Naleśniki i obietnica

4.6K 272 27
                                    


     Magnus się obudził. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Jednak sposób w jaki został zbudzony, już tak. Para silnych ramion zacisnęła się na jego talii, powodując bezdech, a gwałtowny ruch spowodował, że przesunął się kilka centymetrów i uderzył w coś masywnego. Otworzył gwałtownie oczy, czując ciepłe usta na swoim karku, oprzytomniał na tyle, żeby uzmysłowić sobie, że nie był w łóżku sam.

     – Dzień dobry – wyszeptał mu do ucha Alec, składając kolejny pocałunek za jego uchem.

      Magnus poczuł przyjemną błogość, która teraz falami rozlewała się po jego ciele. Alec zjechał ustami na jego szyję, kontynuując mokrą linię pocałunków. Czarownik okręcił się w jego ramionach. Pierwsze co zobaczył to cudowne, niebieskie oczy, lekko zamglone i wpatrujące się w niego z błogim szczęściem. Na policzku Łowcy odciśnięty był materiał z poszewki, a w kącikach oczu migotały resztki snu.

     – Witaj, słodki Nefilim – przywitał się Magnus.

     Alec tylko się uśmiechnął i złączył ich usta w pocałunku. Magnus kompletnie zapomniał, że już jest rano, a jego pozbawiona blasku osoba jest doskonale widoczna w promieniach słońca. Nie liczyło się to, że ma nieumyte zęby, po co? Skoro Alecowi zdawało się to również nie przeszkadzać.

     – Chcę to robić codziennie – powiedział czarownik, kiedy ustał Łowcy oderwały się od niego.

     – Co dokładniej?

     – Ty i ja, rano w łóżku. Podoba mi się to.

     Magnus z radością obserwował, jak na twarz Łowcy pojawia się uśmiech, a oczy zdają się błyszczeć jeszcze bardziej.

     – Mi też.

     Tym razem to Magnus pocałował Łowcę, rozkoszując się miękkimi ustami lekko spierzchniętymi przez noc. Ręce Aleca przyciągnęły go bliżej siebie z zadziwiająco większą odwagą niż wczoraj. Magnus ochoczo dał się wciągnąć na tors chłopaka, wkładając rękę pod niebieską koszulkę. Cudowne mięśnie wciąż tam były, drażniąc jego dłoń i pobudzając wyobraźnie.

     – Zaczynam żałować, że ostatnio uciekłem – wymamrotał Alec, kiedy odsunęli się od ciebie, żeby zaczerpnąć powietrza.

     Magnus posłał mu uśmiech i poprawił wpadającą do oczu grzywkę chłopaka.

     – Jesteś niesamowicie piękny. Ty w moim łóżku z rana to zdecydowanie najlepsza rzecz jaka mi się przytrafiła – zaświergotał Magnus, nachylając się i składając delikatne pocałunki na żuchwie Aleca. Jednocześnie zaciskając rękę na jego talii.

     – Jestem Nocnym Łowcą, nie jestem piękny – prychnął Alec – ani uroczy – dodał po chwili.

     Magnus tylko zaprzeczył, energicznie kiwając głową, schodząc pocałunkami na szyję Łowcy. Runa odbicia odznaczała się na jasnej skórze Nefilim.

     – Magnus – wymamrotał słabo Alec, kiedy czarownik otarł się o jego krocze.

     – Co pączusiu? – zaśmiał się Bane, przygryzając bladą skórę Łowcy.

     – O-obiecałeś śniadanie – jęknął Alec, ochoczo odchylając głowę do tyłu i odsłaniając szyję.

     Magnus oderwał się penetracji delikatnej skóry chłopca, spoglądają na niego z rozbawieniem. Oddech Aleca był urwany, a policzki zaczerwienione. Czuł jak na jego uda, napiera poranna erekcja.

     – Pamiętam Alexandrze, jednak na razie skutecznie odwracam twoją uwagę od jedzenia. – Ręce czarownika podwinęły koszulkę, zatrzymując się na klatce piersiowej. Usta zsunęły się na brzuch, składając motyle pocałunki na wyrzeźbionych mięśniach. – Bardzo łatwo cię rozproszyć – dodał między muśnięciami.

Jak Alec Lightwood dał się przelecieć, a Magnus Bane się zakochał.Where stories live. Discover now