AU #4 Days cz. 3 - end (RP1) +18

1.3K 44 53
                                    

–Maja, to podglądanie było naprawdę świetnym pomysłem – szepnęła zadowolona Sylwia. 

–Wiem – odparła dumnie druga dziewczyna, odsuwając się od dziurki na kluczyk.

–Szkoda, że tam nie ma tam kamer – westchnęła niebieskowłosa, na co Maja uniosła jedną brew. 

–A kto się ze mną spierał, żeby jej tam nie dawać? – prychnęła pod nosem. 

–No dobra, miałaś rację. Następnym razem może ją zamątujemy.

–I super – ucieszyła się. 

W pewnym momencie dało się słyszeć jakieś odgłosy zza drzwi. Dziewczyny jak najszybciej odeszły stamtąd, a już po chwili z łazienki wyszli ich więźniowie.

–No no. Dawać łapy, trzeba was związać – powiedziała Majka. Wzięła sznur, zacisnęła go na ich nadgarstkach i zaprowadziła razem z przyjaciółką do piwnicy – A teraz róbcie co chcecie. O i jeszcze jedno, tu jest zasłonka, a za nią wiadro. Jeszcze raz zobaczę, że oszczaliście ścianę, a będziecie bardzo, bardzo w dupie – uśmiechnęła się do nich złowieszczo.

Dark parsknął niekontrolowanym śmiechem, przez co trochę się opluł. Chyba zrozumiał wypowiedź dziewczyny nieco inaczej. 

–Dobra, spokojnie – poklepał go po plecach Eleven, by ten choć odrobinę spoważniał – Aż tak cię to śmieszy? – zdziwił się. 

Dark powoli zaczął krztusić się śliną, ale wciąż nie przestawał się śmiać. 

–Przestań! – wydarła się Maja – Proszę – w sekundę zrobiła z siebie niewinnego aniołka.

Teraz to Sylwia wybuchnęła histerycznym śmiechem, o mało nie wywalając się na podłogę. 

–Dobra, chodźmy stąd lepiej, zanim się podusimy – ledwo wysapała i obie zniknęły za stalowymi drzwiami.

–Ejjj! A sznur?? – krzyknął Jedenastek – niestety było już za późno. Sami musieli sobie jakoś z nim poradzić – Kurwa, mają sklerozę i na dodatek są głuche... No zajebiście wręcz – zdenerwował się. 

–Dobra, już spokojnie. Zmęczony jestem, nie drzyj dupy – ziewnął Darky.

–Czekaj chwilę – mruknął niebieskooki, majstrując przy linie. Okazało się, że wcale nie było aż tak trudno zdjąć ją z ich chudych, kościstych łap – Możemy się teraz powiesić – dodał żartobliwie, unosząc sznurek.

–Mhm, jutro, teraz nie mam siły – mruczał coś pod nosem, na co Mateusz uśmiechnął się głupio.

–Czy ty siebie słyszysz? 

–Tak, tak... – zamknął oczy i zleciał całym ciałem na czysty materac, który przyniósł im służący.

_Aż tak cię wyczerpał zwykły prysznic? – zarechotał blondwłosy. 

–Przestań gadać i chodź do mnie – sapnął i pociągnął go za koszulkę tak, że ten wylądował nad nim, jedynie opierając się na rękach, po bokach jego głowy – Wykończyłeś mnie ty, kochanie – mrugnął okiem.

–Co? – zdziwił się. 

–Znaczy, to nie tak miało zabrzmieć... – jego ręką spotkała się z czołem, robiąc głośny plask – Chodzi mi o to, że było tak przyjemnie, że straci... – w tym momencie jasnowłosy uciszył go pocałunkiem – C-co ty...? – wyjąkał, mocno zdziwiony. Po raz pierwszy to Mateusz go pocałował. I zrobił to z własnej woli. Ten gest rozbudził u klona stado motylków w brzuchu i sprawił, że zapragnął więcej.

𝙾𝙽𝙴 - 𝚂𝙷𝙾𝚃𝚈 [ 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽 X 𝙳𝙰𝚁𝙺 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽 ]Where stories live. Discover now