1.3

1.8K 120 39
                                    

James Potter, jak to miał w zwyczaju, wpadł do dormitorium, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.

— Słuchajcie, już prawie udało mi się umówić z Evans.

— Prawie? — spytał znudzony Syriusz. James mówił tak ciągle od jakiegoś roku, gdy Lily Evans stała się obiektem jego westchnień. Na gadaniu zawsze się kończyło. Dziewczyna była zrażona do chłopaka przez to jak traktował jej przyjaciela Severusa Snape'a, z którym huncwoci rzeczywiście byli w konflikcie już od kiedy tylko go poznali, a James i Syriusz w szczególności. Potter był jednak nieugięty, Lily była dla niego wyzwaniem, ale też kimś, przy kim nigdy wcześniej tak się nie czuł. Na początku wmawiał sobie, że to tylko kolejna ładna dziewczyna, jednak szybko poddał się uczuciu i nie krył się z nim ani trochę.

Siedzący na łóżku Remus, spojrzał na Jamesa i uśmiechnął się lekko. Trudno było uwierzyć, że jakakolwiek dziewczyna zdołała tak wpłynąć na jego krnąbrnego przyjaciela, dla którego do niedawna liczyła się tylko dobra zabawa i qudditch. Wciąż był tym znanym szkolnym dowcipnisiem, ale pierwszy raz tak zaangażował się w znajomość z dziewczyną. Potter miewał krótkie przygody z płcią przeciwną, ale zawsze kończyło się na jednym buziaku, a chłopakowi wybranka już się zaczynała nudzić. Dlatego też wszyscy byli pełni podziwu, gdy kolejny miesiąc Gryfon starał się o względy Evans, która nieustannie go odrzucała.

Lupin zaczął się zastanawiać, czy jemu też jakaś dziewczyna zawróci tak w głowie. Nie był typem podrywacza ani babiarza jak Syriusz, a posiadanie dziewczyny nie było dla niego priorytetem. Jednak gdzieś w głębi duszy marzył o wielkiej miłości, z którą spędziłby resztę życia. Mimo braku doświadczenia w relacjach damsko-męskich, był romantykiem. Jedyną przeszkodą była jego przypadłość, która jego zdaniem odpędziłaby natychmiast każdą dziewczynę. Z tego powodu nastawiał się nawet, że będzie sam do końca życia, co wydawało mu się słusznym rozwiązaniem. Jednak narastająca z wiekiem potrzeba miłości i drugiego człowieka, zaczynała brać górę, a mętlik w głowie Remusa narastał.

— Luniek, skoro masz dziś patrol to udawaj, że nie będziesz mnie widzieć, jak będę się wymykać na błonia. — odezwał się Syriusz, przerywając rozmyślania przyjaciela.

Remus zmarszczył brwi i spojrzał na niego, mówiąc:

— Po co idziesz na błonia w nocy?

— Umówiłem się z Camillą Andrews. Nie dość, że romantyczka, to jeszcze butowniczka. — zaśmiał się Black, przeczesując czarne włosy, które przez wakacje zdążyły podrosnąć prawie do ramion.

— Syriusz, nie tym razem. Nie będę sam na tym patrolu, tylko z Nadią. Nie mam z nią za dobrych kontaktów, więc wolę nie narażać siebie, jej ani ciebie. — odparł zrezygnowany, zsuwając się do pozycji leżącej.

— Jaką Nadią? — spytał zdezorientowany Peter, który dotąd ignorował przyjaciół i zajadał się słodyczami ze swoich tajnych zapasów.

— Tą z Ravenclaw? — zanim Remus zdążył odpowiedzieć na pierwsze pytanie, ponownie odezwał się Syriusz, ignorując sprzeciw przyjaciela co do jego randki.

Lupin tylko pokiwał głową w odpowiedzi, a James zachichotał pod nosem. Black natomiast podrapał się po głowie, marszcząc nos.

— No to szykuje ci się lodowaty wieczór. — mruknął, po czym wraz z Potterem wybuchnęli gromkim śmiechem. Lunatyk wywrócił oczami na ten głupi żart i pokręcił głową.

stone cold | remus lupinWhere stories live. Discover now