21

3.2K 301 484
                                    


Nie przeszkadza mi bycie wielkim błędem, na który czekasz.

Pozwól mi zmarnować twój czas, naprawdę, kochanie, to w porządku.

- Wyjdźmy gdzieś dzisiaj razem – powiedział Liam, przez co cała ich czwórka nieco podejrzliwie na niego spojrzała. – No weźcie, jesteśmy w domu!

Właśnie mieli za sobą swój pierwszy w tej trasie koncert w Londynie i oczywiście jak to mieli w zwyczaju, dali z siebie więcej niż sto procent. Na scenie mogły dziać się szaleństwa, ale to ta radość, która wiązała się z powrotem do kraju wyzwalała w nich prawdziwą dzikość. A teraz, kiedy adrenalina już opadła i dorwało ich zmęczenie, każdy z nich walnął się gdzieś w autokarze (który swoją drogą był całkowicie nowy i jeszcze nie zaśmiecony), by naładować swoje baterie i przespać noc, zanim jutro z samego rana będą musieli pojechać na wywiad.

Nie w głowie im były imprezy, ale Louis szybko podłapał temat.

- Liam dawno nie zaliczył! Liam dawno nie zaliczył! – zaczął śpiewać na całe gardło i chociaż reszta uznawała to raczej za denerwujące, to żaden z nich nie kazał mu przestać.

Wyjątkowo w porównaniu do ostatnich dni Louis miał niezwykle dobry humor i chociaż zapewne było to spowodowane prochami, to grunt, że w końcu odżył i uśmiechał się jak przystało na osobę w jego wieku i z jego profesją. Znowu był Louisem.

- Moglibyśmy iść do jakiegoś klubu – zgodził się Harry.

Siedział na jednej z kanap i odruchowo zerknął na Louisa, który leżał na plecach i zajmował resztę jej wolnej przestrzeni. Wyciągał się jak kot, a jego oczy błyszczały zdradziecko, jakby szykował się, żeby coś zmajstrować.

- Przydałoby się tylko nieco odświeżyć – zauważył Liam. Każdy z nich był spocony po koncercie i raczej nie wróżyło to dobrze, jeśli faktycznie chcieliby z kimś tej nocy zaszaleć.

Zgodzili się wykorzystać prysznic w klubie, skoro ich ekipa wciąż pakowała cały ich sprzęt do kolejnego autobusu. Harry już na samym początku, jak tylko zaczęli koncertować, wywalczył z Lydią, że nie wpuści nikogo z ich pracowników do autokaru, którym jeździ zespół. Nawet nie kierowcy, poza oczywiście jego małą klitką, gdzie musiał siedzieć, bo kierował. Myślał wtedy głównie o sobie, ale tak naprawdę nikt kto z nimi pracował, nie chciałby spędzać czasu w ich autokarze.

Ogarnięcie się zajęło im blisko godzinę, a drugie tyle zdecydowanie się gdzie w ogóle zamierzają iść.

- Dlatego właśnie nigdzie nie wychodzimy – skomentował Zayn, kiedy Harry wykłócał się z Liamem o to, który z klubów jest lepszy.

Wokalista oczywiście wolał ten gejowski, a Liam postawił na ten bardziej ekskluzywny. Nikt nie wiedział co wstąpiło w Liama, że tak się uparł i postanowił walczyć z najbardziej zawziętym człowiekiem na ziemi, który raczej nie zamierzał zmieniać swojego zdania.

- Skończy się na tym, że zostaniemy w autobusie – dopowiedział Niall.

Razem z Louisem siedzieli przy stoliku i ze znudzeniem obserwowali jak pozostała dwójka wymienia coraz ostrzejsze słowa, wymachując przy tym dłońmi. Harry był tak zdenerwowany, że zdążył już ochrzcić ich autokar, zwalając z blatu pierwsze plastikowe kubki i rzucając nimi w telewizor.

- Po cholerę się kąpali, jak zaraz będą tak samo spoceni przez te ich rozgorączkowanie – zauważył Zayn, na co Louis odchylił głowę do tyłu i głośno się roześmiał. To nawet nie było tak śmieszne, ale to był Louis, najpewniej naćpany.

SUCK IT & SEEWhere stories live. Discover now