Rodział 19✔

17.7K 653 127
                                    

- Dziękuję Ronaldzie, - powiedziała grzecznie, choć sztywno Hermiona.

Niezręczna cisza zapanowała nad pokojem, którą na szczęście przerwał Blaise, mówiąc: - Przynajmniej jeśli wszystko inne zawiedzie, to macie już imię, które możecie wybrać.

Marszcząc nos, Ginny powiedziała:

- Mam nadzieję, że nie sugerujesz, żeby dali swojemu dziecko imię Zabini, to brzmi zbyt podobnie do cukinii.

- Ha. Ha. Jesteś przezabawna Weasley, - Blaise udawał, że go to bawi. - Miałem na myśli Blaise'a, nie żeby ktoś pytał cię o zdanie. 

- A co jeśli to dziewczyna? - zapytała Ginny z uniesionymi brwi. Jak zwykle, wydawała się zupełnie niezadowolona z dokuczania, fakt, że dorastała z sześcioma braćmi był niesamowicie widoczny w tym momencie. - Jakie jest twoje rozwiązanie do tego Geniuszu?

- Mam nadzieję, że twoim rozwiązaniem nie jest Ginny. - Blaise naśladował ją w lekko kpiący sposób. - Brzmi o wiele bardziej jak głupek!

Zawsze dobroduszna, Ginny przyłączyła się do śmiechu, który wypełnił pokój po słowach Blaise'a. Hermionę uderzył sposób, w jaki wszyscy się ze sobą komunikowali, jak bardzo różniło się to od ich wymiany zaledwie kilka miesięcy temu. Nie było innego słowa na opisanie tego, co było przed nią, niż "przyjaźń". Kiedy śmiech trochę ucichł, Harry wtrącił się, mówiąc:

- Lepiej uważaj teraz na siebie Zabini, jeśli znam moją żonę, to jakoś ci się odwdzięczy!

Hermiona uśmiechnęła słysząc, jak głos Harry'ego podkreślił słowo "żona", jak jego oczy błyszczały, gdy to mówił. Było jasne, że teraz kocha Ginny tak samo, jak kiedyś. Tak jak ona kochała Draco, pomyślała, kiedy złapała jego spojrzenie i uśmiechnęła się do niego, czując, ciepło w żołądku na jego intensywne spojrzenie. On, jej mąż był taki piękny i cały należał do niej... Po raz drugi tego popołudnia została wyrwana ze swoich myśli, które tym razem przybrały zdecydowanie bardziej niestosowny obrót przez głos Rona Weasleya, który zwracał się do niej po raz kolejny.

- Jeśli to jest dziewczyna, masz zamiar nazwać ją Rose, prawda?

- Skąd to wiesz? - sapnęła Hermiona, wyraźnie zdając sobie sprawę, że w pokoju znów zapadła cisza i wszyscy uważnie obserwowali ich wymianę.

- Powiedziałaś mi, pamiętasz? - powiedział cicho Ron.

- Tak, po prostu nie spodziewałam się, że będziesz pamiętał. - wyjąkała Hermiona, rumieniąc się, gdy pojawiło się wspomnienie. Rozmawiali o przyszłości, teoretycznie o tym, co by się stało, gdyby się pobrali. Teraz zdała sobie sprawę, że Ron potraktował tę rozmowę o wiele poważniej niż ona. Zaskoczyło ją, że jej żołądek skręcił się w poczuciu winy. Może była dla niego zbyt surowa...

- Oczywiście, że pamiętam, - odpowiedział Ron, on też się zarumienił. - Jesteś jedną z moich najlepszych przyjaciół.

Nie wiedząc jak zareagować i czując się niesamowicie nie na miejscu, Hermiona odwróciła się i uciekła z pokoju.

Draco znalazł ją w bibliotece i musiał się uśmiechnąć do swojej przewidywalności. Nie zasłużyła sobie na swój przydomek za nic, zachichotał do siebie, patrząc na nią czule. Zmartwił się jednak, gdy zobaczył, że nie czyta, tylko siedzi z  głową w dłoniach, wpatrując się w półkę z książkami przed nią.

- Co jest nie tak, kochanie? - zapytał, kiedy usiadł obok niej i delikatnie wziął jedną z jej rąk. - Coś jest wyraźnie w twojej głowie, to jest za wcześnie, aby zacząć obwiniać hormony! - zażartował, mając nadzieję na rozluźnienie atmosfery.

Niestety, jego próba zakończyła się niepowodzeniem, a Hermiona nawet nie odpowiedziała mu przez kilka chwil, aż w końcu powiedziała po prostu: - Ron.

- Ach tak, ten gnojek. - powiedział Draco, choć zaskakująco bez odrobiny złośliwości. Mimo to, Hermiona uderzyła go w ramię i zbeształa. 

- Draco! - nie potrafiła do końca zamaskować śmiechu w swoim głosie. Draco odetchnął z ulgą.

- Tylko sprawdzam. - powiedział.

Brwi Hermiony zmarszczyły się

- Co sprawdzasz? - zapytała. 

- Czy ciągle ci na nim zależy. - odpowiedział bez ogródek, nie będąc jednym z tych, którzy owijają w bawełne. 

- Oczywiście, że tak. - wykrzyknęła Hermiona. - Mimo to, nadal był cholernym palantem i nie wiem, czy mogę wybaczyć to, co zrobił.

- Zdecydowanie był palantem. - zgodził się Draco. - Jednak z własnych doświadczeń dowiedziałem się, że ból może sprawić, że robimy straszne rzeczy i podejrzewam, że niezależnie od tego, czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie, może zrobiłaś coś, co twój przyjaciel Łasica mogł opisać jako straszne. - Zamiast wybuchnąć, tak jak się spodziewał, Hermiona po prostu spojrzała na niego w zamyśleniu, najwyraźniej wzięła sobie do serca jego słowa i uważnie je rozważała. Korzystając z okazji, by dodać jeszcze jedną uwagę, Draco powiedział: - Poza tym, jesteś niesamowicie wyrozumiałą osobą, jestem pewien, że znajdziesz to w sobie. Mogę wymyślić inny przypadek, w którym wybaczyłaś komuś, kto traktował cię w nikczemny sposób i nie zasługiwał na żadną z dobroci, którą mu dałaś. - Mrugając do niej, Draco zostawił ją, by zastanowiła się nad jego słowami.

- Mogę z tobą porozmawiać przez chwilę? - zapytała Hermiona ledwie szeptem, przygotowując się na odpowiedź.

- Oczywiście! - odpowiedział Ron, podskakując w zachwycie, ledwo wierząc, że rzeczywiście z nim rozmawia.

Bez słowa, Hermiona odwróciła się i wyszła z pokoju, mając nadzieję, że pójdzie za nią. Przeszli w ciszy korytarz, przez majestatyczny hol wejściowy, przez ogromne drzwi wejściowe i wyszli na teren w kierunku wielkiego jeziora. Kiedy nie mógł już znieść ciszy, Ron wybuchł: 

- Przepraszam!

Hermiona zatrzymała się i spojrzała na niego przenikliwym spojrzeniem.

W końcu przemówiła.

- Wiem, - powiedziała. - I ja też.

W jakiś sposób, to było wszystko, co trzeba było powiedzieć. Ostatnie kilka miesięcy bólu i napięcia zdawało się rozpływać, a gdy oboje się przytulili, oboje czuli, że coś niezauważalnego się zmieniło. Podczas gdy ten cykl walki zawsze był ich drogą, napięcie, które istniało między dwojgiem ludzi, którzy się lubią, ale nie przyznają się do tego, zniknęło i oboje czuli, że, ten pokój może być bardziej długotrwały.

- Więc. - powiedział Ron kiedy wznowili spacer, choć tym razem w znacznie komfortowy sposób. - Draco Malfoy, co?

- To nic nowego, - śmieje się Hermiona. - Wypróbuj Hermiona Malfoy! - Ron ryknął śmiechem i zaczęli rozmawiać jeden do drugiego, nadrabiając stracony czas.

- Nie mam teraz żadnej konkurencji, prawda? - zażartował Draco później po tym, jak Hermiona podziękowała mu kilka razy za pomoc i powiedziała mu o swoim radosnym spotkaniu z Ronem.

- Nie powinieneś tak myśleć, -  powiedziała nieśmiało Hermiona, gdy usiadła na jego kolanach i zaczęła rozpinać mu koszulę. - Zdecydowanie nie.

Prawo Małżeńskie | Dramioneحيث تعيش القصص. اكتشف الآن