tryliktas [full]

365 65 21
                                    

Następny poranek zapoczątkował nowy, całkiem obiecujący dzień. Hoseok musiał wyjść do pracy, a Jin zdecydował się wrócić do domu. Nayon pod żadnym pozorem nie mogła zaprzepaścić tej okazji. Zgarnęła swoją kurtkę i dogoniła właśnie wychodzących z budynku chłopców. Zarzuciła zaskoczonemu Seokjinowi rękę na ramię i uśmiechnęła się do nich. Albo raczej do Kima. Nie zdawało się, żeby Hoseok czegokolwiek się domyślał. Szczególnie, że parę sekund później dziewczyna odwróciła się w jego stronę.

- Stwierdziłam, że może jednak przyniosę to mleko dla Namjoona - wygięła usta w uśmieszku, a Hoseok się wyszczerzył. Kompletnie o tym zapomniał. - Nie martw się. Powiem mu, że pokojówka je przyniosła.

Mrugnęła w stronę Junga, w odpowiedzi spotykając się z krótkim parsknięciem. Jin też się uśmiechnął, jednak zdawał się być zbyt pogrążony we własnych rozmyślaniach. Nayon starała się ściągnąć na siebie jego uwagę, ale chłopak był jakby nieobecny.

- Oppa, przejdźmy się po kampusie - zasugerowała z nadzieją w głosie. Seokjin mrugnął, wracając do rzeczywistości.

- Uhm, jasne.

Nigdzie się nie spieszyli. Jin spoglądał przed siebie, co jakiś czas rzucając spojrzenie w prawo i lewo. Nie mógł nic powadzić na uśmiech, mając przed oczami przyjazne nauce środowisko, w którym Namjoon spędzał swój czas. Był w stanie sobie go tutaj wyobrazić. Był też w stanie wyobrazić sobie ich dwoje będących w tym miejscu. Razem. Minęła ich grupka studentów, w większości zabieganych, mijających dwójkę w pośpiechu i zmierzających do swoich klas. Kim nie widział ich dokładnie. Przynajmniej nie mógł dostrzec ich twarzy. Obraz Namjoona wciąż majaczył mu przed oczami.

Rozśpiewane ptaki i przyjemnie grzejące słońce nie robiły na Nayon żadnego wrażenia. Jej wzrok był skupiony na Seokjinie. Nawet jeśli wiedziała, że jego spojrzenie nie dosięgało jej, sama obecność starszego sprawiała, że czuła się szczęśliwa. Przynajmniej częściowo. Słowa Kima z ostatniej nocy wciąż rozbijały się echem w jej głowie, przyprawiając dziewczynę o nieprzyjemne dreszcze.

- Wiesz, też chcę się tutaj uczyć, kiedy już skończę szkołę - rzuciła mimochodem, ściągając uwagę chłopaka. Plany na przyszłość. Lampka podejrzliwości zapaliła się w jego głowie.

- Nayon?

- Tak? - jej serce zabiło mocniej.

Nadzieja rozkwitła.

- Zamierzam wyjechać z kraju, Nayon - spuścił głowę, uciekając wzrokiem. Nie potrafił znaleźć w sobie tyle odwagi, żeby spojrzeć jej w oczy.

Nadzieja uschła.

Dziewczyna milczała zbyt długo, aż wreszcie ciekawość Jina wzięła górę. Spojrzał na nią. Szła dalej, z głową w dole, jakby liczyła własne kroki. Ale to nie o to chodziło. Myślała intensywnie o tym, co się stało poprzedniej nocy. Więc to jest to, czego nie chciałeś powiedzieć nam, a co wyznałeś Namjoonowi, pomyślała, nagle spoglądając starszemu w oczy. Więc to jest decyzja, którą podjąłeś.

Gdybym tylko miała serce, które mogłoby się zatrzymać i rozpaść na miliony kawałków, z pewnością by się tak stało. Ale ty już moje złamałeś. Rozdarłeś na części, nawet nie wiedząc. Moje serce należało do ciebie, ufałam ci. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo. Pozbyłeś się go, jak każdej mało zbędnej rzeczy. Wyrzuciłeś je razem z moimi uczuciami. Nic dla ciebie nie znaczą. Może i dla mnie też nie mają już więcej znaczenia? Och, gdybym tylko miała serce, które mogłoby zaboleć  na te słowa. Ale nie mam, Seokjin. Moje serce nie należy do mnie, i tak będąc złamanym. Jej myśli płynęły nieprzerwanie, jedna za drugą. Jin nie chciał mącić widocznego zamyślenia Nayon.

- Mieliśmy iść po mleko - stwierdziła, a Kim zmarszczył brwi.

- Słyszałaś, co powiedziałem, Nayon? - zapytał - Wyjeżdżam.

- W porządku, oppa, cieszę się. Trzymam za ciebie kciuki - uśmiechnęła się tak szeroko, jak tylko była w stanie. Jin nic z tego nie rozumiał, nawet jeśli dobrze było widzieć przychylną reakcję na to, co powiedział. Coś po prostu było nie tak. - Tak, chodźmy już po to mleko.

Nayon w odpowiedzi tylko przytaknęła, wciąż uśmiechając się sztucznie.

***

- Dzięki za odprowadzenie mnie, oppa - głos jasnowłosej był pozbawiony wyrazu.

Wiedziała, że to powinno boleć.

Ale nie czuła żadnego bólu.

Musiała po prostu coś zrobić, podjąć decyzję.

Musiała zatrzymać go przed odejściem.

- Oppa?

- Tak?

- Dlaczego wyjeżdżasz?

- Wracam do Chin. Otwieram tam restaurację. Wszystkie papiery są już podpisane, mam zgodę, a tutaj, w Korei, już nic mnie nie trzyma - wytłumaczył dziewczynie uprzejmie, choć dało się słyszeć rozgoryczenie w jego głosie.

- Nic? - blondynka wbiła wzrok w ziemię, jakby wszystko było już przesądzone - A co z pewną osobą?

Nayon spojrzała brunetowi w oczy i przygryzła wargę. Uwodząco. Tego Jin się nie spodziewał.

- Przepraszam, Nayon?

- Ktoś, oppa - zmniejszyła odległość między nimi. - Nie masz nikogo, kto cię tu trzyma?

Mrugnęła do niego, zbliżając się jeszcze bardziej. Seokjin wytrzeszczył oczy i przełknął nerwowo. Z każdą następną chwilą, w której odległość między nim i dziewczyną zanikała, jego myśli były coraz mniej składne. Nie zachowywała się jak ona sama. Nie zachowywała się jak ktokolwiek, kogo w ogóle znał! Ta urocza dziewczyna, z którą się przyjaźnił gdzieś się rozpłynęła. Te próby flirtu przyprawiały go o mdłości. Kim robił co w jego mocy, żeby uśmiechnąć się do niej uprzejmie i cofnąć o parę kroków. To, oczywiście, wprawiło Nayon w złość. Dziewczyna chwyciła się tego rozwiązania jak ostatniej deski ratunku.

- Co się stało, Nayon-ah? Wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć.

Potrząsnęła głową i odwróciła się. Jej wściekłość i pożądanie minęły, wyparowały.

- Ty go kochasz, prawda? - wykrzyczała mu w twarz. Jin wyjąkał coś niewyraźnego w odpowiedzi. W końcu ponownie zwróciła się twarzą do niego. Jej policzki były całe czerwone- Jak? Jak mogłeś mi to zrobić?

- Co takiego zrobiłem, Nayon?

- Złamałeś mi serce, Seokjin. To zrobiłeś - syknęła. - A teraz jeszcze wygląda na to, że celujesz w mojego brata. Powodzenia z tym. On niszczy wszystko, czego tylko się dotknie. Zastanawiam się, jak długo będziesz potrafił to znieść?

A potem po prostu uciekła.


* * *

long time no see, cuties.

co tam u was?

Meteor | Satellite sequel || tłumaczenieTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang