Alec przebudził się z głową na złotej poduszce. Do jego nozdrzy doszedł słodki zapach drzewa sandałowego. Magnus leżał wtulony w jego nagi tors, z głową wciśniętą w zagłębienie na jego szyi i nogą zaborczo przerzuconą przez jego biodro. Uśmiechnął się sam do siebie, przypominając sobie wczorajszo-dzisiejszą noc.
To było najpiękniejsze i najbardziej niesamowite doświadczenie w jego życiu. I Alec nie mógł wymarzyć sobie lepszego partnera niż Magnus. Tylko, że to był wyłącznie seks i nie zmieniał nic między nimi. Owszem wymienili w między czasie kilka sesji namiętnych pocałunków, ale czarownik jasno dawał mu do zrozumienia, czego od niego oczekuje.
Alec dusił w sobie westchnięcie, wysuwając się spod miękkiego i ciepłego ciała. Magnus mruknął coś przez sen, wtulając się w poduszkę i zakrywając szczelniej kołdrą. Najlepszym wyjściem, będzie taktyczny zwrot i opuszczenie sypialni jak i mieszkania czarownika. Najciszej jak potrafił odszukał wszystkie swoje ubrania i powoli je na siebie wciągnął. Z roztargnieniem zauważył brak jednej skarpetki, rozglądnął się wokół, ale nie udało mu się jej znaleźć. Trudno. Złapał buty i wyszedł z pokoju.
Zignorował swoje szybko bijące serce i ostatni raz spojrzał na pogrążonego we śnie czarownika. Alec wiedział, że musi wyjść. Na tym polegał niezobowiązujący seks, a Magnus jasno się wyraził i z pewnością jak wstanie, nie chce zobaczyć w swoim łóżku Nocnego Łowcy. Zamknął drzwi, próbując nie myśleć, że nie zostawił w łóżku tylko czarownika, ale też swoje serce.
– Jak tam starszy bracie? – zapytał Jace, gdy Alec wszedł do Instytutu.
Jego rodzeństwo i ruda Clary, wydawali się czekać na niego w drzwiach.
– Nic. Co ma być? – powiedział Alexander, próbując ukryć czerwone policzki, odwracając głowę w drugą stronę.
– Co, co – naśladował go blondyn – Bane cię zaliczył? A może honor naszej rodziny nie został splamiony i ty zaliczyłeś jego?
Alec potknął się o stopień i złapał w ostatniej chwili poręczy.
– Jace! – syknął czerwony do granic możliwości Alec.
– Na Anioła, na naprawdę cię przeleciał! – zapiszczała Izzy i pobiegła za bratem, który skakał co dwa stopnie, próbując uciec przed swoim natrętnym rodzeństwem.
– Tak – westchnął, wiedząc, że nie uwolni się od nich. W końcu i tak to z niego wyciągnął, a co gorsza mogą to zrobić na rodzinnej kolacji.
– I położyli kres jego niewinności, otwierając przed nim ścieżkę, nowych seksualnych doświadczeń – zaintonował śpiewnie Jace, uśmiechając się w paskudny sposób.
– I co teraz? – zapytała Izzy, nic nie robiąc sobie z jego zawstydzenia.
– Nic co ma być, to tylko seks – wymamrotał Alec.
– Jak pozycja? Klasycznie czy bardziej na ostro? – zaśmiał się Jace.
– Tylko? – dopytywała się zdziwiona Isabelle, ignorując przytyk blondyna.
– Zabezpieczyliście się? Wiem, że dziecka ci nie zrobi, ale choroby i w ogóle. Tyle się o tym mówi – pił dalej blondyn, nie oczekując odpowiedzi.
– Czego się spodziewałaś, hę? To czarownik Izzy nie ma czasu na zabawę w związki z Nocnymi Łowcami – powiedział smętnym tonem Alec.
![](https://img.wattpad.com/cover/161822937-288-k196341.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
Jak Alec Lightwood dał się przelecieć, a Magnus Bane się zakochał.
FanficTytuł mówi sam za siebie. Bardzo krótka opowieść o Nocnym Łowcy, który dal się wciągnąć w szpony czarownika. Opowiadanie z serii ewidentnie dla dorosłych!