†20†

4.5K 347 136
                                    

Gdyby niedobrzy pracownicy w firmie zapewne przepadłby już dawno temu. Doszczętnie zaniedbał swoje obowiązki związane z pracą i dziwił się, że do tej pory firma nieupadła. Lubił swoją pracę. Lubił do niej przychodzić i siedzieć jak król, wydając swoim pracownikom polecenia. Wtedy mógł poczuć się kimś wielkim. 

Ale, gdyby firma upadła nie zrobiłoby mu się jej żal. Szczególnie mocno nie był do niej przywiązany, choć kiedyś przebywał w niej prawie, że całymi dniami. Zawsze wydawało mu się, że ścieżka, która prowadziła ku sławie była najlepszą z możliwych. W końcu niczego wtedy się nie potrzebowało, bo już wszystko się posiadało. Rzeczy materialne, fałszywi przyjaciele i twoja twarz na okładce na najbogatszym magazynie na świecie. 

Rzucił magazyn na podłogę, ciężko wzdychając. Nigdy w swojej karierze nie miał żadnych skandali. Zawsze wszystko było po jego myśli, lecz od dwóch miesięcy harmonia i ta nudna monotonność w jego życiu zamieniła się w chaos i słaby stan psychiczny. Jego twarz znajdowała się na okładce magazynu i to mógłby jeszcze jakoś przeżyć, ale prawie wciągnął w show biznes Taehyunga. Na szczęście jego twarzy nie widać, gdyż została zasłonięta materiałem, którym ten się okrył. Niby wielki kamień z serca, ale nie. Nie, bo media za wszelką cenę będą się doszukiwać, kim była tajemnicza osobą, którą trzymał właściciel ogromnej firmy modelingowej. 

Ale teraz tym nie chciał zawracać swojej głowy, bo to, co powiedział dzisiejszego ranka blondynowi załamuje go i nie wiedział jakim cudem te bezduszne i fałszywe słowa wyszły z jego ust patrząc się wprost na Taehyunga. Wyjął ze swojej szafki zdjęcia blondyna, które sam miał zaszczyt zrobić i wpatrywał się w jego piękność, tak nierealną i niepowtarzalną. 

Jak on mógł powiedzieć, że nie wie, komu daje szczęście ta niewinna osoba, którą jest blondyn? Zamiast dawać mu siłę i szczęście to przez niego popada w wielką rozpacz. Tak, słyszał jak Taehyung płakał. Przed swoim wyjściem stanął przed drzwiami i słyszał zranionego chłopaka. I naprawdę miał wielką ochotę znów do niego tam wrócić. Ale nie mógł, nie mógł po usłyszeniu jego płaczu, ponownie wejść do salonu, przeprosić i przytulić. Wyrzec się fałszywych słów jakimi obdarował kruchą postać Taehyunga. 

Nie wiedział, dlaczego. Może to przez jego nogi, które nagle odebrały zdolności w chodzeniu? Może to przez jego uszy, które po usłyszeniu płaczu młodszego, przestraszyły się usłyszeć go ponownie? Może to przez oczy, bowiem musiałyby zobaczyć czerwoną od płaczu twarz blondyna i zapragnęły oszczędzić sobie tego łamiącego serce widoku? A może był to wstyd? Wstyd przed kłamstwem, które tak łatwo opuściło jego usta. Usta, które nie mogłyby powiedzieć prawdy od razu po fałszywych słowach. 

Jungkook był niewyobrażalnym tchórzem, który bał się przyznać do swoich uczuć. Bał się odrzucenia, bał się zranienia. Nigdy nie cierpiał, dlatego z taką łatwością ranił Taehyunga, który cały czas cierpiał, przyzwyczajając się do tego. 

- To jakiś nowy model? - zapytała jedna z pracownic u Jeona w firmie. Nawet nie zauważył, kiedy ta weszła do jego gabinetu. Zbyt zatracił się myśleniem o blondynie. 

- Nie, on nie jest modelem. 

- A więc kim? - zabrała jedno ze zdjęć, by lepiej przyjrzeć się twarzy blondyna. - Ten chłopak jest naprawdę dobry. 

- On nigdy nie zostanie modelem. - powiedział beznamiętnie, wyrywając z rąk panny Park zdjęcie swojego anioła. 

Zmarszczyła brwi przez nagłą chłodność swojego szefa. Obeszła jego biurko, by znaleźć się tuż przy boku Jeona i zaczęła delikatnie masować jego ramiona, które były zbyt spięte. Trzeba było je trochę rozluźnić. Pana Jeona trzeba było rozluźnić. 

- Skąd u pana takie rozdrażnienie? - zapytała z ciszonym tonem głosu, delikatnie się uśmiechając. - Ostatnio rzadko pan przebywa w firmie, a ja czuje się zaniedbywana. - przegryzła swoją dolną wargę, by w rozkroku usiąść na kolanach swojego szefa, który nic nie protestował. 

Spojrzał się na brunetkę, by po chwili położyć swoje dłonie na jej biodrach. Ta z uśmiechem zaczęła całować szyję Jeona, na której zostawiała ślady szminki. Swoimi bezwstydnymi rękoma rozwiązała krawat swojego szefa, by zaraz rozpinać guziczki od koszuli. 

Jungkook spojrzał się w sufit i jedynie, co czuł to obrzydzenie. Kiedyś rzuciłby się na pannę Park i porządnie wypieprzył na tym biurku jak to miał w zwyczaju robić, ale teraźniejszy Jungkook już tego nie potrafił. Bo panna Park nie była Kim Taehyungiem. Dlatego westchnął ciężko i odsunął od siebie kobietę, by ta wstała z niego i zaprzestała ruszać swoimi biodrami po jego penisie, który nawet nie stwardniał. 

Spojrzała się na niego nie zrozumiale, bo nigdy jej nie odmawiał przyjemnych zabaw na biurku. Raz musiała zawstydzona wybiec z jego biura, bowiem penis Jeona podczas robienia mu loda nie chciał stwardnieć, a usta, które już się wystarczająco napracowały nie potrafiły dłużej obciągać.

Ponownie chciała zbliżyć się do swojego szefa, ale ten nakierował swoją rękę do drzwi. 

- Wyjdź. 

- A-ale panie Jeon-

- Wypierdalaj dziwko. - podniósł głos rozdrażniony, nie zwracając uwagi na swoją pracownice. - Albo cię wyrzucę na zbity pysk z tej firmy. 

Kobieta wybiegła z gabinetu szefa, roniąc łzy, a Jungkook w spokoju mógł zapiąć swoją koszule i założyć krawat. Zabrać swój portfel, telefon i klucze do samochodu. 

Pojechać do domu, ale najpierw do kwiaciarni. 

††


Hejkaa❤

Rozdział miał być wczoraj... ale musicie mi to wybaczyć :c 

Kocham Taehyunga i scenery💜

Miłej nocy!💜

brighton club | vkookWhere stories live. Discover now