1.7

1.4K 106 23
                                    

Kurz, zbierający się na stosach książek i drewnianych półek drażnił nos brunetki, przez co marszczyła go co chwilę, wodząc wzrokiem po linijkach tekstu. Piątkowe popołudnie w bibliotece to było to, czego Nadia potrzebowała, nic dodać, nic ująć.

Nagle światło zasłoniła jej pewna osoba, która stanęła nad nią, wzdychając głośno.

— Czy ty nawet piątki musisz spędzać w bibliotece? — marudny głos Adaline rozniósł się po pomieszczeniu, a Nadia uniosła niechętnie wzrok na jej twarz.

— Dokładnie tak.

Blondynka opadła na fotel obok i wydęła wargi z niezadowoleniem. Od tygodnia Nadia nie dała się wyciągnąć nawet na spacer po błoniach. Wolny czas spędzała w dormitorium lub w bibliotece, nawet czwartkowy patrol opuściła, tłumacząc się złym samopoczuciem.

Burgess zajęła się książką, widząc, że Ada odpuściła. Przez ostatnie wydarzenia nachodziły ją różne myśli. Chciała jeszcze bardziej odciąć się od wszystkich i zamknąć w swojej bezpiecznej bańce samotności. Jednak okazało się to trudniejsze niż myślała, ponieważ jakaś mała część niej wiedziała, że Remus miał rację.

— Wiesz, że nie możesz go wiecznie unikać?

Nadia zatrzymała wzrok w jednym miejscu, wbijając zęby w dolną wargę. Doskonale wiedziała o kim mówi Black, co doprowadzało ją do szału. Ten temat był bardzo drażliwy, a blondynka skutecznie to wykorzystywała.

Atmosfera z każdą minutą robiła się coraz bardziej napięta, aż obie Krukonki miały wrażenie, że powietrze stało się gęstsze. Przez chwilę tkwiły w grobowej ciszy, którą przerywał odgłos przewracanych kartek z innego kąta pomieszczenia.

Nadia odchrząknęła, zamknęła książkę i podniosła głowę, aby spojrzeć na blondynkę.

— I nie będę.

Adaline zmarszczyła brwi, zbita z tropu odpowiedzią swojej rozmówczyni. Spodziewała się raczej wybuchu złości, ewentualnie braku odpowiedzi. Burgess uśmiechnęła się krótko, po czym wstała i odłożyła lekturę na miejsce. Postanowiła przyjąć inną taktykę, ponieważ chowanie się po kątach przed Gryfonem stało się męczące.

— Słucham. Co chcesz dzisiaj robić? — spytała, odwracając się znów w stronę blondynki, która zmrużyła oczy, patrząc na nią podejrzliwie. Nagła zmiana zdania Nadii była bardzo podejrzana, ale postanowiła nie drążyć tematu, tylko wykorzystać to, że wszystko wraca do normy.

— Od początku tygodnia chodzi za mną piwo kremowe. — odpowiedziała, uśmiechając się na samą myśl o słodkim napoju.

Burgess skinęła głową, ruszając do wyjścia z biblioteki, a zadowolona Ada dogoniła ją i wzięła pod rękę.

Droga do miasteczka mijała im na rozmowie o Świętach Bożego Narodzenia, do których został już tylko miesiąc. Nadia nie przepadała za jakimikolwiek feriami, ponieważ to oznaczało powrót do domu i spotkanie z rodziną. Wizja grobowej atmosfery w rodzinnej rezydencji przyprawiała ją o mdłości.

Adaline miała bardzo podobne odczucia co do swojej rodziny i spędzania z nimi dni wolnych. Dlatego też wpadła na pomysł jak mogłyby trochę umilić sobie zbliżające się ferie.

stone cold | remus lupinWhere stories live. Discover now