18. | Czarne Koty nie przynoszą szczęścia |

2.5K 203 414
                                    

Wydawać by się mogło, iż od powrotu z Tybetu wszystko zaczęło się układać. Adrien i Marinette wraz z dziećmi ponownie wprowadzili się do swojego mieszkania. Emilie stanowczo zabroniła wnukom, by zwracały się do niej „babciu". Zamiast tego zażądała, by mówić do niej po imieniu. Według niej zwrot „babcia" kompletnie do niej nie pasował i niepotrzebnie ją postarzał. Odkąd tylko wszystko zaczęło wracać do normalności, Emilie od razu zaczęła zarzucać męża pomysłami na remont domu. Przez całą noc, biedny Gabriel musiał wysłuchiwać, jak to zamienił ten piękny, tętniący życiem dom w mauzoleum i zakład pogrzebowy w jednym.

Młodsze małżeństwo Agreste z kolei, nie mogło nacieszyć się swoją obecnością, co dzieci, a zwłaszcza Emma, uważały za nieco irytujące. Mimo wszystko cała trójka doskonale zdawała sobie sprawę, że ich rodzice nie widzieli się przez okrągły rok i na pewno byli potwornie złaknieni swojego towarzystwa. Adrien w końcu zaczął się golić, za co Marinette była mu ogromnie wdzięczna, podkreślając, iż z niedbałym zarostem wyglądał, jak podstarzały Facundo Arana. Z zaangażowaniem planowali drugą podróż poślubną, żeby spędzić ze sobą trochę czasu we dwoje, natomiast Emma modliła się w duchu, żeby tylko nie wpakowali się w kolejne kłopoty, z których musiałaby ich wyciągać, lub co gorsza, żeby nie spłodzili kolejnego członka ich jakże osobliwej rodzinki.

W kwestii szkatułki, pomimo iż Emma była święcie przekonana, że po powrocie Marinette wszystko wróci do normy, a opieka nad magiczną biżuterią ponownie trafi w ręce jej matki, nie stało się tak. Sprawowanie pieczy nad miraculami pozostało w rękach nastolatki, jednakże tym razem mogła liczyć na pomoc kogoś bardziej doświadczonego. Pierścień Czarnego Kota natomiast, wrócił do swojego pierwotnego właściciela. Po przemyśleniu Emma przyznała, że póki co moc destrukcji powinna zostać w rękach jej ojca, ponieważ rola strażniczki była dla niej i tak dość mocno absorbująca. Oczywiście doskonale wiedziała, że pewnego dnia przyjdzie taki moment, w którym ona i Plagg ponownie połączą swoje siły, by ratować świat przed złem, jednak póki co dziewczyna postanowiła, iż pozostawi niechlubny tytuł największego pechowca w rodzinie swojemu ojcu.

Yuki nie wydawał się zdewastowany tym, że jego matka pozostała więźniem zakonu, jednak mimo to, coś w nim pękło. Od czasu powrotu do Paryża, chłopak wydawał się odrobinę nieobecny i zdystansowany. Starał się poukładać sobie w głowie nową rzeczywistość, w jakiej przyszło mu funkcjonować, a także próbował ze wszystkich sił odbudować relację z ojcem, na której bądź co bądź zależało mu najbardziej.

Emma boleśnie odczuła zmianę w jego zachowaniu. Mijały kolejne dni, które zamieniały się w tygodnie, a jej telefon milczał. Nie chciała być wścibska ani narzucać się, ale w głębi duszy ten brak wiadomości sukcesywnie ją zabijał. Od rodziców dowiedziała się tylko, że przeprowadził się do Luki, przyjął jego nazwisko i obaj starają się nadrobić stracony czas. Bolało tylko to, że w całym tym chaosie nie pomyślał o tym, że zwyczajnie za nim tęskniła. Na każdym kroku odczuwała brak jego nieśmiesznych żartów i brzdękania na gitarze. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, jak ogromną część jej życia przez ostatnich kilka tygodni stanowił Yuki Couffaine.

Jego nieobecność była praktycznie namacalna i choć starała się to zamaskować, udając, że wszystko jest w porządku, istniała jedna osoba na tym świecie, która potrafiła czytać z jej oczu, jak z otwartej księgi. Adrien.

Wiele razy zaczynał rozmowę, od której jego córka zawsze uciekała. Nie mogła i nie chciała się przyznać, że bezmyślnie oddała swoje serce komuś, kto w bezczelny sposób zaczął ją ignorować. Jedyną ucieczką od jej problemów zaczęły być jej nieoficjalne treningi. Uwielbiała, kiedy udało jej się wpaść pomiędzy lekcjami na wolną salę gimnastyczną, by pokopać w worki, wyżyć się i zapomnieć o tej przeszywającej pustce w jej sercu.

Trylogia szczęścia część 3: Pokaż się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz