°38°

1.7K 72 24
                                    

Poniedziałek... Czyli dzień, który rozpoczyna każdy, kolejny tydzień męczarni. Dzisiaj rozpoczyna się drugi semestr roku szkolnego. Czy się cieszę? Nie za bardzo. Oznacza to, że terminy matur zbliżają się wielkimi krokami. Szczerze? Troszeczkę się boję... W sumie tak jak każda osoba, która pisze w tym roku matury. Uczę się w miarę dobrze, ale to i tak nie zmienia faktu. W końcu od tych wyników w jakimś stopniu będzie zależało od naszej przyszłości. Tak naprawdę nie myślałam jeszcze nad studiami. Nawet nie przyszło mi do głowy aby dobrze pomyśleć nad moim dalszym nauczaniem. Chyba to jest właśnie odpowiedni czas żeby to zrobić.

Wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni. Jimina obok mnie nie było, więc wiedziałam, że prawdopodobnie jest na dole. W sumie się nie myliłam. Chłopak stał przy blacie kuchennym i przygotowywał śniadanie. Podeszłam do niego cicho, następnie przytuliłam się do niego od tyłu. Chyba lekko się przestarszył, ponieważ poczułam jak jego mięśnie się spięły. Lekko zachichotałam.

- Wstałaś już? - zapytał cicho. Było słychać jego zachrypnięty głos, co oznaczało, że on również niedawno wstał.

- Jak widać.

- W takim razie bardzo się cieszę. - odwrócił się do mnie i uśmiechnął. - Dzień dobry królewno. - czule pocałował mnie w sam środek mojego czółka.

- Witaj mój książę. - uśmiechnęłam się, a Jimin cicho się zaśmiał. - Aż tak bardzo jestem brzydka i straszna, że się mnie przed chwilą tak przestraszyłeś? Hmm? - zrobiłam minę, która miała oznaczać, oczekiwanie na jakąś sensowną odpowiedź.

- Co? Co ty gadasz? Ty straszna?! No coś ty, głupolu! - położył swoje drobne dłonie na moich policzkach. - Jesteś najpiękniejszą istotą na caaaałym świecie! Jesteś jak księżniczka! A ja oczywiście twoim księciem!

- Ojoj... Jakie komplementy dostaję z samego rana. Bardzo dziękuję mój książę. To dla mnie zaszczyt! - ukłoniłam się przed Jiminem, na co on zareagował śmiechem.

- Kocham cię, głupolu. - zaśmiał się ponownie, a następnie pocałował mnie namiętnie w usta. Odwzajemniając pocałunek, położyłam dłoń na jego policzku. Gdy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam w jego czekoladowe i się uśmiechnęłam.

- Zapraszam do stołu. - powiedział blondyn. - Śniadanie za chwilkę będzie gotowe.

- Dobrze... - pocałowałam chłopaka w policzkek. - Wezmę jeszcze talerze i sztućce. - podeszłam do szafki aby wyjąć naczynia. - Nalać jeszcze soku do szklanek?

- Jeżeli możesz to oczywiście. Sok jest w lodówce, a szklanki w pierwszej szafce od lewej. - wskazał na odpowiednią szafkę palcem.

- Przecież wiem o tym! Przebywam tutaj od ponad miesiąca. Sam mi wszystko pokazywałeś. - powiedziałam biorąc sok pomarańczowy z lodówki

- No tak! Rzeczywiście! - zaśmiał się, a ja razem z nim.

- Ojjj... Widzę, że ktoś tu ma sklerozę. - pstryknęłam Jimina w nosek, a ten tylko słodko zachichotał. Zaniosłam naczynia i sok do jadalni. Po chwili dołączył do mnie chłopak wraz z gotowym śniadaniem. Były to naleśniki z dodatkami. Uwielbiam takie śniadania.

- Smacznego słońce! Mam nadzieję, że będzie Ci smakować. - uśmiechnął się chłopak, a ja odwzajemniłam gest.

- Dziękuję i wzajemnie! - ugryzłam kawałek gofra spoglądając na Jimina. Patrzył na mnie, czekając na jakąkolwiek reakcje. - Mhmm... To jest takie pyszne!

- Uff... Myślałem, że ci nie smakuje.

- Mówię poważnie! W sumie to sam spróbuj. - zaśmiałam się wskazując na jego porcję.

My Teacher || Park Jimin || [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now