Rozdział 19

18.3K 1.5K 163
                                    

(playlista: https://www.youtube.com/watch?v=Yo8Iyw0ijD4&list=PLi1qDrdrUmXtgAmC-YZl4NLWykAy63z2A)

Pierwszy tydzień.

Wszystko dookoła zdawało się być ciche, poruszało się w zwolnionym tempie, tak jakby czas przestał na chwilę płynąć, a potem zapomniał jak ruszyć. Zarówno ja, jak i on poruszaliśmy się nie po tych samych pasach ruchu.

Drugi tydzień.

Jedzenie smakowało jak trawa, trochę jak karton i farba plakatowa. Sztuczność, z jaka musiałam cieszyć się ze wszystkich małych rzeczy była przytłaczająca. Zgubiłam siebie, zgubiłam własną głowę. W zasadzie, zostawiłam ją w tamtym mieszkaniu.

Trzeci tydzień.

Okno mojego pokoju wychodziło na zatłoczoną ulicę, pode mną setki ludzi na godzinę mijały się, nieznajome twarze nieznajomych ludzi. Wszystko tu było takie duże, niepasujące do mnie, pełne niezrozumiałego pośpiechu i bez sensu.

Dużo rzeczy straciło znaczenie, jeśli mamy o tym rozmawiać, ale starałam się zrobić wszystko, żeby moje życie wróciło do normy. Wieczory z Bay były wybawieniem, chociaż nadal nie do końca jej wybaczyłam tego, co zrobiła. Wmawiałam sobie że to nie była jej wina, bo przecież nigdy Asha nie poznała. Rozumiałam i akceptowałam, że bałagan w jej świecie stał się w tamtym momencie nie do zniesienia. Sama przecież byłam w rozsypce.

Luke poruszył się niespokojnie na krześle i spojrzał na Bay, co zauważyłam kątem oka, kiedy w pewnym momencie naszej rozmowy przestałam się odzywać. Oboje wyłazili dosłownie ze skóry, żeby obudziła się z tego koszmaru. Wiem, że chcieli dobrze, tylko problem polegał na tym, że nie za bardzo chciałam się budzić. Mieszkanie moich rodziców było całkiem wygodne, moja matka widząc jak bardzo nijaka się stałam, nawet nie odzywała się na temat tego nagłego powrotu. Z resztą komu przeszkadzałby sunący się miedzy ścianami cień?

- Chrissie musisz w końcu zdecydować – odezwała się Bay, podchodząc do mnie. Zerknęłam na nią zrezygnowana potrząsając głową, gdy tylko jej ręka spoczęła na moim ramieniu.

- On się nawet do mnie nie odezwał – wyszeptałam, opuszczając nogi w dół i zeskakując z parapetu. – Myślę że już zdecydowałam.

W tym momencie Luke, zaśmiał się gorzko.

- Czego się szczerze mówiąc spodziewałaś? – prychnął, wypowiadając słowa, które powtarzałam w swojej głowie od kilku tygodni. -  To jest Ashton. Jakbyś go nie znała.

- Wiem – warknęłam i usiadłam na łóżku, podwijając nogi pod siebie. – Tak samo jak wiem, że sama do tego doprowadziłam, sama. Co mnie podkusiło? Mogłam…

- Dość – przerwała mi Bay i stanęła przede mną z założonymi rękami i wściekłą miną. – Mam dość słuchania jak się obwiniasz. Okej, łapiemy. Każdy z nas kiedyś zakochał się w niewłaściwej osobie. Prawda, Luke?

Chłopak przewrócił oczami i prychnął. – Pojedź tam dzisiaj.

- Niby po co?

- Twoje rzeczy, idiotko. Zostawiłaś tam rzeczy – Luke był wyraźnie zirytowany. Zamknęłam na chwilę oczy, rozważając propozycję.

- Nie.

- Myślę że wyjątkowo Hemmings ma racje – odezwała się Bay, niespodziewanie popierając chłopaka. Oparłam głowę o ścianę za mną i skrzywiłam, rozumiejąc, że jeśli nie zgodzę się dobrowolnie, przyjaciele mnie zawloką tam siłą. Świetnie. Marzyłam po prostu o tym, żeby cały spokój, który w sobie budowałam od trzech tygodni poszedł się bujać w jeden wieczór.

Trouble / Ashton IrwinWhere stories live. Discover now