Rozdział 21✔

14.6K 534 63
                                    

Hermiona usiadła gwałtownie, rozglądając się dziko, próbując się zorientować. Wszystko, co jej zdezorientowane oczy potrafiły zarejestrować, to rozmazane plamy surowej bieli, zniekształcone jedynie przez krótki błysk bieli, który był o kilka odcieni blondu... - Draco!? Hermiona sapnęła, chwytając się dłoni, które dopiero teraz uświadomiła sobie, że ściskały jej ramię. Trwała, jakby od tego zależało jej życie, potrzebując stabilności i wygody, które oferował jej mąż.

- Ćśśśśś, nic ci nie jest. Wszystko w porządku. - szepnął Draco kojąco, dzięki czemu Hermiona powoli się uspokoiła aż, jej ramiona opadły z powrotem na poduszki, aż...


- DZIECKO! CZY Z DZIECKIEM WSZYSTKO W PORZĄDKU? - Ponownie usiadła, ogarnięta paniką. Instynktownie położyła dłonie na brzuchu, a jej przerażenie na chwilę uspokoiło się, gdyż w miejscu, w którym kiedyś jej brzuch był płaski, nadal był wyraźny guz....

- Z dzieckiem wszystkow porządku. - powiedziała Madame Pomfrey, gdy pojawiła się u boku Hermiony. - Na szczęście nie stała się żadna krzywda. Ale powinnam cię ostrzec, panno G..., panno Malfoy, że jeśli nie zaczniesz lepiej dbać o siebie, sprawy mogą się potoczyć inaczej.

- Rozumiem, dziękuję. - wyszeptała Hermiona.

Madame Pomfrey uśmiechnęła się życzliwe. Poklepała Hermionę po ramieniu i powiedziała - Jesteś bystrą dziewczyną. Wiem, że to zrozumiesz. Teraz wypij to i odpocznij. Chcę, żebyś została na noc, a jeśli wszystko będzie dobrze, będziesz mogła wyjść jutro rano.

Po tym, jak Madame Pomfrey zostawiła ich, by zająć się innym pacjentem, Hermiona odwróciła się do Draco i, nie spoglądając na niego, cicho powiedziała: - Czy możesz już iść, proszę?

- Co? - zapytał Draco całkowicie zmieszany.

- Powiedziałam, czy możesz już iść, proszę. - powiedziała głośniej Hermiona.

- Ale dlaczego? Co jest nie tak Miona? - nie można było zaprzeczyć, że w głosie Draco dało się usłyszeć ból.

- Chcę tylko przez chwilę być sama, okej! Czy to takie trudne do zrozumienia? Nie chcę cię tutaj, czuję się, jakbyś mnie dusił! - Hermiona wybuchła.

- Hermiono... - Draco zaczął cicho.

- Idź! Tylko... po prostu idź! - Bez słowa Hermiona odwróciła do niego plecami. Po kilku chwilach usłyszała, jak wstaje i wychodzi. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na płacz.

xxx

Następnego ranka, po ostatniej kontroli Madame Pomfrey, Hermiona mogła opuścić skrzydło szpitalne. Kiedy wyszła zza zasłony, powitała ją Ginny i Parvati, które podbiegły do niej by mocno ją przytulić.

- Martwiłyśmy się o ciebie! - płakała Ginny. - Czy wszystko w porządku?

- Nic mi nie jest, dziękuję, Gin. Bez trwałych obrażeń - odpowiedziała Hermiona, starając się brzmieć wesoło.

- Co ważniejsze, jak się ma dziecko? - wtrąciła się Parvati.

- Dziecko ma się dobrze - warknęła Hermiona. - Dlaczego miałoby nie być? - Przyspieszyła kroku, gdy to powiedziała, próbując zachować dystans między nimi, aby nie widzieć ich wyrazu twarzy, była pewna, że ​​jej dwie przyjaciółki wymieniają spojrzenia. Wtedy dotarło do niej, że kogoś brakuje.

- Gdzie jest Draco? - zapytała. - Dlaczego nie przyszedł po mnie? Czy ma teraz zajęcia?

- Nie. - zaczęła ostrożnie Ginny. - Po prostu zasugerował, żebyśmy przyszły po ciebie. Wydawało mu się, że wolisz tą opcję.

Prawo Małżeńskie | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz