Rozdział 29 ~ ,,Coś się kończy, coś się zaczyna"

129 8 2
                                    

~Kilka miesięcy później ~

2 stycznia 2020 r.

*Emilka*

Wydawać by się mogło,że wszystkie te ważniejsze wydarzenia w naszym życiu działy się tak niedawno, a w sumie trochę czasu już od nich upłynęło. Było ich tak wiele, różnych, negatywnych i pozytywnych, a ostatecznie jesteśmy tu gdzie jesteśmy, razem,rodzinnie, i żadne wydarzenie nie było w stanie nas rozdzielić. To pokazuje jaką siłę ma nasza rodzina. Jesteśmy w stanie stawić czoła wszystkiemu co wejdzie nam w drogę i uporać się z tym, a naszą ,,bronią" jest - może to banalnie zabrzmi - ale miłość, która jest ogromnym uczuciem i jest w stanie tyle zdziałać.

Właściwie to brzmi to jak jakieś podsumowanie ostatnich lat naszego życia, i mogę przyznać,że w sumie to miałam na celu.

Obecnie mamy 2 stycznia, a tym samym początek nowego roku. Nowego, jeszcze nie wiemy czy lepszego od poprzedniego, ale miejmy nadzieję,że dostarczy nam wielu wrażeń. Tych pozytywnych i negatywnych,bo negatywne też są niestety , albo i stety potrzebne Jest sobota, ale Krzysiek niestety musiał iść do pracy, to że już jest sobota również oznacza że Tosiek za dwa dni wraca do szkoły. Bardzo szybko minęły te ferie świąteczne

-Oh hi darling, how are you ?- z telefonu wydobył się głos mojego męża. Ostatnio Krzysiek ma jakąś manię na punkcie angielskiego, nawet kupił sobie słownik i codziennie ćwiczy rozmówki. To jego postanowienie noworoczne, podszkolić swój angielski.

-Twoje kochanie ma się znakomicie i właśnie robi śniadanie dla siebie i dzieci. A co u Ciebie? Jaskowska dała wam trochę luzu? - zapytałam z uśmiechem, którego nie mógł zobaczyć. A tak go uwielbiał. W wolną dłoń wzięłam patelnię żeby przekręcić naleśnika na drugą stronę.

-No coś Ty. Od niej się tego raczej nie doczekasz. Teraz z Natalią robimy papierki, bo na razie cisza na mieście-odpowiedział. Ah. Papierki. To stały element tej roboty.

-Dobra,to ja wam nie przeszkadzam - stwierdziłam bo zaraz by mi się naleśnik spalił więc nie mogłam się zagadać - I sobie też nie przy okazji - zaśmiałam się pod nosem

- No to do zobaczenia popołudniu skarbie

- No pa - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na blat.

Po jakichś 10 minutach śniadanie było gotowe. Naleśniki to u nas już taka rutyna,że nikt się temu nie dziwił.

-Tosiek weź Gaję i chodźcie na śniadanie- zwróciłam się do syna siedzącego na sofie w salonie i zajmującego się telefonem

-Ok

Po chwili zjawili się obydwoje,Tosiek z naburmuszoną miną a Gaja roześmiana z powodu zabawy nowymi lalkami

- No siadajcie,siadajcie dzieci. Co ty taki ponury jesteś Tosiek ?-zapytałam z uśmiechem patrząc na syna. Nic nie odpowiedział więc zignorowałam to i na stole postawiłam patelnię z naleśnikami oraz dwa talerze- Nałóżcie sobie ile chcecie. Ale dla mnie też zostawcie. To znaczy ty Tosiek też nałóż Gai

-Dobrze

Po chwili obydwoje zjedli po paru naleśnikach,zostawiając mały bałagan po sobie. Tosiek szybko to uprzątnął i jeszcze zaproponował Gai zabawę lalkami, a ja przypatrując się tej scenie z boku pomyślałam sobie jaki to wspaniałomyślny chłopak.

- No dobra to teraz ja się najem - uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam przy stole. Zjadłam resztę pysznych wyrobów i po włożeniu naczyń do zmywarki udałam się do dzieci do salonu.

Tosiek bawił się z Gają lalkami, ale widziałam,że był jakiś taki nieswój. Nie chciałam go jednak drugi raz o to samo wypytywać,bo to w końcu duży chłopak i może ma te swoje nastoletnie rozterki. Sama to przechodziłam wiec doskonale wiem z czym się - prawdopodobnie - obecnie boryka, albo z czym mu się będzie trzeba zmierzyć. Pamiętając,że miał już też okres swojego buntu, znaczy no może nie do końca, bo wpływały na niego inne osoby, ale no.

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now