Rozdział 14✔

18.2K 726 153
                                    

Ginny Weasley spóźniał się okres. Bardzo spóźniał. Nigdy nie spóźniał się nawet o jeden dzień, a teraz to był już tydzień. Jej oddech przyspieszył i zaczęła w głowie odliczać dni, kolejne liczby przelatywały przez jej usta. Kiedy skończyła, otworzyła szeroko usta, zdając sobie sprawę, co zapewne jest przyczyną jej kłopotu. Minęło już kilka tygodni od Halloween i uroczystego tańca. Wówczas Harry uklęknął na jedno kolano i dał jej wspaniały pierścionek. Było to coś więcej niż pierścionek – symbol ich miłości i zaangażowania. Kontynuowali uroczystości w zaciszu swojego pokoju. Ogarnęła ją panika i zesztywniała wypowiadając słowa zaklęcia, którego nie miała zamiaru używać. Machając różdżka nad brzuchem, patrzyła z przerażaniem, jak niebieska mgła wylewa się z jej różdżki i osiada w końcu na brzuchu, niczym flaga obwieszczająca ciążę.

                             xxx

- HERMIONA! - krzyk wyszarpnął Hermionę ze standardowego transu, w jaki wpadła czytając książkę.

- Ginny! - powiedziała zaniepokojona. - Co się stało?

- Właśnie, co się stało? - zapytała zmartwiona Parvati, która wraz z Luną przybiegła na miejsca zamieszania, słysząc krzyk Ginny.

- Chodźcie tutaj. - powiedziała Ginny, wciągając dziewczyny do pokoju, szybko zamknęła drzwi i rzuciła zaklęcie wyciszające.

Miała teraz przed sobą trzy dziewczęta, bardzo zdenerwowane jej dziwnym zachowaniem. Widząc niepokój i troskę na twarzy każdej z nim, postanowiła wyrzucić z siebie te słowa, zanim zupełnie straci nerwy, albo co gorsza, zacznie płakać.

- Jestem w ciąży.

Całkowita cisza powitała jej oświadczenie. W pokoju było słychać jedynie brzęczenie muchy.

- Nic dziwnego. - nagle Luna stwierdziła po prostu.

- Co to ma znaczyć?! - Ginny odparła nerwowo, podirytowana jej spokojną reakcją po tym dramatycznym oświadczeniu.

- Cóż, to jest bardzo jasne, że ty i Harry kochacie się mocno, a i tak trzeba wziąć ślub, więc sądzę, że nie widzieliście powodu by czekać. - Luna odpowiedziała. - Poza tym, przecież zaszłaś w ciąże w czasach Prawa Małżeńskiego, więc to tym bardziej ma sens.

Ginny popatrzyła na nią oszołomna. Zmierzyła pozostałe dwie dziewczyny, które siedziały teraz cicho.

- Cóż, bez osądzania. - Parvati wtrąciła - W sensie, ja jestem trochę zaskoczona, że nie używacie środków antykoncepcyjnych. To znaczy, wiem, że od wszystkich nas oczekuje się, że zajdziemy w ciążę w ciągu kilku miesięcy, ale my z Blaisem postanowiliśmy korzystać z ochrony, aż do ślubu, ponieważ nawet z nowym prawem, czarodziejski świat jest wciąż dość konserwatywny i ludzie będą gadali. Przepraszam, Ginny. - dodała pospiesznie.

Inne dziewczyny nie zdawały się tego zauważyć, ale Ginny krzyknęła:

- Ty i Blaise uprawiacie seks?!

- No tak. To znaczy, wiecie, ja mu się podobam, a sam Merlin wie jaki z niego przystojniak, musielibyśmy w końcu i tak to zrobić, więc po co czekać? - Parvati wyjaśniła rumieniąc się.

Hermiona czuła się tak samo zszokowana jak Ginny. Poczuła się zdradzona, słuchając dwóch przyjaciół, którzy ewidentnie czuli się bardzo komfortowo ze swoimi narzeczonymi, wyraźnie bardziej niż Hermiona. Ginny oczywiście jest zaręczona z Harrym, z którym była już kilka lat a kochała go od zawsze. Ale Parvati również była zaręczona ze ślizgonem i sypiała z nim.
Poczuła delikatną dłoń na ramieniu.

- Wszystko w porządku? - Luna zapytała cicho, podczas gdy Ginny i Parvati dyskutowały głośno.

- Nie, nic nie jest w porządku. - odpowiedziała Hermiona głośno.

Nie była pewna, czy chce teraz rozmawiać o chmurze emocji, która przyćmiewała jej mózg, ale w Lunie było coś, co przekonało Hermionę do zwierzenia - Czuję się... samotna. I pruderyjna. Ginny i Parvati uprawiają seks z ich narzeczonymi. Ginny jest w ciąży, na Merlina. A Draco mógłby to ze mną zrobić w każdej sekundzie, jeśli bym mu na to pozwoliła... ale wolę poczekać do ślubu. - zatrzymała się, nie będąc do końca pewną, czy jest gotowa ujawnić powód.

Luna uśmiechnęła się serdecznie do niej.

- Teo i ja też jeszcze tego nie zrobiliśmy. Nie jesteśmy na to gotowi. Lubię go, ale kilka miesięcy temu się nienawidziliśmy. To wydaje się jeszcze za szybko, by dać sobie wszystko. Poza tym, również wolę poczekać. To jest jedna z najważniejszych decyzji, ministerstwo nie podejmie jej za mnie. - Luna odpowiedziała poważnie.

Hermiona uśmiechnęła się ze zdumieniem do swojej przyjaciółki z Ravenclawu.

- Dziękuję. - wykrzyknęła żarliwie - Dokładnie to samo czuję!

- Cieszę się. Teraz chyba powinnyśmy sprawdzić dlaczego Ginny płacze...

Hermiona spojrzała w górę i zobaczyła, że Ginny rzeczywiście szlocha na ramieniu Parvati.

- Ginny? - zapytała z troską, umieszczając dłoń na jej ramieniu.

- Parvati ma rację. - Ginny jęknęła. - Małżeńskie prawo, czy też nie, ludzie nie zaakceptują tego. MOJA MATKA SIĘ WŚCIEKNIE! - była już bliska histerii.

Hermiona czuła potrzebę interwencji, nim stanie się to pełnowymiarowy atak paniki.

- Ginny, możemy to naprawić. Ty i Harry macie wziąć ślub w sylwestra, prawda? Dlaczego nie pójść do profesor McGonagall i powiedzieć, że nie chcesz dłużej czekać i że chcesz ślub za kilka tygodni? Każdy wie jak się kochacie, więc to nie będzie nic dziwnego. Gdy urodzi się dziecko, może po prostu powiedzieć, że zostało poczęte w trakcie miesiąca miodowego, nikt nie będzie przecież liczył dokładnie czasu. Musisz iść oczywiście do Madame Pomfrey, ale ją obejmuje przysięga poufności, więc nie będzie problemu. Jeśli coś zacznie być widać przed ślubem to rzucimy kilka zaklęć ukrywających. Wszystko się uda Gin, zobaczysz. - dodała uspokajający uśmiech.

Jej słowa wywołały pożądany efekt, gdyż wróciło jej fanatyczne gadanie. Parvati parsknęła śmiechem i powiedziała:

- Tak, a jeśli dopadnie Cię huśtawka nastroju, nikt nie uzna tego za nienormalne!

Hermiona obserwowała, jak Parvati prowadzi jeszcze lekko otumanioną Ginny do Harry'ego by poinformować go o dziecku, odetchnęła z ulgą.

- Musisz sama posłuchać swoich rad. - Luna powiedziała cicho. - Wszystko się uda. Nie zapominaj, że pod koniec dnia, ty i Draco będziecie razem i że kochacie się nawzajem. Może to nie jest to samo co małżeństwo, ale... przecież chyba o to w tym chodzi?

Hermiona starała się o tym pamiętać późnym wieczorem, gdy Draco pocałował ją namiętnie, wyraźnie niezadowolony, że skończyło się tylko na tym. Miał na sobie cuchnące ciuchy od Qudditcha, które później szybko zrzucił z siebie na podłogę i popędził do Blaisa, z którym opowiadał sobie sprośne żarty i wyśmiewał ludzi, których nie lubili. Perspektywa. Musiała to zachować w perspektywie, pomyślała, widząc nerwowego, ale szczęśliwego Harry'ego głaszczącego czule włosy swojej ciężarnej narzeczonej. Miłość to wszystko, czego potrzeba, prawda?

Prawo Małżeńskie | DramioneWhere stories live. Discover now