29

2.5K 299 447
                                    


Być może wemknął się do twojego umysłu i duszy. Nie możesz być pewien.

To jest złe, ale i tak to zrobimy, bo uwielbiamy odrobinę kłopotów.

- Coś jest nie tak.

- Coś jest bardzo nie tak i nawet wiem co.

- Co?

- Przegrywasz, panie Horan.

Niall zmarszczył brwi i spojrzał w dół na planszę rozłożonych szachów. Chociaż nie o tym mówił, Zayn faktycznie miał rację. Zostało mu tylko kilka pionków i był o krok od porażki. Zaczął wątpić, że granie szachami w warcaby było tak dobrym pomysłem bo to gówno jest zbyt skomplikowane, wybierz coś innego, Niall.

- Nie mówię o grze...

Zayn podniósł na niego wzrok, chociaż nie robił tego przez całą grę, przez to jak był skoncentrowany na wygranej. Siedzieli w autobusie od samego rana jak tylko wykurzyli ich z hotelu, czekając aż ich support (do którego dla dobra wszystkich nie zamierzali się zbliżać, w razie gdyby okazał się zbiorem drani gorszych niż ostatnio) skończy swój soundcheck i wtedy oni będą mogli zająć scenę. Zayn za nic, nawet za milion lat nie wyobrażał sobie, że będzie zabijał czas grą w szachy, a raczej warcaby, ale najwyraźniej tak to było, kiedy bardziej zakumplujesz się z Niallem Horanem. Który pomimo tego, że ogłosił się królem strategów, przegrywał. Już po raz trzeci.

Kiedy Zayn na niego spojrzał, ten skinął głową nieco za siebie, na dwójkę, która siedziała cicho na kanapie. Za cicho jak na gust wszystkich, ale dlaczego ktokolwiek miałby się tym martwić, skoro cisza była tak długo wyczekiwanym odpoczynkiem. Poza tym, że Harry rzucił jeden ze swoich komentarzy odnośnie szachów i coś o starych ludziach, nie odezwał się ani słowem i teraz od godziny siedział na kanapie, obskubując etykietkę z butelki piwa, którego na dobrą sprawę nawet nie otworzył. Louis to samo z tym, że ten nie odzywał się w ogóle. Siedział ze skrzyżowanymi nogami na kanapie niby obok Harry'ego, ale w znacznej odległości i oglądał telewizję. Nie wyglądałoby to tak podejrzanie, gdyby nie to, że próbował jeść płatki śniadaniowe i co jakiś czas zawieszał się z łyżką w połowie drogi do ust. Zayn wątpił, by tak go fascynował program przyrodniczy o glonojadach, który sobie włączył.

- Gdybym bawił się w takie rzeczy, obstawiłbym, że się pieprzyli – mruknął bez jakiegokolwiek zainteresowania Zayn i wrócił do swojej gry, przesuwając jednego z pionków i tym samym zbijając dwa należące do swojego marnego przeciwnika. – Widziałem jak dzisiaj wychodzili razem z pokoju.

- Ale dlaczego są tak cicho? To się nigdy wcześniej nie zdarzyło – dopytywał dalej. Zayn znał ich o wiele dłużej niż Niall i może kiedyś widział coś podobnego w ich zachowaniu.

- Bo dodatkowo się jeszcze pobili – westchnął neutralnie, a kiedy zobaczył, że Niall całkowicie odpuścił sobie grę na rzecz ich terrorystycznej pary psycholi, sam wykonał ruch jego pionkiem.

- Skąd to wiesz?

- Bo Harry ma siniaka na pół szczęki. Widziałem go jak wchodził do autobusu.

- I myślisz, że Louis go uderzył?

- Sam sobie tego raczej nie zrobił. Nie jest aż taki zdolny – powiedział, teraz już trochę bardziej zdenerwowany. – Grasz, czy nie? Bo idę na fajkę.

- Zapalę z tobą.

Zayn zapomniał o wszystkim, kiedy dorwał się do własnych fajek i na szczęście Niall również. Bardziej się rozpromienił i jakoś wspólnie dotrwali do ich soundcheku, gdzie znowu wszystko do nich wróciło. Louis i Harry jako ostatni dotarli do klubu i tak samo jak wcześniej bez żadnego słowa stanęli na swoich miejscach. Harry przed mikrofonem, a Louis przy barze, skąd mógł na spokojnie ich obserwować. Próba poszła beznadziejnie, ale na szczęście w pobliżu nie było, ani Lydii, ani Patricka, którzy mogliby im to wytknąć. Gorzej było, kiedy przyszedł czas koncertu.

SUCK IT & SEEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz