13

1K 76 118
                                    

-Lovino?!- Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że krzyknęłam jego imię nie tylko w mojej głowie. Szatyn tylko prychnął, przy czym odwrócił lekko głowę w bok. 

- Czyli jednak coś ci o mnie mówili. No proszę. Cóż za niespodzianka- Powiedział. Jego słowa brzmiały tak, jakby chciał obrazić mnie i nie obecnych przy tym Antonio, Feliciano czy innych... 

Blondyn obok mnie cicho westchnął. Już otwierał usta żeby coś powiedzieć, jednak przeszkodziła mu osoba biegnąca za Włochem. 

-Lovi!- Krzyknęła owa osoba. Chłopak na dźwięk swojego imienia odwrócił się. Zauważyłam że w jego oczach pojawił się błysk, lecz tak nagle jak się pojawił, tak nagle i zniknął.

-Czego?- Zapytał niemal takim samym tonem, jakim zwracał się do mnie, ale... było w nim słychać nieco... delikatności?

-Lovi! Nie ładnie tak uciekać! Feli i inni bardzo się martwią!- Powiedział, oczywiście, Toni. Lovino odwrócił wzrok w zupełnie przeciwną stronę.

-Ta. Bo jeszcze ci uwierzę... -Powiedział cicho po czym zaczął odchodzić w stronę z której nadbiegł Antonio, tym samym odsłaniając mnie Hiszpanowi.

- O! Hola!- Powiedział podchodząc do mnie nieco bliżej. Jego uśmiech, który jak zwykle znajdował się na jego ustach znacznie różnił się od tego co widziałam na twarzy Lovino. Uśmieszku pogardy...

-H-Hej Toni...- Powiedziałam nieco zdezorientowana. Matthias jedynie podniósł dłoń w geście przywitania.

-Teraz jesteś jeszcze niższa niż zazwyczaj!- Zażartował, po czym zaśmiał się cicho, a jego słowa i śmiech spowodował, że Lovino zatrzymał się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że dalej siedzę na ziemi. Szybko złapałam Matthiasa za rękę, podciągając się tym samym do góry.

-A cicho...- Powiedziałam uśmiechając się. Kątem oka zauważyłam, że Lovino patrzy się na nas przygnębionym wzrokiem. Następnie zwiesił głowę i zaczął odchodzić. Mimo tego jak wcześniej się zachował, zrobiło mi się go... szkoda...

- Tak się cieszę, że w końcu poznałaś Lovino! Co o nim sądzisz?- Zapytał podekscytowany. Nieco się spięłam na jego pytanie.

-Um... No... Ten tego...- Próbowałam jakoś zacząć. Ekscytacja dalej nie znikała z jego twarzy podobnie jak i jego uśmiech. Blondyn obok mnie cicho westchnął po czym oparł ramię na mojej głowie. 

Ta różnica wysokości mnie dobija... A jeszcze kilka lat temu sięgałam mu prawie do czubku głowy...

- No wiesz. Jak to Lovino- Powiedział za mnie. W sumie, to nawet dobrze. Nie było to kłamstwo, a jednocześnie nie zdradzało tego jak czułam się po potraktowaniu przez chłopaka.

'A wiesz. Chłopak o którego się martwisz, traktujesz jak swojego młodszego brata, właśnie zwyzywał dziewczynę którą traktujesz jak siostrę' brzmi świetnie! Toni na pewno by się ucieszył.

-Tak się cieszę!- Powiedział z uśmiechem. Uśmiechnęłam się i opuściłam głowę.

- O właśnie! Feliciano wyszedł gdzieś, razem z Ludwigiem i Kiku. Chcesz póki co iść z nami do nich i tam poczekać?- Zapytał. Zanim jednak zdążyłam odpowiedzieć, zrobił to za mnie Włoch.

-Nie. Nie chce- Powiedział. Czyli chyba jednak nici z utrzymania dobrych stosunków z rodziną Feliciano...

Antonio popatrzył w jego kierunku.

-Lovi~! Nie wolno decydować za innych- Pouczył szatyna, który w odpowiedzi prychnął. Westchnęłam ciężko, a Matthias popatrzył na mnie zmartwiony.

APH || Prusy x Reader x Dania ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz