Prolog

4.7K 252 124
                                    

Bycie dzieckiem strażniczki szkatułki pełnej magicznej biżuterii, która skrywa w sobie małe, lewitujące stworki, obdarzające osoby, które ją noszą supermocami, nie jest łatwe. Czasami zdarza się, że któreś z kwami bardzo domaga się twojej uwagi i postanawia towarzyszyć ci dosłownie w każdej czynności, nieważne, czy akurat korzystasz z toalety, czy idziesz na zakupy. W takich momentach owe istotki zadają zazwyczaj mnóstwo pytań, na które rutynowo odpowiadasz, bo przecież wychowując się z nimi od urodzenia, nie jest to dla ciebie niczym nienormalnym.

No właśnie, dla ciebie. Dla całej reszty świata wyglądasz jak osoba niezrównoważona psychicznie, która gada sama do siebie. Ściągasz więc na siebie zupełnie nieświadomie pełne politowania spojrzenia napotkanych przechodniów.

Ostatnimi czasy zaczynam się zastanawiać, czy aby faktycznie nie zaczynam tracić rozumu.

***

Znów obudził mnie ten głos.

Przez ostatni rok tak wiele spadło na moją głowę. Powinnam spotykać się ze znajomymi, zajmować się nauką i trenowaniem mojej największej pasji, jaką jest karate. Tymczasem jestem nastolatką, której idealny świat rozpadł się w jednej chwili niczym chybotliwy domek z kart.

Jako małe dziecko wychowywałam się bez ojca. To skomplikowana sprawa, lecz kiedy twoi rodzice są superbohaterami, którzy przez lata chronili Paryż przed nawiedzonym złoczyńcą, dorastanie w niepełnej rodzinie nie wydaje się czymś nienormalnym. Gdy w końcu tato się pojawił, byłam najszczęśliwsza na świecie. Nawet nie wiecie, jakie to ważne dla małej dziewczynki, by mieć przy swoim boku ojca, który ją wspiera i dopinguje. Ojca, który rzuca słabymi żartami dla rozładowania napięcia w domu i który kocha mamę do szaleństwa.

Tak, moi rodzice to Marinette i Adrien Agreste. Osławieni bohaterowie, Biedronka i Czarny Kot, a ja jestem ich pierworodną córką. Nazywam się Emma Agreste i jestem piętnastoletnią samozwańczą właścicielką miraculum Czarnego Kota oraz chcąc nie chcąc nową strażniczką szkatułki.

Jak do tego doszło?

Moja mama zniknęła. Właśnie minął dokładnie rok od jej zaginięcia. Nie wiadomo co się z nią stało... Od pewnego czasu zaczęła się dziwnie zachowywać. Miała przed tatą jakieś tajemnice, widziałam to w jej oczach. W naszym domu zawsze szczerość i prawdomówność były priorytetem, największą świętością. Wtedy jednak, z mamą zaczęło dziać się coś dziwnego. Chowała przed tatą jakieś zapiski, często rozmawiała o czymś ze swoim kwami-Tikki. W końcu pewnego dnia po prostu... zniknęła, a razem z nią zniknęło jej miraculum.

Najważniejsze miraculum z całej szkatułki.

Mój ukochany tata stał się cieniem samego siebie. Czasami zachowuje się, jakby wpadł w obłęd. Zabronił mi oraz moim młodszym braciom, Hugo i Louisowi chodzić do szkoły i wychodzić z domu bez obecności ochroniarza. On sam zaszył się w swoim gabinecie i bardzo rzadko z niego wychodzi. Cieszyłam się szczęśliwą, normalną rodziną przez niemal 10 lat, a teraz?

Teraz czuję się jak sierota. Wszystkie obowiązki związane z braćmi spadły na moją głowę, ponieważ tata nie jest w stanie wziąć się w garść. Takim sposobem, czuję się tak, jakbym nie miała ani ojca, ani matki.

Tato myśli, że mama nie żyje. To dlatego zachowuje się jak obłąkany, jednak ja czuję i wiem, że to nieprawda. Nie wiem skąd, po prostu wiem. Gdy ojciec odkrył zniknięcie mamy, porzucił swoje miraculum. Odłożył je do szkatułki i poprzysiągł sobie, że skoro nie ma już Biedronki, Czarny Kot również przestaje istnieć.

Nie mogłam wyobrazić sobie swojego życia bez Plagga, dlatego też postanowiłam zabrać bez jego wiedzy pierścień, jak i całą szkatułkę. Historia zna już upadłych bohaterów, którzy w akcie desperacji, pod wpływem ogromnego cierpienia wykorzystywali miracula do czynienia zła, szczególnie miraculum motyla. Musiałam chronić Nooroo i resztę kwami. Chronić przed człowiekiem, którego kochałam całym sercem. Przed moim ukochanym tatusiem...

Jakby tego było mało, są jeszcze te dziwne głosy. Szmery w mojej głowie, których nie słyszy nikt poza mną, ani Plagg, ani moi młodsi bracia, którzy naśmiewają się ze mnie, że sfiksowałam.

Może mają rację...

***

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Wiem za to, kiedy się obudziłam. Znów miałam ten sam koszmar, który ostatnimi czasy śnił mi się co noc. Widziałam w nim jakąś rzekę i budynek. Coś, co przypominało azjatycką świątynię. Znam się na tym, w końcu trenuję Karate. Na świątyni znajdował się jakiś symbol. Znałam go, ale nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie go widziałam...

Czułam, że odpowiedź na dręczące mnie pytania znajduje się blisko mnie. Miałam przeczucie, że rozwiązanie zagadki zaginięcia mamy jest na wyciągnięcie ręki. Tak blisko, a jednocześnie tak daleko...

Kiedy się obudziłam, obraz rzeki oraz świątyni zniknął, zamieniając się w pył, jednak jedna rzecz pozostała bez zmian. Głos w mojej głowie... Znów go słyszałam i tym razem, to nie był sen. Znałam jego piękny, choć smutny ton, lecz wcześniej był zbyt daleko. Niósł się echem, które nie pozwalało mi na rozszyfrowanie go. Wszystko zmieniło się tamtej nocy. Dobrze znałam osobę, która próbowała się ze mną skontaktować.

To była moja mama.

***

Bawiłam się ostatnio w Picrew i zrobiłam odpustowy kolaż postaci, w którym nic do siebie nie pasuje, ale i tak go wstawię, żebyście mieli pogląd na to, jak mniej więcej mogą wyglądac bohaterowie po tych dziesięciu latach 😋

Bawiłam się ostatnio w Picrew i zrobiłam odpustowy kolaż postaci, w którym nic do siebie nie pasuje, ale i tak go wstawię, żebyście mieli pogląd na to, jak mniej więcej mogą wyglądac bohaterowie po tych dziesięciu latach 😋

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Trylogia szczęścia część 3: Pokaż się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz