Rozdział 20

18.5K 1.4K 294
                                    

#TroubleFF

a może.... do trendow z tym, co? ;)

__________

Nieśmiałe promyki słońca zaczęły padać na moją twarz, wybudzając mnie stopniowo ze snu. Jeszcze nie chciałam otwierać oczu, miałam ochotę poleniuchować, wtulić się w pościel która tak ładnie pachniała…

W końcu jednak udało mi się zmusić do rozchylenia powiek i wcale nie byłam w szoku, że łóżko nie było moje. Pamiętałam połowicznie wydarzenia poprzedniej nocy oraz uczucie, które rozbudziły we mnie ramiona Ashtona. Byliśmy tak bardzo na miejscu, połączeni ze sobą po tylu przejściach. Może nie jakichś wielkich i bolesnych, ale wystarczających, by tęsknota wzięła nad nami górę. A jego głos, lekko trzęsący się kiedy mówił, był jakby odpowiedzią na prawie wszystkie moje wątpliwości.

Nadal jednak nie sądziłam, by pamiętał.

Przekręciłam głowę na poduszce chcąc na niego spojrzeć, jednak mój wzrok padł na puste miejsce. Poszewka jeszcze była ciepła, kiedy dotknęłam jej ręką, ale samego chłopaka nie było nigdzie w pobliżu. Poczułam strach, który wypełnił mój żołądek, dlatego szybko poderwałam się i usiadłam, roztrzepując włosy. Miałam spierzchnięte usta i lekko zapuchnięte oczy, pozostałości po wczorajszym płaczu.

Ale mieszkanie było puste. Zimne, przeraźliwie i boleśnie pozostawione jakby na pastwę losu. Ja zostałam sama, a to bolało jeszcze bardziej.

Ta radość poranka gdzieś ze mnie upłynęła, a zastąpiły ją wątpliwości. Jasne, że mnie pocieszył, nie był aż takim chujem. Do bycia gentlemanem też mu niby daleko, ale jakieś tam serce musiał mieć. Inaczej zostawiły mnie samą w nocy, albo nawet nie pofatygował się sprawdzić, co się stało.

Chciałam z nim porozmawiać, jakoś wyjaśnić sytuację, która zaistniała, ale jak widać – nie dostałam nawet szansy.

Stopy skierowały mnie do kuchni, mózg zadecydował o potrzebie wypicia kubka herbaty. Musiałam się odprężyć zanim wyjdę na zawsze z tego miejsca i znowu zacznę układać sobie życie. Inaczej, gdzie indziej, bez kłopotów… Bez Irwina.

Ale kiedy sięgałam po kubek, mój wzrok padł na małą karteczkę leżącą na podłodze. Schyliłam się po nią szybko i uczucie déjà vu uderzyło w tył mojej głowy. O panie. 

Przepraszam, musiałem wyjść. Będę późno, możesz zostać jeszcze jedną noc? Musimy porozmawiać. A.I.

 

Wypuściłam powietrze z płuc, orientując się, że je wstrzymywałam i uśmiechnęłam się do siebie. Było w tym coś dobrego, chociaż brzmiało złowieszczo. 
Westchnęłam cicho i już z kubkiem pełnym czerwonego płynu wróciłam do salonu, modląc się, żebym jednak nie musiała czekać całego dnia na jego.

A jednak okazało się, że czekałam. Pięć minut przekształciło się w pięć godzin, pięć godzin w dziesięć…. Zmierzchało, a ja zasypiałam już na kanapie, nadal w swojej piżamie, nieumytych włosach i dosłownie śmierdząc jak skunks. Byłam ofiarą własnej głupoty, a na domiar złego, nie chciałam z tym walczyć.

Sen przyszedł szybciej niż mogłam się tego spodziewać. Zwinięta w kłębek na kanapie, nawet nie miałam się czym przykryć, ale nie dbałam o to. Byłam zmęczona czekaniem, myśleniem, zamknięciem w klatce zbudowanej przez własny umysł. To chyba najgorsze co może się przydarzyć człowiekowi, stać się ofiarą swoich emocji.

Wiem, że skupiałam się zupełnie bez sensu na tamtej nocy. Ona nie powinna mieć większego znaczenia na teraźniejszość… szczególnie że on jej nie pamiętał. Nie rozumiałam, dlaczego to wydawało mi się tak istotnym elementem układanki. Tak jakby fakt istnienia naszej przeszłości miał cokolwiek zmienić… Byliśmy tylko ludźmi. Z czy bez jednonocnej przygody nadal stalibyśmy na rozdrożu, starając się wybrać miedzy tym co właściwe, a tym, co słuszne.

Trouble / Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz