Rozdział 6 ~ Kocham Cię Babciu

191 13 2
                                    


*Krzysiek*

Emilka choruje na beri beri,czego przed chwilą się dowiedzieliśmy od lekarza. Ja nawet nie myślałem,że jest coś takiego,a co dopiero,że ktoś z naszej rodziny może na to chorować! Ale całe szczęście,że to nie jest coś poważniejszego,jak to się mówi,mogło być gorzej.

-Kochanie,zobaczysz,wszystko będzie w porządku. Sama słyszałaś,że da się to leczyć zastrzykami. Później musisz tylko stosować odpowiednią dietę i nie będzie śladu po chorobie - starałem się pocieszyć żonę chociaż sam byłem trochę przybity.

-Dobrze,że to zdiagnozowali,bo inaczej...mogłabym...um...-Emilce nie mogło przejść to słowo przez gardło. Nie myślmy o takich czarnych scenariuszach.

-Nawet o tym nie myśl. Będzie dobrze-uśmiechnęłam się lekko do brunetki a następnie zbliżyłem się do niej powoli. Wyczuła moje zamiary i nasze usta na chwilę stanowiły jedność.

-Wiesz co Krzysiu może ty pojedź na chwilę do dzieci,później do mnie wrócisz. Spędź też trochę czasu z dziećmi,Janina nie może się cały czas nimi zajmować - Emilka nalegała.

- No...w sumie masz rację. Pojadę do nich,spędzę z nimi jakoś wspólnie czas a później do Ciebie wrócę. Ale może spytamy lekarza na ile tutaj musisz zostać i co z tymi zastrzykami?-zaproponowałem.

-Dobrze. To pójdziesz po tego lekarza?-spytała na co jej przytaknąłem.

Pocałowałam znów Emilke i już miałem wyjść z sali żeby pójść po lekarza,kiedy nagle drzwi sali otworzyły się i ujrzeliśmy moją matkę wraz z Tośkiem i Gają.

-Mama! Tata!-krzyknęła Gaja i od razu domagała się zabrania ją na ręce. Podniosłem córeczkę i wziąłem na ręce oraz przytuliłem. Oczywiście nie zapomniałem o buziakach.

-Cześć kochani-przywitała się moja matka z lekkim uśmiechem.

-Cześć Janina, hej dzieciaki! Stęskniliście się? - spytała Emilka dzieci. Tosiek od razu doskoczył do Emilki i zaczął ją przytulać, nie wiedziałem,że aż tak się stęsknił, ale oni tak się ze sobą zżyli. Jednak młody sobie przypomniał, że Emilka jest chora więc trochę zastopował

Podałem Gajke Emilce no i tak cała moja kochana trójka się przytulała. Scena bardzo rodzinna,nie trudno się było na nią uśmiechnąć.

-Bardzo się stęsknili. Upierali się żeby pojechać do szpitala,tak więc jesteśmy- wyjaśniła moja matka,ona tak bardzo się cieszy,że ja i Emilka jesteśmy małżeństwem a do tego mamy wspaniałe dzieci,a ona wnuki.

- Emilka,a kiedy ty wyjdziesz ze szpitala? I co ci jest?-dopytywał Tosiek. No właśnie. Posłałem Emilce tajemny gest,ona na szczęście dobrze go odebrała. Chodziło o to,żeby na razie nie mówić dzieciom o chorobie.

Gaja mogła by mieć jakieś nocne koszmary, płakałaby...A tego nie chcemy. Tosiek wprawdzie jest już duży i pewnie by zrozumiał,ale nikt tego nie wie.

-Wiecie co, muszę po prostu zostać na takich rutynowych badaniach. Ale za niedługo wyjdę ze szpitala - uśmiechnęła się Emilka do naszych pociech.

-Aa,rozumiem-Tosiek pokiwał głową twierdząco. To rezolutny chłopiec, on pewnie się domyśli, że nie jesteśmy szczerzy z nim w sprawie choroby Emilki,ale wiecie,nie chcemy ich narażać na niepotrzebny stres.

-No właśnie ja miałem iść po lekarza. Zaraz wrócę- poczochrałem blond fryzurę Tośka,uśmiechając się pod nosem. Syn przybił mi piątkę, a ja chwilę po tym wyszedłem w poszukiwaniu doktora.

*Emilka*

Na razie nie mówimy dzieciakom o prawdziwej przyczynie mojego pobytu w szpitalu,nie chcemy ich denerwować. Może Tosiek by zrozumiał,jest w końcu duży,odpowiedzialny no ale Gaja...Tutaj mogło by być gorzej,a ja nie chciałabym oglądać widoku mojej smutnej córeczki.

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now