CEDRIK DIGGORY

1.2K 31 0
                                    

Po całej sytuacji, która jest związana ze śmiercią Dumbledore'a nasza szkoła przechodziła duży kryzys. Profesorzy nie prowadzili już tak samo zajęć jak wcześniej. Nie było już tyle meczy Quidditcha. Inaczej mówiąc mieliśmy żałobę w szkole. Strata objęła każdego ucznia. Baliśmy się, że rozpęta się druga wojna czarodziejów. Tak jak mówił Draco. Krótko mówiąc nasza szkoła była zagrożona. Chciałam sprawić, by każdy uczeń znów czuł się w Hogwarcie, jak w domu. Czuliśmy niepokój. Ale wiedzieliśmy, że każdy musi pilnować swojego nosa, ale ja musiałam pilnować dwa. Tego dnia, mieliśmy trochę skrócone zajęcia, mieliśmy tylko 3 lekcje, między innymi opiekę nad magicznymi stworzeniami, obronę przed czarna magią oraz zielarstwo. Profesorzy byli dzisiaj bardzo dziwni, dziwnie się zachowywali. Tuż po zajęciach, mieliśmy obiad. Nie miałam w ogóle apetytu. Myślałam tylko o tym, że w każdej chwili może stać nam się krzywda. Jednak mój dom nie przeżywał tego tak bardzo jak ja. Podczas obiadu pani McGonagall powiedziała, że do końca dnia mamy wolne, żebyśmy zajęli się sobą. Było to bardzo zadziwiające, bo zawsze mieliśmy albo zajęcia do późna, albo potem był właśnie mecz Quidditcha. Dzisiaj nie było nic! Z jednej strony się cieszyłam, bo byłam już zmęczona ciągłymi zajęciami, a z drugiej zaskoczona tym co się dzieje u nas w szkole. Stwierdziłam, że być może w ten jeden dzień odpocznę od wyczerpujących zajęć. Stwierdziłam, że pójdę do ogromnej sali powspominać wszystkie spędzone tam chwile z dyrektorem. Chciałam przypomnieć sobie jego przekonujące przemówienia i przede wszystkim jak pierwszy raz miałam na głowie Tiarę Przydziału. To właśnie dzięki niemu jestem teraz tutaj i uczę się magii. Stałam na środku sali, patrząc na mównicę. Chciałam wyciągnąć różdżkę i wymazać sobie pamięć, abym zapomniała co widziałam i co wtedy czułam. Ale kiedy miałam już rzucać zaklęcie do sali wszedł pewien chłopak. Znałam go, ale nigdy nie miałam okazji z nim porozmawiać. Wiedziałam tylko, że ma na imię Cedrik Diggory i był z Hufflepuffu. Odwróciłam się w jego stronę i natychmiast schowałam z powrotem różdżkę. Głupio się do niego uśmiechnęłam i chciałam wyjść, ale kiedy szłam w stronę drzwi on patrząc w stronę mównicy, powiedział do mnie:

- Wiem po co przyszłaś. Przyszedłem w tym samym celu.

Zrozumiałam, że chłopak wie, co teraz czuję więc odwróciłam się do niego ze spuszczoną głową i mówiłam:

- Nigdy nie zapomnę tych czasów. To było tak niedawno.

Cedrik popatrzył na mnie uśmiechając się. Wyciągnął do mnie rękę i zaprosił do wspólnego wspominania o dyrektorze. Usiedliśmy przy środkowym stole, gdzie siedział Hufflepuff. Cedrik zaczął opowiadać o tym jak kiedyś trafił do dyrektora, za zamienienie kolegi w żabę. Zapytałam:

- Naprawdę? Zrobiłeś to specjalnie?

- Tak, bo mnie denerwował. Śmiał się ze mnie. Stwierdziłem, że jak ma się śmiać to niech pośmieje jak żaba. Haha. - Mówił śmiesznym głosem

- Właśnie tak oboje trafiliśmy do niego, obojga nam odjął 20 punktów. Ale kiedy wychodziliśmy powiedział, że jeżeli kiedykolwiek chcemy zamieniać kogoś w zwierzę, to nie w żabę, tylko w karalucha. - Śmiał się Cedrik

Patrzyłam na niego, i razem się śmialiśmy, a on nie przestawał się do mnie uśmiechać. Kiedy byłam obok niego, czułam się dziwnie bezpiecznie. Czułam spokój i ciszę. Na chwilę udało mi się zapomnieć o Draco i jego problemach. Skoro Cedrik opowiedział, jakąś śmieszną historię, ja też musiałam. Opowiedziałam mu historię, która może i nie była śmieszna, ani smutna, ale najważniejsza w moim życiu. Opowiedziałam, a w sumie przypomniałam mu, gdy miałam zakładaną na głowę Tiarę Przydziału i gdy miałam z nim rozmowę o przyjęcie do szkoły. Zaczęłam opowiadać:

- Zaczęło się tak, że przyszłam do niego, usiadłam na fotelu, ale nikogo nie było w jego gabinecie. Myślałam na początku, że trafiłam do złego pomieszczenia, ale chwilę później pojawił się znikąd. Zaczęliśmy rozmawiać o mnie i o moich zainteresowaniach. To było kilka miesięcy temu, a czuję jakbym znała go od dziecka.

Cedrik siedział i wsłuchiwał się w moją opowieść tak jakby już ją kiedyś gdzieś słyszał. Przesiedzieliśmy, opowiadając sobie o Albusie bardzo długo. Czułam, że mogę Cedrikowi powiedzieć o wszystkim co mnie męczy, pomimo, że znałam go kilka godzin. Byłam szczęśliwa, że spotkałam go w tym miejscu i o tej porze. Kiedy popatrzyłam na okno, on złapał mnie za rękę i powiedział:

- Znam twój ból, wiem, że bardzo to przeżywasz. Ale pamiętaj. Kiedy tylko będziesz potrzebowała pomocy, zawsze możesz na mnie liczyć

Popatrzyłam w jego ciemno brązowe oczy i czułam, że coś mnie do niego przyciąga. w jednym momencie, zaczęliśmy się do siebie przybliżać. On chciał pocałować mnie, a ja jego. Gdy nagle do sali weszła Pansy. Automatycznie odsunęłam się od Cedrika, a chłopak spuścił głowę na dół. Popatrzyłam wystraszona na Pansy. Dziewczyna była cała roztrzęsiona. Wstałam od stołu i stanęłam między dwoma stołami. Nie musiałam jej pytać co się stało, ponieważ wiedziałam wszystko. Moje oczy w jednej sekundzie się zamknęły, upadłam na ziemię. Oboje byli wystraszeni. Cedrik podbiegł do mnie, a Pansy stała jak wryta. Nie zemdlałam, bo od razu po upadku otworzyłam oczy. Chłopak zapytał, czy wszystko ze mną dobrze. Jednak byłam rozkojarzona i nie wiedziałam co się stało. On mnie podniósł i usiadłam na ławce. Jedyne co wyszeptałam to:

- Gdzie on jest?

 Cedrik nie wiedział o kim mówię, więc przez jakąś chwilę wypytywał mnie o osobę, o której pomyślałam, sprawiła, że upadłam. Powiedziałam mu, że przez tą osobę mój świat dwa lata temu nabrał sensu i barw. Cedrik patrząc na mnie krzyknął do Pansy, żeby jak najszybciej poszła po niego. Chodziło oczywiście o Malfoy'a. Ale Pansy krzyknęła jeszcze głośniej:

- Nie ma go! Czarny Pan po niego przyszedł!

Dokładnie to sprawiło, że upadłam. Chciałam iść jak najszybciej do Czarnego Pana, ale nie wiedziałam, gdzie mogę go szukać. Poza tym Cedrik powiedział, że samej mnie na pewno tam nie puści. Powiedziałam wtedy ostrym głosem:

- W takim razie chodź ze mną! Muszę go odzyskać!

Cedrik popatrzył na mnie z powrotem i nic nie mówiąc wstał ze mną i poszliśmy do miejsca, gdzie znajdywały się nasze miotły. Pansy poszła z nami. Gdy wzięłam swoją miotłę, poczułam jakby ktoś wbijał mi nóż prosto w serce. Nie miałam pojęcia, dlaczego. Cała nasza trójka wzięła swoje miotły i kiedy mieliśmy już wsiadać. Przypomniało mi się, że jeżeli mam załatwić sprawę Malfoy'a to tylko i wyłącznie sama, bo Czarny Pan zabije moich najbliższych. W ostatnim momencie, kiedy Cedrik i Pansy wsiadali na swoje miotły, użyłam zaklęcia pomniejszającego przedmioty. Niestety przewrócili się, a Cedrik ze łzami w czach powiedział:

- Nie możesz tego zrobić.

- Przepraszam, ale Czarny Pan nie może skrzywdzić najbliższych mi osób. - Wymamrotałam zachrypniętym głosem

Nie patrząc dalej na Pansy i Cedrika, odleciałam na swojej miotle. Leciałam do góry i do góry, ale nie miałam pojęcia gdzie mam lecieć. Byłam zagubiona. W jednej chwili przed oczami pokazał mi się obraz Draco, Draco błagającego o pomoc. Widziałam, że był jakimś zamku. Nagle w mojej głowie pojawiła się nazwa tego miejsca i gdzie się znajduje. Dwór Malfoy'ów. Tak się nazywało to miejsce, gdzie przebywał aktualnie Ślizgon. Starałam się, jak najszybciej dolecieć do tego miejsca. Ale miałam wrażenie, że będę tak lecieć całe życie i już nigdy nie zobaczę Dracona. Nagle zobaczyłam, że jestem już na Dworze Malfoy'ów. Nie wiedziałam skąd, ani jak się tam znalazłam. Po prostu stanęłam przed ogromną bramą, którą na moje oko nie było łatwo otworzyć. Gdy zamknęłam oczy, znalazłam się po drugiej stronie bramy. Nic z tego nie rozumiałam, gdy zamykałam oczy, widziałam coś co chciałabym, by się wydarzyło. Czyżby moje ciało przeszło jakąś przemianę? Teraz dla mnie się liczyło, tylko to, by wyciągnąć Draco całego i zdrowego z tego bagna. Weszłam do ogromnego zamku. Moim oczom ukazały się schody prowadzące piętro wyżej. Słyszałam jakieś głosy, dobiegające z pierwszego piętra. Miałam mętlik w głowie, czy dyskretnie skradać się na górę, czy też. Bezczynnie siedzieć i słuchać co mówią. Tak jak było w przypadku Albusa. Podeszłam trochę wyżej. Dokładnie na schody. Ale potem, urwał mi się film.

ŚLIZGONKA- ZNAŁAM DRACONA MALFOYAWhere stories live. Discover now