Dwa dni później Alec spacerował przez Central Park. Był po całym dniu intensywnych treningów, postanowił sobie na wieczorne odprężenie. Napięte mięśnie mogły się rozluźnić po ciężkich ćwiczeniach, a on złapać oddech. Przystanął, rozciągając się. Powoli zaczynało zmierzchać, była najwyższa pora na powrót do domu.
Już miał się odejść, kiedy jego uwagę przykuła brokatowa postać. Rozłożoną na ławce z rękoma na oparciu, patrząca na niego zielono–żółtymi oczyma. Nie zastanawiając się dwa razy, a Alec miał nad czym, biorąc pod uwagę ich ostatnią sesję pocałunków, podszedł do mężczyzny.
– Witaj pączusiu – powiedział Magnus, gdy tylko chłopak znalazł się dwa kroki od ławki.
– Śledzisz mnie? – zapytał Alec, patrząc niepewnie na czarownika.
– Jestem tu zupełnie przypadkiem. – Pompatyczny ton Magnusa wskazywał zupełnie na co innego, czego Alec niestety nie zauważył.
– To, co tu robisz?
– Zapraszam cię na kawę – zaśmiał się Magnus, widząc zdezorientowane spojrzenie.
– Co?
– No chyba, że od razu chcesz iść do mnie, a kawa będzie zbędna i od razu wyskoczysz z tego paskudnego swetra?
Alec zamrugał zdziwiony oczami i złapał się za rękawy owego swetra, zaplatając ręce na piersi.
– Nie. Kawa brzmi w porządku, jak na tą godzinę.
Magnus podniósł się z zadziwiającym entuzjazmem i posłał Nocnemu Łowcy szeroki uśmiech.
– Chodź Aniołeczku i nie bądź taki nieśmiały. Wiem, że te wykrzywione w grymasie usta, potrafią zdziałać cuda. Pamiętam.
– bdwdm – wymruczał Alec i zrobił krok do tyłu.
Przebywanie w towarzystwie Magnusa nie było do końca przemyślanym posunięciem. Owszem noc w Pandemonium była niezwykła i Alec nie spodziewał się, że pocałunki mogą być tak dobre. Jednak czarownik był jak destrukcyjny pocisk, który powoli burzył jego przez lata wypracowany system i to było złe.
Tylko, że chciał więcej.
– Pamiętam też twoje dłonie pod moją koszulką i nie zwalisz tego na alkohol – powiedział Magnus robiąc krok w stronę Łowcy.
Alec podniósł na niego nieco zagubione spojrzenie.
– Nie chciałem tego na nic zwalać – mruknął posępnie, dając się pochłonąć temu spojrzeniu.
– Świetnie. Powiedź mi tylko czy chcesz udawać, że w Pandemonium nic się nie stało, czy wręcz przeciwnie. – Magnus nie spuszczał wzroku z błękitnego spojrzenia chłopca, które w podobny sposób zastygło, spoglądając w jego oczy.
Alec się wahał i myślał. Aż westchnął smętnie, zdając sobie sprawę, że im więcej główkuje i szuka scenariuszy, tym więcej głupstw jest w stanie wymyślić.
– Wręcz przeciwnie – wymruczał.
Magnus, o ile było to możliwe, uśmiechnął się jeszcze szerzej, rozplótł spętane ręce Aleca na piersi i sięgnął po jego dłoń splatając ich ręce razem. Policzki Łowcy zrobiły się makabrycznie czerwone. A oczy nerwowo rozejrzały się wokół.
– To dobrze się składa pączusiu. Zamierzam zabrać się na randkę, a fakt, że nie chcesz udawać, ułatwia mi możliwość, skosztowania tych cudownych ust... znów.
![](https://img.wattpad.com/cover/161822937-288-k196341.jpg)
YOU ARE READING
Jak Alec Lightwood dał się przelecieć, a Magnus Bane się zakochał.
FanfictionTytuł mówi sam za siebie. Bardzo krótka opowieść o Nocnym Łowcy, który dal się wciągnąć w szpony czarownika. Opowiadanie z serii ewidentnie dla dorosłych!