Lubie cię

5K 274 46
                                    


     – Cześć – wymamrotał Alec, patrząc na Magnusa.

     – Wejdź pączusiu – zaśmiał się czarownik, szerzej otwierając drzwi.

     Nocny Łowca wszedł do środka, pobieżnie przyglądając się mieszkaniu mężczyzny. Zniknął parkiet na środku, a puste miejsca w salonie, jakie pamiętał z przyjęcia, zajęły meble. W powietrzu unosił się zapach sosny, a mieszkanie pogrążyło się mroku będąc oświetlone przez kilka mniejszych lampek oraz świeczek. Alec przełknął ślinę.

     – Chciałeś porozmawiać – powiedział Łowca, ściągając kurtkę.

     – Owszem, ale też spędzić z tobą czas.

     – Ze mną?

     – A widzisz tu kogoś innego poza za sobą słodki Nefilim? – zapytał Bane, posyłając chłopakowi uśmiech. – Chodź usiądziemy. – Wskazał ręką na pstrokatą kanapę po środku loftu.

     Alec przez chwilę stał skonsternowany, dopiero kiedy Magnus splątał ich palce razem i pociągnął go w stronę kanapy, otrząsnął się z pierwszego szoku.

     – Więc powiedz mi Alexandrze, dlaczego zostawiłeś mnie samego w łóżku? – zapytał Magnus.

     – Tak wyszło – odpowiedział lakonicznie Alec, bawiąc się wystająca nitką z narzuty na kanapie. – Myślałem, że nie chcesz mnie rano widzieć, jasno dałeś do zrozumienia, czego oczekujesz – wymamrotał patrząc na swoje ręce.

     – Mówiłem też, że chcę poznać cię lepiej pączusiu, to było na poważnie.

     – Nie chciałeś mnie tylko... no wiesz. – Alec zrobił się rozkosznie czerwony.

     – Oczywiście, że chciałem cię przelecieć – zaśmiał się głośno Magnus. – Ale potem zechciałem cię bardziej. A ty pozbawiłeś mnie przyjemności.

     Serce Aleca zabiło bardziej, a na usta wstąpił głupi uśmiech. A w głowie kołatało się stado myśli, był szczęśliwy, ponieważ Magnusowi najwyraźniej zależało.

     – Jakiej przyjemności?

     – Obudzenia się w twoich ramionach, zrobiłbym nam śniadanie i kawę, byłoby cudownie. Potem wzięlibyśmy prysznic i umówilibyśmy się na randkę, a ty uciekłeś.

     Alec w dalszym ciągu, ciągnął za nitkę i patrzył na swoje ręce.

     – Ś-śniadanie? – wyjąkał z niedowierzaniem.

     – Tak, dlaczego jesteś zdziwiony?

     – Nie wiem, myślałem, że nie jesteś osobą, która docenia takie rzeczy.

     Magnus westchnął, łapiąc za ręce Aleca, które zaczynały go drażnić

     – Źle myślałeś. Od dawna mi nie zależało na nikim, ale ty powodujesz, że zaczynam pragnąć więcej. – Magnus ścisnął ich dłonie. – Spójrz na mnie.

     Alec podniósł głowę, a niebieskie oczy spojrzały niepewnie na Magnusa.

     – Lubię cię – powiedział Łowca. Jego policzki zrobiły się czerwone, a oddech przyspieszył.

     Serce Magnusa załomotało o żebra, widząc cudowne oczy. Były szczere i tak piękne, że nie mógł się od nich oderwać. Słowa Aleca były najpiękniejszą melodią.

     – Też cię lubię – powiedział czarownik, uśmiechając się lekko. Łowca oddał niepewnie śmiech i ścisnął ich palce.

     Siedzieli w ciszy kilka minut.

Jak Alec Lightwood dał się przelecieć, a Magnus Bane się zakochał.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz