Rozdział 22✔

14.6K 552 197
                                    

- DLACZEGO ZA CIEBIE WYSZŁAM, DO CHOLERY?

- Shh, shh jest okej.

- ZAMKNIJ SIĘ, NIE CHCĘ SŁYSZEĆ KOLEJNEGO SŁOWA! NIENAWIDZĘ CIĘ I NIGDY WIĘCEJ NIE CHCĘ WIDZIEĆ TWOJEJ KPIĄCEJ TWARZY!

- Spójrz, wiem, że teraz naprawdę cierpisz...

- MASZ CHOLERNĄ RACJĘ, ŻE CIERPIĘ I TO TWOJA WINA. TO WSZYSTKO, TWOJA CHOLERNA WINA. NIENAWIDZĘ CIĘ, NIENAWIDZĘ CIĘ,
NIENAWIDZĘ CIĘ, NIENAWIDZĘ CIĘ...

- Jeszcze tylko jedno pchnięcie, pani Malfoy. Jeszcze tylko jedno i będzie po wszystkim. I wtedy możemy spojrzeć na tę rękę, panie Malfoy, wygląda na to, że na pewno będzie tam siniak...

- Wspaniale.... że może dołączyć..... do klubu. - wydyszała Hermiona. - AHHHHHHHHHHH! - skupiła całą swoją energię na jednym ostatnim pchnięciu. Ostatni krzyk bólu, który został zagłuszony przez dźwięk innego krzyku przebijającego powietrze. Ostateczny dźwięk płaczu dziecka został nagle usłyszany, a Hermiona i Draco patrzyli na siebie w szoku, oboje na chwile zamarli, dopóki świadomość tego, co się stało, uderzyła w nich jak tona cegieł.

- JESTEŚMY RODZICAMI! - płakali razem.

- To prawda! - Madame Pomfrey się uśmiechnąła. - Chcielibyście zobaczyć swojego syna?

- Syna? To jest chłopiec? - zapytała Hermiona ze łzami spływającymi po jej twarzy.

- W rzeczy samej, - odpowiedziała Madame Pomfrey. - I jest absolutnie doskonały.

Hermiona bardzo ostrożnie przytuliła swoejgo nowonarodzonego syna do klatki piersiowej, gdy tylko Madame Pomfrey jej go podała. Nie mogła przestać patrzeć na jego twarz. W jej niezbyt skromnej opinii, był on po prostu najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziała. Miał kręcone włosy, cienkie dziecięce pasemka trudne do zauważenia nie dlatego, że było ich niewiele, ale dlatego, że były koloru jasnego blondu. Kolor włosów z pewnością był krople w krople Draco. Włosy były jednak zdecydowanie kręcone, co sprawiło, że włosy dziecka były idealnym kompromisem genetycznym pomiędzy jego rodzicami. Kiedy dziecko otworzyło oczy, Hermiona zauważyła, że mają one siwy kolor. Interesujące było to, że choć wyraźnie odziedziczył po ojcu najbardziej rzucające się w oczy cechy, wyglądał tak samo jak jego matka. Miał cerę matki, nie tak bladą jak ojciec, twarz w kształcie serca i delikatny nosek i usta. Był po prostu doskonały, a Hermiona nie mogła się na niego napatrzeć.

- Jak go nazwiemy? - zapytał Draco, gdy pogłaskał jedwabisty policzek swojego syna.

- Cóż, myślałam o tradycji twojej rodziny nazywania członków według gwiazdozbirów. Jestem pewna, że chcesz kontynuować tę tradycję, którą rozumiem. Spędziłam więc trochę czasu na szukaniu nazw gwiazdozbiorów...

- Poważnie chcesz mi powiedzieć, że spędziłaś czas w bibliotece szukając imion dla naszego dziecka? - Draco nie mógł przestać śmiać się ze swojego uroczego książkowego mola żony.

- Oczywiście, - odpowiedziała Hermiona, jakby to była najbardziej oczywista, naturalna rzecz na świecie. - I choć muszę przyznać, że większość z nich wydawała mi się dość śmieszna, to jednak wyróżniało się jedno chłopięce imię. To niemalże kompromis, ponieważ jest to dość powszechne imię w społeczeństwie mugolskim.

- Jakie? - zapytał Draco w oczekiwaniu.

- Leo. - powiedziała cicho Hermiona, gdy patrzyła na ich syna. W chwili, gdy Draco zobaczył, jak jej głos zmiękł, gdy wypowiedziała imię, było wyraźnie widać na jej twarzy, jak bardzo uważała, że to imię pasuje, Draco wiedział, że nie będzie chciała już, aby ich syn miał inne imię.

- Leo, - powiedział. - Idealne imię dla idealnej istoty.

xxx

- Leo! - pisnęła Ginny, gdy następnego dnia praktycznie wślizgnęła się do skrzydła szpitalnego.

Wydawało się, że cieszy się swoją odzyskaną zwinnością i zdolnością widzenia własnych palców u rąk i nóg, kiedy podeszła do łóżka, gdzie Hermiona siedziała opiekując się Leo.

- Gratulacje! - Harry uśmiechnął się, przechodząc przez drzwi. trzymając w ramionach swoje i Ginny dziecko James'a. - Witamy w świecie rodzicielstwa. Najbardziej niesamowita, satysfakcjonująca, wyczerpująca, śmierdząca praca, jaką kiedykolwiek będziesz miał!

- Dzięki, Potter. Wiązanka radości i słońca, jak zawsze. - zadrwił Draco, zanim poklepał Harry'ego po ramiemiu, choć ostrożnie, by nie obudzić śpiącego dziecka w jego ramionach.

- Poważnie, on jest po prostu oszałamiający! - gruchnęła Ginny. - Nie mogę się doczekać, aby go potrzymać!

- Ustawcie mnie w kolejce! - zawołała ciężarna Parvati, która weszła do środka z Blaise'm.

- O mój Boże, wygląda na to, że lada dzień będziesz następna! - powiedziala Hermiona ze współczuciem, pamiętając o dyskomforcie, jaki odczuwała jej przyjaciółka.

- Jak tam przebiegł poród? - zapytała nerwowo Parvati.

- Nie było aż tak źle. - powiedziała Hermiona.

- Ha! - Draco zaśmiał się Draco niedowierzaniem.

- Czy twoja ręka też potrzebowała leczenia, kolego? - zapytał Harry.

xxx

Później tego wieczoru, była tylko Hermiona, Draco i Leo. Draco ostrożnie wślizgnął się na łóżko szpitalne, aby cała trójka mogła przytulić się do siebie. Nie mógł pozbyć się uczuć, które ogarniały go, gdy patrzył na swoją żonę i dziecko. Kochał Hermionę jeszcze bardziej, ponieważ kiedy na nią spojrzał, zobaczył nie tylko piękną, genialną, miłą kobietę, którą poślubił, ale także kobietę, która pobłogosławiła go niesamowitym darem jakim jest jego syn Leo. Salazarze miej litość, bycie ojcem praktycznie zamieniło go w puchona.

- Nie mogę przestać patrzeć się na jego malutkie paluszki u rąk i nóg, - zaśmiała Hermiona przez łzy szczęścia. - Jak to możliwe, że tak malutkie rzeczy są tak doskonałe?

- Kocham cię, - odpowiedział Draco.

Hermiona żartobliwie dźgnęła go w żebra. - Dlaczego nigdy nie mogę uzyskać od ciebie prostej odpowiedzi? - zaśmiała się. - Oh, w duchu naszej rywalizacyjnej natury, kocham cię bardziej. - dodała, podnosząc się, by go pocałować.

- Oh Hermiono, kochanie, myślałem, że obiecaliśmy sobie być szczerzy wobec siebie, - odpowiedział Draco. - Więc po prostu nie jest możliwe, aby ktokolwiek kochał kogokolwiek, bardziej niż ja kocham ciebie. Jedynym wyjątkiem jest oczywiście to, - gdy spojrzał na ich mały cud. - jak bardzo kochamy tego małego faceta.

Prawo Małżeńskie | DramioneWhere stories live. Discover now