10. | Nie wiem, co o tym sądzić |

2.1K 202 165
                                    

Kagami uśmiechnęła się chytrze. Nie miała pojęcia, że Marinette zaginęła, ale jej nieobecność była jej wyjątkowo na rękę. Po raz pierwszy od wielu lat fortuna uśmiechnęła się do niej. Dobrze wiedziała, że żona Adriena była strażniczką miraculi, a zatem pod jej nieobecność, biżuteria musiała być w posiadaniu jej córki. Uznała to za swoją szansę. Szansę zarówno na odzyskanie swojego miraculum, jak i pozyskanie całej szkatułki. Zawsze gardziła Marinette, uważając ją za kogoś, kto nie był godzien ani zaszczytu, jakim była opieka nad magiczną biżuterią, ani małżeństwa z kimś tak doskonałym, jak Adrien. W oczach Kagami wszystko potoczyło się nie tak, jak powinno. Od zawsze wiedziała, że Marinette powinna związać się wiele lat temu z tym żałosnym grajkiem, a ona sama stać się panią Agreste. Szanowaną kobietą z pozycją, nie wydziedziczoną z rodziny za urodzenie bękarta nauczycielką szermierki. Ale karty mogły się przecież jeszcze odwrócić na jej korzyść. Mając w ręku miracula, można było zmienić przeszłość.


Zapukała delikatnie do drzwi niewielkiego pokoju zajmowanego przez jej jedynego syna. Nigdy nie mieli ze sobą dobrego kontaktu. Tak naprawdę można by rzec, że nigdy nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Byli dwójką zupełnie obcych sobie ludzi i taki stan rzeczy zdecydowanie jej odpowiadał. Uważała go za swój największy życiowy błąd oraz porażkę, która przekreśliła jej plany i marzenia. Jednak może faktycznie nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny? Miała szczerą nadzieję, że Yuki okaże się kluczem do drzwi, za którymi czekało na nią zwycięstwo.

Do jej uszu dochodził ciężki dźwięk basu jakieś rockowej ballady, która kaleczyła jej wrażliwe uszy. Nigdy nie rozumiała fascynacji swojego syna tym paskudnym w jej mniemaniu nurtem muzycznym, jednak zawsze usprawiedliwiała ten uszczerbek wadliwymi genami ze strony jego ojca. Bądź co bądź, Yuki był paskudnie wręcz podobny do Luki, co tylko potęgowało jej niechęć do chłopca. Dopiero gdy zapukała po raz drugi, jej uszu dobiegło zaproszenie do wnętrza pokoju.


— Yuki, chciałam z tobą porozmawiać na temat rodziny Agreste — zaczęła, wbijając w niego swoje czarne niczym węgiel spojrzenie. — Wiem, że jesteś blisko z tą dziewczyną i absolutnie tego nie popieram.


— Bo przecież przez całe życie byłaś moim osobistym autorytetem i dlatego masz całkowite prawo do wybierania mi znajomych — prychnął sarkastycznie, przewracając oczami i wrócił do swojego podręcznika do chemii.


— Nie mam zamiaru ci niczego zabraniać — westchnęła. — Doskonale wiem, że masz moje słowa za nic, ale myślę, że przyszła pora byś poznał prawdę — dodała i chwytając się teatralnie za klatkę piersiową opadła na kanapę.


— Jaką prawdę?


— Yuki, musisz wiedzieć, że całe twoje cierpienie, całe zło, jakie nas spotkało, ma swój początek w rodzinie Agreste. To przez twoją ukochaną Emmę wychowywałeś się bez ojca — warknęła, gratulując sobie w duchu za idealnie dopracowany pokaz swoich zdolności aktorskich.


— Jak możesz zwalać winę na Emmę? Co ona ci zrobiła?! Uwzięłaś się na nią, a to najwspanialsza dziewczyna, jaką w życiu poznałem! Jedyna osoba, której mogę powiedzieć absolutnie wszystko! — krzyknął, składając dłonie w pięści.


Kagami zrobiła wszystko, co w jej mocy, by z jej oczu popłynęły krokodyle łzy, co nie było łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę fakt, iż Kagami Tsurugi nie płakała. Nigdy. Gdy w końcu udało jej się wykrzesać z siebie kilka pojedynczych kropel, schowała twarz w dłoniach i załkała głośno.


— Jej matka zniszczyła mi życie! Kiedy powiedziałam twojemu tacie, że jestem z nim w ciąży, powiedział, że mam ją usunąć! — skłamała. — Kazał mi cię zabić, wiesz dlaczego? Bo znalazł sobie nową rodzinkę! Marinette Dupain-Cheng zaszła w ciąże z Adrienem, z moim Adrienem! — wyrzuciła z obrzydzeniem. — A gdy Adrien ją zostawił, twój ojciec przydreptał do niej jak bezdomny szczeniak z podwiniętym ogonem. Był przy niej przez całą ciążę, na każdym badaniu usg... Kiedyś ich widziałam. Też byłam wtedy u lekarza... trzymał rękę na jej brzuchu, mówił, jak bardzo nie może się doczekać, aż ich cudowna córeczka przyjdzie na świat. Mówił tak o obcym dziecku, a mnie nie zaszczycił nawet przelotnym spojrzeniem! Miał nas w nosie. I mnie i ciebie. Musiałam o ciebie walczyć, synku! — zaszlochała, kładąc dłoń na jego udzie. — Dlatego jestem taka wyprana z uczuć. Boję się ich okazywać. Boję się, że znów ktoś mnie zrani... Tak bardzo kochałam twojego ojca, a on tak po prostu wybrał inną...


Kłamstwa opuszczały jej usta z zaskakującą łatwością, wprawiając niczego nieświadomego nastolatka w coraz większe osłupienie. Przez całe swoje życie trwał w przekonaniu, iż jego matka jest wypraną ze wszelkich emocji kukłą, jednak to, co usłyszał moment wcześniej, wstrząsnęło nim do żywego. Wciąż pamiętał jego ostatnie spotkanie z ojcem. Jego roześmiane oblicze, jego słowa pełne wsparcia i akceptacji. Nadzieję na kolejne spotkania wypisaną na jego twarzy. Nie mógł uwierzyć w to, że ktoś tak wspaniały mógł okazać się takim tyranem, zdolnym do złamania tak silnego charakteru, jakim bez wątpienia była jego matka. Poczuł, jak krew odpływa z jego twarzy, a serce zaczyna bić niejednostajnym rytmem. Miał ochotę zwymiotować.


— Myślałem, że to była zwykła wpadka na imprezie... — wyszeptał, zapominając, że przecież oficjalnie nie miał prawa znać tego faktu. Opowiedział mu o tym Luka, a matka nie miała pojęcia, że się widywali.


— Kto ci naopowiadał takich bzdur?! Pewnie ta gówniara, Agreste! — ryknęła. — Twój ojciec był miłością mojego życia. Tylko dzięki niemu byłam w stanie otrząsnąć się po tym ciosie, jaki zafundował mi Adrien. Marinette odebrała mi ich obu. Ta wywłoka odebrała mi miłość Adriena, Luki, oraz coś, co od zawsze należało do mnie...


— Coś, co należało do ciebie? — powtórzył beznamiętnie, przetwarzając w głowie informacje, które przed chwilą usłyszał.


— Widzisz synku, Biedronka i Czarny Kot nie byli jedynymi superbohaterami w Paryżu. Była również Ryuko, dumna posiadaczka miraculum smoka. Twoja matka...


— Ty... ty miałaś miraculum smoka? — zapytał z niedowierzaniem, a jego ręka powędrowała bezwiednie do szyi, na której w trybie kamuflażu, lśnił smoczy choker.


— Tak. To miraculum od zawsze należało do mnie, ale Marinette przywłaszczyła je sobie, tak samo zresztą, jak pozostałe miracula, ale razem możemy je odzyskać. Jeśli mi pomożesz, wspólnie możemy odebrać szkatułkę i stać się niepokonanymi, mój mały synku. Jeśli uda mi się zdobyć tę biżuterię, będę w stanie cofnąć czas i zmienić bieg wydarzeń. W końcu będziemy szczęśliwi, Yuki!


— Co masz na myśli, mówiąc o odebraniu szkatułki? Mamo, to Marinette jest jej strażniczką i nie masz prawa jej zabierać!


— Marinette Agreste zaginęła przed rokiem, więc pieczę nad biżuterią sprawuje jej najstarsze dziecko, twoja ukochana Emma. Zawróć tej małolacie w głowie. Wyciągnij z niej to, gdzie trzyma szkatułkę, a wtedy odebranie jej będzie dla nas dziecięcą igraszką! — odparła z obłędem malujących się w jej ciemnych oczach.


— Nie wiem co o tym sądzić. Daj mi czas, muszę sobie to wszystko poukładać w głowie — odparł i zerwał się z miejsca, chwytając w biegu swoją czarną bluzę.


Istniała tylko jedna osoba, która mogła rozwiać wątpliwości, które zasiała w jego umyśle matka i nie miał zamiaru tracić ani chwili dłużej. Postanowił natychmiast spotkać się ze swoim ojcem.

Trylogia szczęścia część 3: Pokaż się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz