†2†

7.9K 536 80
                                    

- Cholera jasna, Jungkook. - do jego uszu dobiegł głos Namjoona, by po chwili poczuć dość delikatne szarpanie za ramię. - Jak już miałeś zamiar przenocować to dałbym ci wolny pokój. Wstawaj, ty chuju.

Nie pił dużo, bo tylko połowę Margarity, którą sobie zamówił. Lecz, gdy szaro-włosy przyszedł do niego się dosiąść to on dokończył ją pić. Jedyne, co pamiętał z ubiegłej nocy to delikatny chłopiec, któremu na imię Taehyung.

Patrzyli sobie w oczy parę minut. Mógł nacieszyć się zwróceniem uwagi przez blondyna - według niego - długo. Zbyt długo. Jednak wystarczająco, by poczuć się zahipnotyzowanym aurą otaczającą samego anioła. Anioła z duszą diabła, gdyż wnętrze pięknej istoty było brudne.

Nie chciał nic zmyślać, lub czegoś sobie zaprzeczać, ale w przeciągu tych kilku minut patrzenia się na piękno chłopaka, poczuł coś dziwnego. Coś nieodpowiedniego. Złego. I nawet, gdy Taehyung wszedł z wielką gracją po schodach na górę klubu, by niszczyć swoje delikatne ciało to on wpatrywał się przez cały czas w to miejsce, gdzie stał blondyn.

Jego głowa mówiła mu, że tak szybko nie zejdzie. W końcu za rękę trzymał napalonego typka z już rozsuniętym rozporkiem u spodni, lecz serce również musiało się coś odezwać. Odezwało się w piekielnie złym miejscu, na dodatek przez nieodpowiednią osobę.

- Która jest godzina? - powiedział lekko zachrypniętym głosem. Wstawanie nie należało do jego ulubionych czynności.

- Po dziewiątej. Nie chce cię wyganiać, ale już wypadałoby żebyś się stąd wyemigrował. I tak długo cię nie budziłem. Cud, że nie zostałeś zgwałcony.

- Nie byłem pijany, by nie być świadomym, że ktoś dobierałby się do mojego fiuta, czy tyłka. - wstał z kanapy, by móc wyprostować obolałe kości, bowiem spanie na kanapie nie było zbyt wygodne. - I już spierdalam do mieszkania. Wystarczająco nasiedziałem się w tym klubie. Jeszcze gorzej się przez niego i ciebie zdemoralizuje.

- Tobie to nie grozi, bo wystarczająco już jesteś.

- No przecież mówię. Przez ciebie i klub. - westchnął, podchodząc do barku, gdzie stał alkohol i inne napoje bezalkoholowe. Jednak Namjoon szybciej wyjął sok z szafeczki i wcisnął mu do rąk cały karton.

Naprawdę już miał dość tego dzieciaka.

- Masz to i spierdalaj już mi stąd, bo mi nerwy poruszasz.

- Gadasz jak moja matka kiedyś.

Pokazał mu jedynie środkowy palec, na co Jeon zaśmiał się głośno, by po chwili wyjść z klubu i zaczerpnąć wreszcie świeżego powietrza. Siedzenie tyle godzin w klubie, gdzie śmierdziało alkoholem, potem, czy nawet spermą nie są ulubionymi zapachami bruneta i jego nozdrzy.

Więc po wypiciu paru łyków soku, jak się okazało jabłkowego, którego szczerze nienawidził, zaciągnął się powietrzem. Promienie słonecznie nieprzyjemnie świeciły mu twarz, bo zaczął kichać jak opętany. Aż ludzie spoglądali się na niego, co mu się dzieje. Niby koniec sierpnia i zamiast nadchodzącej jesieni to lato postanowiło się nieco przedłużyć.

Wsiadł do samochodu i pojechał wreszcie do mieszkania.

††

Nie będzie ukrywać, że przez cały czas jego myśli krążyły wokół blondyna z klubu. Zaczęło go to nawet irytować, bo nie przepuszczał, że osoba, którą widział pierwszy raz na oczy i to na dodatek dziwka namiesza mu tak w głowie.

Coś bardzo nieprawdopodobnego, jeśli chodzi o Jeona. Bo on nie zwracał uwagi na byle jakie dziwki, ba, on ich nie tykał. Nie pieprzył nawet im ust. Wolał kimś się w pracy zadowolić, a jemu wolno. Właściciel wysoko sytuowanej agencji modelingu w Anglii. Kto, by odmówił szefowi i wysokiemu awansu? Tylko głupiec. A Jeon miał pewność, że nikt go nie zarazi jakimiś chorobami.

Więc, dlaczego taki Taehyung nagle pokazał się w klubie i na pstryk palca namieszał wystarczająco w jego głowie?

Może to przez jego hipnotyzującą idealność. Blondyn był jednym wielkim pozorem, bowiem jego zewnętrzne piękno było aż niemożliwe. Miał urodę porcelanowej laleczki, która wyglądała delikatnie, niewinnie, czysto. Jeden, nawet ten najmniejszy ruch mógłby zniszczyć blondaska, więc powinno się z nim obchodzić jak najmniej brutalnie. A przecież każdej nocy, czy też dnia diabły niszczą to ciało i duszę. Traktują go jakby był nikim, ale zapewne większość ma go za takiego. Dziwka.

- Kurwa. - mruknął pod nosem, wstając ze swojego łóżka. Poszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie jedzenia. Zaczął go niemiło ściskać żołądek i nawet jeśli nie odczuwał żadnego głodu to zdecydował się na najzwyklejszą kanapkę z masłem i szynką.

Przeżuwał i połykał ją z niechęcią, bo to nie był ten typ głodu. Typ głodu jaki mu w tej chwili towarzyszył to chęć ujrzenia Taehyunga. Czuł niedosyt. Każda część jego pragnęła zobaczyć blondyna.

Ktoś wypuścił motyle w jego wnętrzu. 

††



Hejka!😊

Bardzo mi miło i cieszę się, że to opowiadanie wam się spodobało😅

I mam nadzieję, że dalsze rozdziały również się spodobają😅

Miłego wieczoru/nocy!💞💜

brighton club | vkookWhere stories live. Discover now