Kocham cię

4K 247 88
                                    


     Alec nienawidził zakupów.

     Kolejne było wyjście na zakupy. Alec nie znosił sklepów, ani ciuchów, ani tłumów, które pełzały z jednego sklepu do drugiego. Bywał z siostrą na zakupach i to było gorsze niż walka z Wielkim Demonem. Dlatego naprawdę długo się opierał, nim czarownikowi udało się go namówić na mały shopping. Naprawdę długo.

     – Alexandrze! Proszę cię – wymamrotał Magnus do ucha Łowcy, delikatnie zagryzając jego płatek.

     – Nie chce – wymamrotał słabo Lightwood, trzymając się metalowej barierki na ulicy. – N-nie i nie lubię.

     – Chcesz. – Język, czarownika podrażnił skórę za uchem. – I lubisz. – Usta złożyły mnóstwo delikatnych pocałunków.

     – Dobrze, pójdę – zgodził się Alec, kiedy wargi Magnusa zjechały na jego szyję.

     – Świetnie. – Czarownik się odsunął, łapiąc Łowcę za przegub i ciągnąc w całkiem innym kierunku. Alec sapnął wściekły, a Bane zachichotał.

     Zakupy z Magnusem wyglądały inaczej niż te z siostrą. Czarownik odziany był w czerwone materiałowe spodnie, opinające się na jego nogach. Z czarną marynarką z granatowymi łatami na łokciach i jedwabną koszulą, prezentował się jak rozpuszczony, bogaty dzieciak. Dlatego wchodząc do sklepu, do których nigdy się z Izzy nie zachodzili, nie dziwił się, że wszystkie ekspedientki skakały wokół niego. Magnus się cieszył, machając im złotymi kartami przed nosem i kupując wszystko, co leżało na nim obłędnie. Alec nie wiedział, czy to było zrządzenie losu czy pech, ale na czarowniku naprawdę wszystko tak wyglądało.

      Kiedy Magnus oddawał się przymierzaniu kolejnych ubrań, Alec tymczasem sadzany był na białych kanapach. Dostawał kawę, szampana, wodę lub sok w zależności na co miał w danej chwili ochotę. Patrzył na rozjaśnionego Magnusa, który przechadzał się między lustrami w sklepie, obsypując wszystko brokatem. Ekspedientkom zdawało się to nie przeszkadzać, tak długo, jak dużo wydawał pieniędzy. Magnus z szerokim uśmiechem był przeszczęśliwy, więc Alec też był. Zwłaszcza, że tu nie było tłumów i nie trzeba było latać od sklepu do sklepu.

     – Co myślisz, kochanie? – zapytał Magnus, podchodząc do niego odziany w złote spodnie.

     Alec zakrztusił się pitym właśnie szampanem, był to już trzeci kieliszek tego dnia.

     – K-k-kochanie?

     – Tak. Nie mogę ciągle nazywać cię tak samo. Z resztą ,kochanie, to doskonały zwrot w towarzystwie, pokazuje, że jesteś mój.

     – Jak uważasz – wymamrotał Łowca, widząc jak dwie kobiety, które pomagały Magnusowi spoglądają na nich z ciekawością.

     – Więc, kochanie co sądzisz? – Bane wypiął pośladki w stronę Aleca. To był naprawdę grzeszny widok.

     – Ciasne są – wymamrotał tępo Alec, czując jak jego bokserki robią się za małe, żeby pomieścić, budzącego się do życia penisa.

     – Jesteś przesłodki – zaśmiał się Magnus i zszedł z podwyższenia, po którym się przechadzał. Podszedł do Aleca, wcisnął mu na usta pocałunek i zwiał do przebieralni. Łowca zamrugał oczyma, próbując zrozumieć, co się przed chwilą stało.

     – A to? – Magnus miał na sobie koszulę z delikatnego czarnego materiału, który był jaśniejszy na ramionach. Karmelkowa skóra i sutki odznaczały się wyraźnie spod materiału. Alec pokiwał głową.

Jak Alec Lightwood dał się przelecieć, a Magnus Bane się zakochał.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz