Rozdział 23 ~ ,,Przepraszam, my szukamy Zofii Jaskowskiej"

127 10 4
                                    

Miesiąc później

2 sierpnia 2019 r.

Emilka

Miesiąc temu na świecie powitaliśmy naszego synka. Dokładnie miesiąc temu. Tak na dobrą sprawę to ten miesiąc minął naprawdę bardzo... aktywnie? Nie wiem czy jest to przymiotnik dobrze określający to,co dzieje się u nas w domu. Przy Piotrku jest naprawdę dużo roboty, w końcu to niemowlę, a przy trójce dzieci jest trzy razy więcej roboty (No może nie aż tyle,bo Tosiek jest już w końcu samodzielny ale czasem też potrzebuje naszej pomocy). Jednak oczywiście wiedzieliśmy na co się piszemy więc tutaj nie marudzę, tylko staram się wam opisać jak teraz wygląda to wszystko u nas. A, no i dodam,że po ciąży czuję się znakomicie,mimo,że rodziłam naturalnie.

Właśnie. Ciąża! Zośki ciąża! Zosia i Mariusz wczoraj pojechali do szpitala, bo jutro już termin porodu. Zosię zatrzymali na oddziale ginekologicznym i czekają aż zacznie się poród. Nie powiem,że się nie denerwuję, bo to w końcu ich pierwsze dziecko i nie mają jeszcze tego doświadczenia. Na szczęście dzięki naszym radom i książce o wychowaniu dziecka (którą im pożyczyliśmy),zyskali wiele cennych informacji i jesteśmy pewni , że będą wspaniałymi rodzicami, Tak samo jak my.

Dobra. Koniec tego gadania. Właśnie siedzimy wszyscy na naszym tarasie, odpoczywamy po pysznym obiedzie. Jejku, jak ja uwielbiam takie rodzinne dni. Krzysiek dziś dostał wolne, nie wiem czemu, ale Ola ostatnio się nad nim ,,lituje". Ale to przynajmniej działa na naszą korzyść.

- Mamo, czy możemy go zobaczyć?-siedziałam spokojnie na wiszącym fotelu ogrodowym,usypiałam syna, a Gaja z Tośkiem ekscytowali się zasypianiem dziecka.

- Ale cichutko, bo on też potrzebuje odpoczynku-odparłam cicho,przykładając palec wskazujący do ust, a moje dzieci kucnęły po moich obu stronach i przypatrywały się bratu.

-Ładna dzidzia- uśmiechnęła się Gaja i zaklaskała w dłonie. Nie mogłam się również nie uśmiechnąć -Tata zobacz

- Tak córeczko?-Krzysiek oderwał wzrok z nad gazety i wstał z krzesła ogrodowego. Był trochę zmęczony po pracy, wyraźnie. Nalegałam żeby się położył, ale on twierdził,że chce spędzić z nami rodzinnie popołudnie, zamiast spać, a później budzić mnie w nocy z powodu bezsenności.

-Tata, patrz,dzieciuś- zafascynowana Gaja zostawiła na policzku niemowlaka soczysty pocałunek. Ta scena była słodka.

- Noo..Ale on musi się wyspać. Mama go uśpi, I sama sobie odpocznie,a my pójdziemy zrobić coś na deser? Co wy na to?-zapytał Krzysiek, a Tosiek i Gaja śmignęli do kuchni.

-Krzysiu, dzieci Cię wyprzedziły. No idź- pogoniłam męża

-Najpierw muszę się nacieszyć cudownym widokiem - kucnął i obdarował mnie oraz Piotrusia subtelnym pocałunkiem. -Teraz mogę iść.

- No idź panie Zapała. My sobie poradzimy- zaśmiałam się cicho by przez przypadek nie obudzić syna. Jako jedyne z naszych dzieci ma dość płytki sen.

-Zaraz wracamy z pysznym żarciem - ponownie zaśmiałam się na dość zabawny komentarz mojego męża

-Wariat - przewróciłam oczami ze śmiechem.

Po chwili zostałam sama z synkiem na tarasie. Słysząc śmiechy Tośka i Gai mogłam spokojnie stwierdzić,że dobrze się bawią przy zwykłym robieniu deseru. Do tego dołączył Krzyś.

Nie bujałam się na huśtawce, bo od razu gdy się zaczynam bujać na jakiejś huśtawce (np. Kiedy Gaja na placu zabaw chce abym bawiła się z nią w latające księżniczki), to zaczyna mnie boleć głowa . Ale to akurat dość typowe. Więc Energylandia i tego typu parki rozrywki to nie dla mnie.

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now