Rozdział 25

18.9K 1.4K 389
                                    

a/n

HASHTAGUJEMY DZISIAJ TAK MOCNO JAK TYLKO MOŻEMY BO TROUBLE WRACA DO REGULARNEGO PUBLIKOWANIA YAS YAS YAS

#TROUBLEFF

__________

- Jesteś pewna? – zmarszczył brwi, odsuwając dziewczynę od siebie.

- A czy wyglądam jakbym żartowała? – prychnęła, wywracając oczami.

- Ale…

- Chodź tutaj – mruknęła, przyciągając chłopaka do siebie i całując w usta. – Żadnych zobowiązań. Tylko seks.

***

Uderzyłem ręką o drzwi mieszkania, domagając się jak idiota ich otwarcia. Wyprowadziła się? Wyszła? Stwierdziła że mnie nie wpuści? Mimo wszystko to było moje mieszkanie, nie miała prawa. No i nie była taką suką, w każdym razie.
Oparłem się czołem o wejście, rozważając jakie jeszcze mam możliwości. Cały wcześniej zgromadzony w moim organizmie alkohol jakby wyparował, pozostawiając umysł zadziwiająco trzeźwym. Możliwości miałem wiele, ale przede wszystkim musiałem przyswoić sobie jedną, zasadniczą lekcję – następnym razem muszę kurwa zabrać ze sobą klucze.

… drzwi. Cholera, kto…

… icho, może nas nie usłyszy, to pewn…

Szmery za drzwiami. Niewyraźne, ciche, ale jednak obecne. A więc była tam. I najwyraźniej nie sama. Poczułem jak ciśnienie skacze mi do głowy, pozbawiając na chwilę wzroku. W tym samym momencie moja pieść znowu zmierzyła się z grubą powłoką drewna.

… ZAMKNIJ SIĘ – dobiegł mnie spokojny głos dziewczyny, tak wyraźny jak gdyby stała tuż obok. Zrobiłem krok w tył, słysząc odgłos szczękającego zamka. Była tam. Ale już nie moja.

Była tam, z zaciśniętymi ustami w przejściu, lustrując moje brudne ubranie wzrokiem. Blond włosy znajdowały się w lekkim nieładzie, jak gdyby dopiero co wyszła z łóżka – a tak zapewne było. Przydługa męska koszulka z logiem jakiegoś zespołu sięgała jej za pośladki, a bosymi stopami przestępowała z nogi na nogę, chroniąc się przed zimnem posadzki.

- Cześć – wyjąkałem, nie do końca wiedząc, czego mogę się spodziewać. Spojrzenie Chrissie było stalowe, niewzruszone. Cokolwiek bym nie powiedział, prawdopodobnie spotkałoby się z prychnięciem pogardy.

- Nie nabłoć w przedpokoju – stwierdziła w końcu obojętnie, odsuwają się, by zrobić mi przejście. Po zamknięciu drzwi stała przez chwilę, obserwując, jak niezgrabnie pozbywam się butów i kurtki, a potem poszła do siebie, jak gdyby nigdy nic. Było w tym milczeniu coś niebezpiecznego, przez co nie czułem się komfortowo, a jej wyraźnie takie torturowanie mnie sprawiało przyjemność. Schrzaniłem, dobra? Ale czemu to ja miałbym być tym odpowiedzialnym w związku? Dlaczego to zawsze rola faceta? Chciały kobiety feminizmu, to niech go kurwa mają.

Drzwi jej pokoju zostawiła uchylone, prawie zapraszając mnie do zajrzenia tam. Słyszałem drugi, męski głos, nie byłem idiotą. Koszulka na niej też nie była moja, chociaż przyznaję, że wyglądała w niej bardziej niż seksownie. I chociaż wiedziałem, że nie powinienem, to bez pukania pchnąłem drzwi, będąc gotowym na zasadniczo wszystko. Wszystko, ale nie kurwa to.

Chrissie.

Jego usta smakowały jak alkohol, którego nigdy nie miało się dość. Palce paliły skórę, nie dając mi chwili wytchnienia. Seks zawsze jest odpowiedzią.

Trouble / Ashton IrwinWhere stories live. Discover now