Wyswobadzając z ciasnego uścisku ojca, Remus uśmiechnął się do niego szeroko. Mimo, że rozłąka z rodzicami na kilka miesięcy to nie było dla niego nic nowego, zawsze przy pożegnaniu czuł małe ukłucie w sercu. Rodzina i przyjaciele byli najważniejszymi osobami w jego życiu. Czas spędzony z nimi był po prostu bezcenny.
Jednak tym razem, coś, a raczej ktoś jeszcze zaprzątał jego głowę. Nie umknęło to Lyallowi, który od samego wejścia na peron 9 3/4 zauważył jak syn nieustannie stara się kogoś wypatrzeć w tłumie. Gdy młody Lupin po raz kolejny wytarł nerwowo dłonie o ubranie, jego ojciec zorientował się, że nie rozgląda się on za swoimi przyjaciółmi.
— Więc kto tak zawrócił mojemu synowi w głowie, hm? — mężczyzna uśmiechnął się ciepło, klepiąc skrępowanego Remusa po plecach.
— Co? Nikt. — wymamrotał, potrząsając głową. Starszy Lupin uniósł brwi, posyłając mu rozbawione spojrzenie. Znał swojego syna na wylot, poza tym po Remusie gołym okiem widać, gdy coś się dzieje.
— Naprawdę. Szukam Syriusza i... — chłopak urwał w połowie zdania, wbijając wzrok w jeden punkt przed sobą. Pan Lupin patrzył wyczekująco na syna, a gdy zobaczył szeroki uśmiech na jego twarzy i radosne iskierki w szarych oczach, odwrócił głowę, aby zobaczyć co sprawiło, że jego syn stał jak zahipnotyzowany.
Od razu rzuciła mu się w oczy drobna brunetka, która uśmiechała się nieśmiało w ich stronę.
— Ach rozumiem... — odparł rozbawiony Lyall i gdy miał już zaproponować, iż już pójdzie i pozwoli synowi na tak wyczekiwane spotkanie, jego spojrzenie skrzyżowało się z zimnym, stalowym wzrokiem pewnej kobiety. Mrożąca krew w żyłach aura Reginy Burgess była nie do pomylenia z nikim innym.
Chcąc zwrócić na siebie uwagę córki, szarpnęła ją za ramię, na co nastolatka od razu spoważniała i spuściła przestraszony wzrok.
— Remus, kto to jest?
— Nadia. Moja... przyjaciółka. — odpowiedział, zerkając jeszcze raz w stronę, gdzie jeszcze chwilę temu stała dziewczyna. Przenosząc wzrok na ojca, spodziewał się, iż usłyszy zaraz kolejny żart o młodzieńczej miłości, mający na celu go zawstydzić, co byłoby bardzo w stylu jego ojca. Jednak zanim zdążył się odezwać, po peronie rozniósł się głośny gwizd, oznaczający, że czas ruszać.
Lyall Lupin zamknął syna w szczelnym uścisku, błądząc nerwowym wzrokiem wśród tłumu ludzi.
— Remus, to nie jest osoba godna przyjaźni. — wymamrotał mężczyzna i odsunął się od nastolatka, który teraz patrzył na niego zmieszany, ale i w pewien sposób urażony. — Uważaj na siebie, synku. I pamiętaj, żeby nie ufać byle komu. — dodał, zanim Gryfon zdołał wyrazić jakikolwiek sprzeciw, a następnie zniknął wśród tłumu ludzi.
Młody Lupin stał osłupiały w tym samym miejscu, rozważając słowa ojca. Takie zachowanie ani trochę do niego nie pasowało, dlatego też nie wiedział, czy mężczyzna żartuje czy naprawdę informacja o jego relacji z Krukonką tak go zmartwiła.
Tylko dlaczego insynuował, iż Nadia nie jest godna zaufania, skoro nawet jej nie poznał?
Nim zdążył znaleźć odpowiedź na choć jedno z pytań, kotłujących się w jego głowie, poczuł lekkie szarpnięcie i po chwili znalazł się przy drzwiach do środkowego wagonu. Spojrzał na potencjalnego sprawcę tego gwałtownego ataku i odetchnął, widząc uśmiechniętego Syriusza.
— Wołałem cię od dobrych pięciu minut, a ty stoisz i gapisz się, jakbyś ducha zobaczył. — powiedział rozbawiony Black, potrząsając głową, w wyniku czego jego coraz dłuższe włosy opadły na blade policzki.
YOU ARE READING
stone cold | remus lupin
Fanfiction❝ A w środku miała serduszko z lukru, tylko z obawy przed zranieniem otoczyła je drutem kolczastym. ❞ Nadia Burgess nigdy nie miała dobrych relacji z rodziną, jednak nauczyła się od nich jednego - miłość omijać szerokim łukiem. Dla własnego dobra i...