Nigdy nie protestuje (cz. 3 - end)

726 46 37
                                    

*Zhalia*

Robiłam akurat coś przy stole, gdy w pewnym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, po czym czyjeś kroki.

Oho, księżniczka przyszła.

Pierdolony samolub. Nie ukrywam, że wolałabym, żeby nie wrócił. Prawda, to mój przyjaciel, ale w tej chwili, jestem na niego tak samo wściekła, jak Dark. Zresztą, należy mu się za to, co zrobił.

–Hej – przywitał się cicho. Nie odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru odpowiadać – Jesteś na mnie zła, prawda?

Odwróciłam się do niego tyłem, ale usłyszałam, jak się zbliża. Dało się wyczuć, że nadal był w butach, które najprawdopodobniej zdążył już czymś uświnić. Pewnie jak to on, wdupił się w jakąś kałużę. A kto to później będzie sprzątać? No oczywiście, że ja!

–A czemu niby miałabym nie być? – burknęłam, po czym skarciłam samą siebie w myślach za to, że nawiązałam z nim jakikolwiek kontakt.

–Możemy chwilę porozmawiać? – spytał nieśmiało.

–Nie mamy o czym – odpowiedziałam bez emocji. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje ręce znalazły się w zlewie, wśród góry niepozmywanych garów. Super. Po prostu ZAJEBIIIIŚCIE. No cóż, niektóre sprawy wymagają poświęceń.

–Zapewniam cię, że mamy. Zresztą, co ci szkodzi? – usłyszałam skrzypnięcie krzesła, co znaczyło, że usiadł. Nie chciałam zamieniać z nim już ani słowa więcej, ale wolałam już to, niż zmywanie.

Zajęłam miejsce naprzeciw niego i zapatrzyłam się gdzieś w przestrzeń, a twarz oparłam na dłoniach.

–Czego? – mruknęłam, brzmiąc jak jakiś typowy dres.

–Cóż... Daniel mógłby też tu przyjść?

–Wyszedł jakieś pół godziny temu – przewróciłam oczami.

–Szkoda, bo by wyjaśnił... – westchnął.

–Co wyjaśnił? – zaśmiałam się, ale śmiech ten nie był ani trochę przyjazny. To było raczej lekceważące prychnięcie, jeżeli tak bym to mogła nazwać – Że się całowaliście?

–To nie tak...

–Czyżby?

–Zhalia, proszę, bez agresji...

–Przecież jestem zupełnie spokojna! – krzyknęłam, czym wręcz idealnie dałam tego przykład.

–Eh... To Zeron mnie pocałował – wyjaśnił krótko, czym zupełnie zbił mnie z tropu.

–I co to ma do rzeczy? To ty nie chciałeś przestać!

–Ale... Hm... Czyli Dark to wszystko widział, tak? Cóż, na swoje usprawiedliwienie powiem, że Daniel to mój przyjaciel, więc nie chciałem, by poczuł się zraniony.

–Taa, może jeszcze mi powiesz, że jednorożce istnieją! – zakpiłam z niego.

–Maria, naprawdę... Jesteś mądrą dziewczyną... Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć? Możesz nawet zadzwonić do Zerona i zapytać go, jak było! – złożył dłonie jak do pacierza i popatrzył na mnie błagalnie.

𝙾𝙽𝙴 - 𝚂𝙷𝙾𝚃𝚈 [ 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽 X 𝙳𝙰𝚁𝙺 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽 ]Where stories live. Discover now