Rozdział 13 ~ "To wspaniała wiadomość"

121 9 2
                                    


*Emilka*

„Moich podejrzeń się nawet nie da nazwać chorobą...". O co mu chodzi? Może chodzi o jakąś chorobę przewlekłą i w medycznym języku to się wtedy już nie nazywa chorobą? A może jakieś upośledzenie czegoś? Nawet jeśli to upośledzenie, to co to jest za upośledzenie? Przecież nie zauważyłam u siebie niczego podejrzanego oprócz tych wymiotów. Moje serce biło jak szalone. Nie chcę żeby to było nic poważnego! Dzieci przecież nie powinny się wychowywać bez matki! Tosiek już raz stracił matkę, drugiej nie może. Nie ma takiej opcji. Krzysiek! Kocham go nad życie (zresztą tak samo jak dzieci). Nie, nie, nie Emilka! Koniec tych negatywnych myśli. Najpierw się w ogóle dowiedz co ci dolega.

- O co panu chodzi? Umrę?

- Nie raczej pani nie umrze. Wiadomo zawsze jest jakieś ryzyko, ale raczej nie...

- Niech doktor już mówi! Ja tu zaraz na zawał zejdę! – przerwałam mu.

- O nie proszę się nie denerwować! W pani stanie to niewskazane.

- W pani stanie? W jakim stanie? Czyli jednak coś bardzo poważnego... - miałam ochotę płakać

- Jest pani w ciąży

- Co?

- Jest pani w ciąży. Siódmy tydzień.

- Naprawdę?

- Tak naprawdę – jak to powiedział to łzy frustracji i niepokoju powoli zamieniały się w łzy szczęścia. – Umówię panią na jutro do znajomej ginekolog i ona założy pani książeczkę ciążową.

- Dobrze. – byłam przepełniona radością. Jeszcze kilka tygodni martwiłabym się co Krzysiek powie, ale ostatnio kilka razy na ten temat rozmawialiśmy i wiem, że on też się na tą wiadomość ucieszy.

- Jutro o 14:30 pani pasuje?

- Ja jestem jeszcze w pracy, ale myślę że szefowa albo Jacek zrozumieją. A jak nie to pojadę na przerwie – teraz byłam już pełna optymizmu.

- Na pewno? Jak coś to myślę że dr Sadowska znajdzie na jutro jeszcze jakiś inny termin.

- Nie, nie, nie! Ta godzina mi pasuje – przynajmniej po pracy z Krzyśkiem będziemy mogli przekazać szczęśliwe wieści rodzinie.

- To dobrze. W takim razie jutro o 14:30 u dr Sadowskiej. Życzę szczęścia! – powiedział z uśmiechem

- Dziękuję – Już miałam odchodzić, ale mi coś przyszło do głowy – A i tak na przyszłość, niech pan tak ciężarnych pacjentek nie stresuje i po prostu powie prostu z mostu. Ja tutaj prawie umarłam. Do widzenia! – powiedziałam z uśmiechem

- Dobrze, już tak nie będę. Do widzenia! – również odpowiedział z uśmiechem

Kiedy wyszłam pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam był Krzysiek czekający na korytarzu, kiedy mnie zobaczył wstał i zapytał się mnie co powiedział lekarz. Wiadomo że mu powiem , ale chciałabym mu powiedzieć to w jakimś bardziej romantyczny sposób. W jakimś lepszym miejscu niż przychodnia lekarska i to jeszcze na korytarzu. Krzysiek będzie się cieszył tak samo mocno niezależnie od tego gdzie mu to powiem, ale jednak chcę to zrobić w 'fajniejszy' sposób.

*Krzysiek*

Kiedy Emilka wyszła od razu zapytałam ją co powiedział lekarz, ale nic nie odpowiedziała. Zamiast tego chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do auta.

- Kochanie, a co ty robisz? – zapytałem

- Dowiesz się w swoim czasie...

- Ja wolałbym się dowiedzieć co ci powiedział lekarz.

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now