• 25 •

2.7K 116 35
                                    

Poczułem, że ktoś ściska moją dłoń, więc odwróciłem się spoglądając na moją rękę, która trzymała malutką i gładziutką dłoń Miny. Spojrzałem na łóżko i nie mogłem uwierzyć. Dziewczyna patrzyła na mnie smutnym wzrokiem

- Proszę... Nie idź... - szepnęła, a po chwili lekko się uśmiechnęła. W tym momencie serce przyspieszyło mi do maksimum. Czyli jednak ona nie chce, żebym poszedł... Czyżby zaczęła za mną tęsknić tak jak ja za nią? Podszedłem powoli do niej, schyliłem się i pocałowałem ją delikatnie w czółko. Po chwili wyprostowała się i spojrzałem w jej oczy. Były w nich łzy. Usiadłem na krześle obok łóżka, złapałem jej mały nadgarstek w dwie moje dłonie i przyłożyłem do czoła.

- Tak bardzo cię przepraszam... - po chwili już nie wytrzymałem. Zacząłem płakać. - Wiem, że to wszystko moja wina. Za wszystko co ci zrobiłem, to ja powinienem leżeć na tym łóżku. Ja naprawdę nie chciałem aby tak---

- Jimin... - powiedziała cicho z lekką chrypką co brzmiało naprawdę uroczo. - Naprawdę, nie przepraszaj. To ja popadłam w histerię i nie dałam ci dojść do słowa. Gdybym pozwoliła tobie wszystko mi wyjaśnić, tego wypadku by nie było. To ja przepraszam...

- Nie, Mina... Ty nic takiego złego nie zrobiłaś. Postąpiłaś słusznie... To ja zachowałem się jak najgorszy dupek na świecie. To ja całowałem się z Chloe. To przeze mnie... - zastrzałem się na chwilę aby wytrzeć łzy i wziąć oddech. - trafiłaś do tego cholernego szpitala. I to przeze mnie straciłaś do mnie zaufanie... Trudno mi to mówić, ale chyba zasługujesz na lepszego chłopaka, który zaopiekuje się tobą i nie postąpi tak jak ja postąpiłem z tobą.

- Jimin nie mów tak! - krzyknęła, ale po chwili złapała się za gardło i zaczęła kasłać. - Jesteś najważniejszą osobą, którą poznałam. Dzięki tobie moje życie od śmierci moich rodziców zmieniło się na o wiele lepsze. Ani trochę nie żałuję, że cię poznałam. Chyba nie chcesz mi w tym momencie przekazać, że najlepiej by było zerwanie? - po jej policzku spłynęła łza smutku. Doskonale wiedziałem z jakiego to powodu. - Park! Ja ciebie kocham! Rozumiesz to?! - podniosła się do pozycji siedzącej, ale po chwili cicho jęknęła z bólu.

- Skarbie... Nie możesz tak gwałtownie wstawać. Połóż się...

- Nie chcę. Już wszystko w porządku. - westchnęła. - Kontynuując.... Nie ważne, że przez ciebie potrąciło mnie auto i mam siniaki... Ważne, że nic mi nie jest, prawda?

- Oczywiście, że prawda.

- To w takim razie, dlaczego chcesz to wszystko skończyć?!

- Za dużo krzywdy ci wyrządziłem...

- No i co z tego? Sam zobacz. Siedzę przed tobą. Trzymam twoją rękę. Ściskam ją. - uścisnęła mocno moją dłoń patrząc mi w oczy. - I żyję. To jest chyba najważniejsze... Co nie?

- Oczywiście, że najważniejsze, ale boję się, że któregoś dnia znowu mogę zawieść...

- Mogę dać sobie rękę uciąć, że nigdy już tego nie zrobisz...

- Skąd wiesz?

- Bo wiem jaki jesteś... Jesteśmy razem już kilka miesięcy i zdążyłam cię poznać przez ten czas. Jesteś osobą, która bardzo dobrze opiekuje się innymi. Za to właśnie cię kocham... - Spojrzałem na nią. Jej mina wyglądała na smutną i troszeczkę przygnębioną, co spowodowało u mnie poczucie winy. W tym momencie wiedziałem, że nie mogę jej zostawić. Zraniłbym ją jeszcze bardziej gdybym to zrobił. Za bardzo ją kocham. - Proszę... Nie zostawiaj mnie... - po jej policzku ponownie spłynęła łza. Nie mogłem na to patrzeć, więc zerwałem się z krzesła, delikatnie usiadłem na szpitalnym łóżku i przytuliłem dziewczynę. Ona wtuliła się w moją szyję i wybuchła płaczem. Głaskałem ją po głowie, aby ją uspokoić. Pocałowałem jej uszko.

- Skarbie... Bardzo cię kocham i nigdy, przenigdy cię nie zostawię.

- Ja ciebie też kocham. - powiedziała szeptem, a następnie pociągnęła noskiem, co zabrzmiało uroczo. Odsunąłem się od Miny, położyłem swoje dłonie na jej policzkach i zacząłem wycierać kciukami spływające słone krople wody.

- Już nie płaczemy, dobrze? - uśmiechnąłem się do niej mając również łzy w oczach.

- Dobrze. Ale ty też nie płacz...

- Już nie płaczę. - pogłaskałem ją po policzku. Ona mocno się we mnie wtuliła. Głaskałem ją po główce i plecakach, ale w pewnym momencie do sali wszedł lekarz z wynikami badań.

- Dzień dobry. Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale przyniosłem wyniki badań.

- Nic się nie stało. Proszę mówić dalej.

- No to tak... Ogólnie to badania wyszły bardzo dobre. Nie ma nic co mogłoby zagrozić pani zdrowiu. Jedyne co mogłaby pani zrobić to po prostu troszeczkę więcej jeść. Ma pani leciutką niedowagę. Więc... - wskazał na mnie palcem. - Musi pan gotować dobre obiadki dla swojej dziewczyny.

- Dla niej mogę ugotować wszystko co sobie zapragnie. Oprócz placków ziemniaczanych, bo ostatnio prawie spaliłem dom... - wszyscy na sali zaśmiali się.

- No dobrze. - przejrzał jeszcze raz dokumenty i spowrotem spojrzał na nas. - To już chyba wszystko... Jeżeli coś mi się jeszcze przypomni to przyjdę tutaj do was. Aa! I jeszcze coś. Jeżeli będzie panią bolała głowa lub okolice żeber to proszę poprosić pielęgniarkę aby podała pani jakieś leki. Przez najbliższe dwa lub trzy tygodnie takie bóle głowy bądź brzucha będą po prostu normalne, ponieważ jednak uderzyła pani tą głową o ulicę. Już zabrakło mi informacji do przekazania, więc ja i ż zmykam i widzimy się prawdopodobnie jutro rano. Do widzenia!

- Dziękujemy i do widzenia! - odpowiedziałem. Spojrzałem na Mine. Głupkowato się do mnie uśmiechała.

- Coś się stało? Dlaczego tak się na mnie patrzysz?

- Nie mogę się doczekać tych twoich dobrych - pokazała cudzysłów w powietrzu - obiadków. - zaśmiała się pokazując przy tym rządek swoich zębów. Mi akurat w tej sytuacji nie było tak do śmiechu...
______________________________________
Wreszcie udało mi się napisać kolejną część! Kto się cieszy?! Haha
Nie chciałam abyście mnie zabijali za to, że ten wypadek skończyłby się źle... Dlatego napisałam tak mniej drastycznie.

Przepraszam za błędy, które mogły pojawić się w rozdziale.

Do następnego!❤️

My Teacher || Park Jimin || [ZAWIESZONE] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora