rozdział 29

2.2K 103 12
                                    

Matthew

Minął tydzień, a ja już na nowo wracam do pracy. Życie na planie nie jest dla mnie robotą, a jedynie ciekawą przygodą. Nigdy nie marzyłem o tym, by zostać reżyserem, czy aktorem. Moim marzeniem jako dziecko było to, abym został policjantem, choć to zupełnie do mnie nie pasowało. Chciałem tak, ponieważ pragnąłem, by ojciec zginął z moich rąk. Marzyłem, aby się na nim odegrać, aby zapłacił za wszystko, co zrobił, ale zasłużył na dużo gorszą karę. Nigdy nie pasjonowały mnie filmy, aktorstwo i inne tego rzeczy, dopóki nie uświadomiłem sobie tego, że to w tym miejscu mogę być tym, kim zechce. To ja jestem tutaj reżyserem i to ode mnie zależy jak potoczy się akcja.

- Scena trzecia! Powtórzenie trzydzieste piąte! - wołam, siedząc na krześle przeznaczonym specjalnie dla mnie - ludzie postarajcie się. Na końcu nigdy nie nagramy tej sceny - przecieram twarz dłońmi, tracąc nerwy - A ty John, ty w ogóle kiedyś grałeś sceny łóżkowe? - pytam poirytowany.

- Nie, panie Patel - przyznaje. Bo mnie zaraz krew zaleje - tylko samemu - dodaje.

- Boże, czy naprawdę nie możemy dobrać normalnych aktorów?! - wybucham - wyraziłem się jasno, że aktorzy muszą umieć grać, a nie tylko udawać - informuje wszystkich chyba po raz setny.

Nagle czuję, jak ktoś przytula mnie od tyłu. Och... Emily. Chce już się odezwać, ale ktoś robi to za mnie. I to nie jest głos, który znam. Co prawda należy on do kobiety, ale nie do tej, co powinien.

- Hejka kochanie - mówi ona. O co chodzi do cholery?

- Dzień dobry? - bardziej pytam, niż stwierdzam i mierze ją wzrokiem od góry do dołu. Nie znam jej. A powinienem? - Powinienem cię znać? - tak wiem, zdaje sobie sprawę, że to głupie pytanie, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy - kim ty jesteś do cholery? Bo na pewno cię nie zatrudniałem - od razu podnoszę się z krzesła.

- No jak kochanie, nie pamiętasz? - okej chyba młotek trafił nie tam, gdzie trzeba, bo ja tej kobiety nie znam.

- A powinienem coś pamiętać? - patrzę na nią jak na wariatkę.

- No jak to? Kochasz mnie przecież - zbliża się do mnie. Robię krok do tyłu do takiego stopnia, że dotykam jednej ze ścian.

- Nie przypominam sobie - mój wzrok panikuje, cały czas obserwuje każdy jej ruch. Palcem przejeżdża po mojej koszuli zalotnie, dotykając guzików.

- Nie znam cie, okej? - od razu ją wymijam i chcę znów wracać na plan. Nie pozwala mi.

- Kochanie... - idzie za mną. No weź, się kobieto odczep, no.

Tracę cierpliwość. Moje mięśnie napinają się nerwowo, po czym znów siadam na krześle, starając się nie reagować na jej zaczepki. Skąd ona się kurwa wzięła? Nie przypominam sobie, abym kogoś zatrudniał. No, a przynajmniej nie ją. Kolejna pusta dziewczyna lecąca na hajs wyobrażająca sobie nie wiadomo co. Skąd się takie wypełnione botoksem lale biorą, tego nie wiem. I chyba wiedzieć nie chcę.

- Ochrona! Wyprowadzić tę kobietę - mówię oschłym tonę. Słyszę jak zaczyna wrzeszczeć, ale chyba wole nie obracać się za siebie.

Zakładam nogę na nogę, po czym znów zarządzam powtórzenie sceny. Tym razem wychodzi całkiem dobrze, zwłaszcza że to scena łóżkowa.

Kiedy zarządzam przerwę, cały plan powoli się rozchodzi, a ta kobieta jak wrzód na dupie znowu do mnie podchodzi. Nie no naprawdę cudowny dzień dzisiaj. Chyba serio przydałyby się wakacje, a przynajmniej na weekend. Teraz zaczynam myśleć nad wyjazdem pod namiot, mimo że mam z tym złe wspomnienia to może z Emmą wyglądałoby to inaczej. Sami w lesie. Nikt nam nie przeszkadza o albo wyjazd na zwykłą plażę. Cały dzień w wodzie. Kurcze i tu jest kwestia sporna. W lesie mielibyśmy ciszę i spokój, za to na plaży mógłbym ją oglądać w bikini. Trudna sprawa do zgryzienia. Muszę z nią porozmawiać. Czemu właśnie w tej chwili czuje się, jakbym szykował miesiąc miodowy? I teraz przychodzi mi kolejna kwestia do główy, a mianowicie ślub. Chyba nie chce się żenić drugi raz, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Może to też ze względu na Katy? Albo to ja nie jestem jeszcze na to do końca gotowy? Chciałbym ten weekend spędzić tylko z Emily. Tylko my dwoje, ale liczę się tez z Katy, która nie będzie za bardzo z tego powodu zadowolona. To wszystko ma w sobie tyle sprzeczności, a ja nie wiem, którą drogę wybrać. Chociaż w sumie Katy mogłaby nas trochę po hamować. Nie chodzi mi o to, że gdybyśmy ja i Emily jechali tylko we dwoje, to spędzalibyśmy cały weekend na uprawianiu gorącego seksu, ale przed wpadką. Wiem, że gdybyśmy razem wylądowali w łóżku, moglibyśmy spędzić w nim cały weekend, a tego nie chcę. Z zamyśleń wyrywa mnie głos Emily. Dzięki Bogu. Może ta laska się odczepi.

Pomóż mi odnaleźć siebie [Zakończone]Where stories live. Discover now