Rozdział 33

1.9K 93 10
                                    

Emma

- Co się dzieje? - mruczę pod nosem, czując lekkie szturchanie.

- Przyjechałam, a ty nawet się nie przywitałaś! - co ona tu robi? Podnoszę się od razu do pozycji siedzącej, a moje oczy wyglądają tak, jakbym się jeszcze nie wzbudziła.

- Co ty tu robisz?! - wstaje i przytulam ją.

- Razem z Thomasem wracaliśmy od twojej mamy i postanowiliśmy wpaść - tłumaczy z szerokim uśmiechem.

- Na ile przyjechaliście? - odwzajemniam uśmiech.

- Na dwa dni, a potem wracamy do siebie. Oczywiście znaleźliśmy tu niedaleko jeden hotel i... - przerywam jej, patrząc na nią gniewnym wzrokiem.

- Zostaniecie tu. Jest tu pokój gościnny i nawet nie próbuj się ze mną kłócić - zakładam dłonie na biodra jak moja mama kiedyś, gdy próbowałam jej się sprzeciwiać.

- Och... No dobrze - jeszcze raz przytula mnie.

- Jak się czujesz tak w ogóle? - pytam, uważnie jej się przyglądając ciepłym wzrokiem.

- Masakra ta ciąża prędzej mnie wykończy, niż urodzę to dziecko - obie wybuchamy śmiechem.

- O widzę, że cudownie - mówię, ledwo powstrzymując śmiech.

- A ty? - przeszywa mnie wzrokiem. Ugh... Nienawidzę, gdy tak na mnie patrzy.

- Ja? - odwracam wzrok - wyprałam dziś firany, zrobiłam pyszne pierogi i trochę mi się usnęło - tłumacze uciekając wzrokiem.

- Emily wiesz, o co pytam. Jak się czujesz? - czy ona naprawdę nie może odpuścić? Przewracam oczami jak mała dziewczynka.

- Czuję się dobrze - kłamie.

- Nie prawda - jest nieugięta.

- Och... No byłam troche zmęczona, wiesz bolały mnie plecy i wymiotowałam. Cholerna grypa żołądkowa - wzdycham i zaczynam ścielić łóżko.

- Grypa żołądkowa powiadasz... - uśmiecha się jak głupi do sera, a ja mam ochotę zakleić jej ten cholerny uśmiech.

- Nie patrz tak na mnie - odpieram z desperacją.

- Czy ty...? No wiesz... - lekko przygryza wargę.

- Nie. Jasne, że nie - wypieram i pokazuje jej gestem ręki, aby ze mną poszła.

Nie ciągnie tematu, tylko w ciszy idzie za mną. Rozgląda się dyskretnie o mieszkaniu, a ja cały czas mam jej przeszywający uśmiech przed oczami. Nie wiem, jak ona to robi, że potrafi do mnie dotrzeć, mimo że ja nadal się upieram. W ciąży nie jestem. Wchodzę do pokoiku, w którym łóżko jest usłane świeżą pościelą. Jest ciemno, więc zapalam światło, a po pokoju natychmiast rozprzestrzenia się blask. Mówię jej, że tu będą spali i gdyby czegoś potrzebowała ma od razu mówić. Przytakuje i wychodzę z pokoju. Daje jej się rozpakować. Kiedy schodzę na dół, dostrzegam Thomasa i Matta spożywających piwo.

- Hej - opieram się o futrynę. Thomas wstaje z miejsca i od razu mnie przytula.

- Miło cię widzieć - uśmiecha się szeroko na mój widok.

- Ciebie również. Twoja żona już rozpakowuje się na górze - zwracam się do niego - kochanie mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli za nocują u nas w pokoju gościnnie - tym razem zwracam się do Matthew.

- Jasne. Nie mam nic przeciwko - uśmiecha się i podchodzi do mnie. Przyciąga mnie do siebie i obejmuje wokół tali.

- To w takim razie idę do mojej małżonki! - odpiera uradowany jak dziecko. Razem z Mattem wybuchamy gromkim śmiechem.

Pomóż mi odnaleźć siebie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz