóki nie zaczęły go boleć. Pewnie Jungwoo to zauważył, bo jego twarz powoli przybierała kolor jasnego różu.

Rozmawiali tak chyba z godzinę, wyrzucając z umysłu tematy, których normalnie nie poruszyliby z nikim innym. Być może to dlatego, że Yukhei uważał Jungwoo za cały świat, podziwiając każde jego słowo i ruch w zachwycie, albo być może Jungwoo widział w Yukheiu własne życie, mimo to dopiero odkrywając swoje uczucia do chłopaka.

Yukhei pomyślał, że przebliżenie ręki do tej Kima, będzie mądrym posunięciem. I w konsekwencji było, kiedy jego palec wskazujący otarł się o skórę Jungwoo, ten nie ruszył się, czy wzdrygnął. W zamian, ciemny karmazyn oblał jego twarz, kiedy zacięcie dyskutowali o swoich planach.

Nagle, młodszy poczuł bolesne ukłucie, wzrok utkwiony mając w Doyoungu, wchodzącym do wnętrza kawiarni. Jego oczy zatrzymały się na parze, a w źrenicach zabłysnęła podejrzliwość. Było coś w tym spojrzeniu, jakim ich obdarzał, gdy byli razem. Było nieobecne. Smutne. Samotne.

─ Yukhei, coś się stało? ─ Jungwoo zerknął na jego spiętą minę, samemu mając zdezorientowanie wymalowane na twarzy.

Chłopak chciał, aby ten dzień był perfekcyjny, więc mruknął:

─ Tylko się rozglądam.

Jungwoo skinął głową, całkowicie mu ufając i uśmiechnął się, gdy młodszy trącał jego dłoń. Czarnowłosy, mając zamiar wypróbować wszystkie szanse, dotykał Yukheia znacznie częściej, z satysfakcją obserwując jak jego twarz przybiera kolor głębokiej czerwieni.

Po prostu mnie za nią chwyć, do cholery! Zaraz wybuchnę...

Yukhei już skończył się z nim droczyć i złapał go za rękę, spoglądając w jego zaskoczone oczy.

─ Mam cię.

─ Jesteś takim dzieckiem, Yukhei.

─ To dobrze?

─ To urocze.

[ X ] 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐰𝐛𝐞𝐫𝐫𝐲™Where stories live. Discover now