• 23 •

2.5K 116 28
                                    

⬆️⬆️⬆️
(Polecam włączyć sobie tą piosenkę podczas czytania, bo naprawdę pasuję do sytuacji w rozdziale. Do tego możliwe jest to, że podczas czytania rozdziału wraz z tą piosenką w tle, możecie się lekko wzruszyć).
______________________________________

*Jimin POV*

Gdy Mina wybiegła z domu, pobiegłem za nią. Krzyczałem aby się zatrzymała, ale ona nawet nie słuchała... Biegła dalej. Gdy zobaczyłem jak Mina biegnie w stronę pasów i nawet nie zerknęła na światła wiedziałem, że źle się to skończy, dlatego zacząłem biec szybciej.

- Mina! Stój! - krzyknąłem. Było za późno... Na własne oczy widziałem jak w dziewczynę wjeżdża rozpędzony samochód, a następnie jak upada na ulicę. W moich oczach pojawiły się łzy. Podbiegłem do niej i klęknąłem przy niej. Lewą ręką złapałem jej zimną dłoń, a drugą zacząłem lekko klepać ją po policzku.

- Mina... Skarbie... Proszę... Otwórz oczy... - po moich policzkach lał się wodospad łez. Dopiero teraz zauważyłem średniego rozmiaru ranę na brzuchu, z której leciała krew. To wszystko moja wina... Po chwili wokół miejsca wypadku pojawiło się sporo ludzi, którzy patrzyli się bezczynnie na tą całą sytuację. - Dlaczego tak stoicie?! Niech ktoś zadzwoni po karetkę! - popatrzyłem się na tych ludzi wokół mnie błagalnym wzrokiem. W końcu podbiegła do mnie młodsza ode mnie dziewczyna.

- Niech się pan odsunie... Jestem studentką medycyny i naprawdę chcę jej pomóc. - trochę się odsunąłem, ale dalej byłem przy niej blisko i trzymałem jej prawą dłoń. Dziewczyna pochyliła się i przyłożyła dwa palce do lewego nadgarstka Miny, aby sprawdzić puls. Spojrzałem na jej skupioną twarz. - Puls jest mało wyczuwalny... Ale najważniejsze jest to, że żyje. - wyprostowała się i sięgnęła po telefon, który znajdował się w tylniej kieszeni jej spodni, a następnie wybrała numer na pogotowie. Nie musiała długo czekać, bo po dosłownie pięciu sekundach ktoś odebrał telefon. Najpierw przedstawiła się i opowiedziała cała sytuację, a potem podała adres na który miała przyjechać karetka. Rozłączyła się i spowrotem schowała telefon.

- Karetka zaraz tu będzie... Ta rana na brzuchu... Musimy ją zatamować, bo dziewczyna się wykrwawi.

- Dam swoją bluzę. - oznajmiłem i zdjąłem z siebie nakrycie, przez co zostałem w samej cienkiej bluzce z krótkim rękawem. Ale w tym momencie to jest najmniej ważne. Liczy się, aby Mina przeżyła.

- Świetny pomysł.- podałem jej swoją bluzę, a ona złożyła ją niestarannie w kostkę i lekko przycisnęła do rany, z której leciała, a raczej lała się krew...
Po chwili usłyszałem coraz to głośniejszy dźwięk zbliżającej się karetki. W końcu stanęła przy skrzyżowaniu, a z niej wyszli ratownicy. Dwóch podbiegło w naszą stronę, a inni przywieźli nosze ratunkowe.

- Co się stało? - spytał jeden z ratowników, ale ja nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa, więc młoda kobieta zaczęła im wszystko tłumaczyć.

- W dziewczynę wjechało rozpędzone auto. Puls słabo wyczuwalny. Ma jeszcze ranę w brzuchu, więc zatamowałam krwawienie.

- Dziękuję za informację. A teraz proszę się odsunąć! Musimy zabrać dziewczynę do karetki. - położyli Minę na noszach i zaczęli kierować się w stronę karetki. Ja pobiegłem za nimi.

- Przepraszam, ale czy mogę pojechać z wami? Jestem jej chłopakiem i chcę być przy niej. - spytałem się jednego ratownika, ale jego wyraz twarzy mówił wszystko.

- Przykro mi, ale niestety nie może pan z na---

- Proszę! Pozwólcie mi z wami jechać! Muszę być przy niej! Rozumiecie to?!

- No dobrze. Niech pan szybko wsiada do karetki. - w środku cieszyłem się z tej wiadomości, ale i tak martwiłem się o Mine. Ona musi być zdrowa. Najważniejsza osoba w moim życiu, musi żyć!
______________________________________
Proszę nie włamywać mi się do domu i mnie nie zabijać. Wiem, że zrobiłam źle, ale musiałam wywołać dramę, aby urozmaicić tą książkę, bo wydaje mi się trochę nudna xD.

Następny rozdzialik pojawi się około godziny 20:00.

My Teacher || Park Jimin || [ZAWIESZONE] Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang